Czego słucha nasza redakcja? Od The Bullseyes, po Billie Eilish

Przybywamy do was z kolejną porcją polecajek od naszej redakcji. Pewnie byście się tego nie spodziewali, ale znowu mamy tutaj propozycje od polskiego rocka i alternatywy, przez rap, po największe zagraniczne gwiazdy.

Happysad podczas koncertu "Happysad Inaczej"
Happysad podczas koncertu "Happysad Inaczej"Robert WilkINTERIA.PL

Sprawdźcie, co przygotowaliśmy dla was tym razem!

OLIWIA KOPCIK

The Bullseyes "Polish Sweethearts" - rozmawiając z nimi na Jarocinie (wygrali Rytmy Młodych, tak btw!), spytałam półżartem, czy myślą, że dadzą radę nagrać większy przebój niż "Piesek", a oni powiedzieli, że jeśli mają zostać z tym, jak Radiohead z "Creep", to trudno. To powiedzieli na głos, a w duchu się pewnie ze mnie śmiali, wiedząc już, jak będzie brzmiała ich nowa płyta. Płyta pełna przebojów. Posłuchajcie choćby "Ilm on fire", "No Love" albo "Black Market". Wciąż mój ulubiony zagraniczny zespół z Polski.

Happysad "Kochaj sobie kogo chcesz" - dawno już wiadomo, że Happysad teraz, to już nie Happysad z czasów "Zanim pójdę". Chociaż ja tam wracam czasem do takich "Psychologii" albo "Wszystko jedno". A jeśli ktoś nadal twierdzi, że emo piosenka harcerska, to zapraszam do dyskusji, chętnie przekonam, że bredzi. Ale wracając - widziałam komentarz pod "Kochaj sobie kogo chcesz", że to idealna piosenka na randkę z samym sobą i... no, to prawda. Od razu słychać, że panowie swoje przeszli, przetrawili, przemyśleli, pogodzili się z tym i teraz chcą tylko pokazać ludziom, że pozytywne emocje lepsze od zawiści. Ciepło w serce.

A jak już będziecie gdzieś, gdzie słucha się muzyki, to odpalcie sobie jeszcze IKSY i "ul. Miła" oraz Zalewskiego i "ZGŁOWY". Szosik.

WERONIKA FIGIEL

girl in red "I'M DOING IT AGAIN BABY!" - wybór padł na uwielbianą przeze mnie undergroundową artystkę, która właśnie przedostaje się do mainstreamu. Poprzednim albumem udowodniła, że potrafi tworzyć utwory, oddające smutek i wewnętrzne rozdarcia. Teraz wydała album z energicznymi przebojami, zupełnie inny od pierwszego. W dalszym ciągu jest w tym dużo uroku, niewinności i radości z tego, że udaje jej się pisać muzykę. Powrót w wielkim stylu!

Seweryn "gdybym miał prawko zabrałbym cb za miasto" - Seweryna poznałam, gdy zagrał wraz z zespołem support na innym koncercie i od razu skradł moje serce. Nostalgiczne gitarowe riffy, senny klimat i metaforyczne teksty to wizytówka jego twórczości. Tym utworem wprowadza atmosferę deszczowego, letniego wieczoru i opowiada romantyczną historię w niebanalny sposób. Piosenka idealna do relaksowania się na balkonie albo melancholijnego wpatrywania się w okno, kiedy pogoda nie dopisuje.

MAJA KRAWCZYK

Dua Lipa "Radical Optimism" - album, który mnie urzekł, chociaż przez wielu uważany jest za najsłabszy. Prawda, zdecydowanie różni się od pozostałych wydań wokalistki i pierwszej płyty nie przebije. Natomiast lubię tę lekkość, jaką przynosi Dua w nowych piosenkach. Przy "End of an Era" i "These Walls" czuję powiew lata. "Illusion" i "Houdini" to taneczne bangery, kiedy "Training Season" aż się prosi o remiks.

Billie Eilish "BLUE" - ostatni numer z najnowszej płyty artystki. Można tu poczuć Eilish jeszcze z pierwszego albumu. Początkową część utworu łatwo przeoczyć, bo niczym szczególnym nie zachwyca. Uwagę dopiero zwracam, gdy pojawia się cisza i powoli słyszę cichy, ale emocjonalny głos artystki. Niezwykły klimat przynosi delikatne pianino w połączeniu z perkusyjnymi samplami i sekwencją skrzypiec.

DAMIAN WESTFAL

Iwaneczko "Millenium" - lubię takie powroty. I nie mam tu na myśli tylko powrotów do dzieciństwa, bo o tym w głównej mierze jest ten album. Krzysztof Iwaneczko powraca z albumem dopracowanym, spójnym i całkowicie "swoim". Już wiem, że czas ciszy nie oznaczał lenistwa, ale pokornej pracy w studiu. Mimo że dzieli nas różnica wieku, to połączyła ta nowa muzyka i sentymentalne teksty. Bo ja też pamiętam m.in. Game Boya, gumy Turbo i trzepak na podwórku. Dzięki za te wspomnienia, Krzysiu. Moje ulubione utwory to zdecydowanie "Kwaśne deszcze" i "Część mnie".

Sylwia Grzeszczak, Dawid Litwiński "O nich, o Tobie" - to wskrzeszenie utworu, nie tak jeszcze starego, bo z 2022 roku. Pierwotnie Sylwia wykonuje go sama, tym razem - z wokalistą z chóru Sound'n'Grace. Oboje malują nam obraz przemijania, samotności i tęsknoty. Coś teraz tak innego wśród wielu zabawowych propozycji na nadchodzące lato. Czy tylko mnie, po wysłuchaniu tego duetu, wydaje się, że ta piosenka w wersji solo była niepełna? Świetny, udany duet. Nienarzucający się, niekombinujący, nieudający.

PAWEŁ WALIŃSKI

Thou "Umbilical" - załoganci z Baton Rouge już niemal od 20 lat bezlitośnie biją po buzi. Dlaczego ich sludge'owe bicie po buzi jest lepsze od większości konkurencji? Dlatego, że w gatunku i na scenie, na której i w której okolicach pozornie zrobiono wszystko, co się z ekstremy da wyciągnąć, oni nadal potrafią być nieprzyjemni dla ucha, na maksa zbrutalizowani, nieludzcy czy wręcz anty-ludzcy. A więc zarazem angażujący do tego stopnia, że nawet ci, którzy na taki graniu zęby zjedli, w kontakcie z gruzem Thou będą w stanie sobie kolejny ułamać.

Richard Hawley "Prism in Jeans" - to już dziewiąty solowy krążek "tego typa z Pulp" i jak zwykle przynosi nam wysmakowany, znakomicie napisany, wielokolorowy indie-pop. Nic dziwnego, że z talentu Hawleya w przeszłości korzystali: Lisa Marie Presley, Arctic Monkeys, Nancy Sinatra czy Elbow. Płyta "In This City They Call You Love" to coś idealnie pasującego na senne upalne letnie dni tej wiosny. Premiera 31 maja.

RAFAŁ SAMBORSKI

bartek zjawa "jesteś niebem" - nie wiem, czy naturalnie trafiłbym na płytę Bartka Zjawy, bo na jego twórczość trafiłem po raz pierwszy, kiedy grał w Krakowie support przed The Cassino. Zetknięcie z twórczością studyjną to jednak spory kontrast do koncertowego wydania muzyka. Na koncercie pełno było gitar, a gospodarz "jesteś niebem" kierunkował swoją twórczość w stronę alternatywnego rocka z elektronicznymi zapędami. Płyta pełna jest jednak duchologicznego synth-popu wyjętego wprost z lat 80, zachwyconego brzmieniami monofonicznych syntezatorów. Ale i tak jest tu kilka ogromnych zaskoczeń, a to jak tytułowy numer nagle podąża w stronę space rocka, jest czymś absolutnie wspaniałym.

Kamil Pivot "KAM-CAR" (prod. Urb) - z Kamilem Pivotem łączy mnie jeden problem - totalnie nie znam się na autach. Kiedy spotykam się z mechanikiem, a ten opowiada mi o kolejnych kablach, klockach, świecach, co trzeba wymienić, kiwam tylko porozumiewawczo głową z nadzieją, że ten nie odkryje, iż "przed sobą ma laika". Tak jak kiwam głową do groove’u, który w bicie załadował Urb z legendarnego Dinalu. Refrenowe "tuku tuku tum" tkwi natomiast w głowie jeszcze długo po odsłuchu. I można się czepiać, że Kamil Pivot jest raperem wybitnie klasycznym, nawija tak przewidywalnie, że wręcz monotonnie. Ale nadrabia to przyjemnym głosem, w którym czuć dużo promieni słońca, a także poczuciem humoru. Trudno tego nie polubić.

DAWID BARTKOWSKI

Gruby Mielzky x Pers "Do tańca i do różańca" - ten projekt po prostu musiał się wydarzyć. Po wcześniejszych mniejszych lub większych przelotach, ze wspólnymi rapowymi znajomymi i ubiegłorocznym "I jest to możliwe mixtape" z Dwoma Sławami, Mielzky i Pers rzucają wspólny album. W dodatku taki, którego dobrze słucha się w całości, z mocnymi podkładami, przebojowymi refrenami i kilkoma generycznymi zwrotkami. Najlepsze fragmenty? Zdecydowanie "Jak dojadę", w którym nie tylko refren chwyta, ale i kolejna gościnka Dizkreta to skarb, jakże życiowe "Jutro to zrobię" oraz "Złoto", w którym gospodarze nie mają przestrzeni, by zamulać, a i Astek z wizytą wpada. Dodatkowy plusik za podkład The Returners w "Czas by zwolnić", zdecydowanie czołowa lokata w nigdy niestworzonej tabeli ich najlepszych beatów.

Łysonżi, Kuba Knap, Eldo "A teraz patrz" - dwóch weteranów konkretnego melanżu na jednym tracku z rapowym filozofem w dodatku na beacie "ziomka, który jest milionerem", co wyraźnie podkreślają gospodarze. No i w dodatku nominowanego do Grammy. Czego nie rozumiesz? Trzeci singiel zapowiadający wspólny album raperów z Szybkiego Szmalu i WCK z gościnnym udziałem Eldoki to krótka historia mniejszych lub większych sukcesów na elektronicznym podkładzie Wizzo. Jest intrygująco, są mocne linijki, ale trochę jednorazowo.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas