Reklama

Young Thug "Business is Business": Letni biznes [RECENZJA]

Kto do cholery jest twórcą dripu i całego tego syfu? Young Thug zadaje to pytanie i od razu odpowiada. Również tym, którzy o rzeczonym dripie nie mają żadnego pojęcia.

Kto do cholery jest twórcą dripu i całego tego syfu? Young Thug zadaje to pytanie i od razu odpowiada. Również tym, którzy o rzeczonym dripie nie mają żadnego pojęcia.
Young Thug wydał album "Business is Business" /Amy E. Price /Getty Images

Young Thug jeszcze nie zdążył wydać oficjalnego debiutu, a już był powszechnie nazywany jednym z najważniejszych raperów dekady. Jego ekscentryzm wyprzedzał swoje czasy. Jego intuicyjne podejście do melodii stało się punktem odniesienia. Dla słuchaczy stanowił ekscytującą zagadkę. Przebojowy i prowokujący był właściwie odruchowo, dobrze chwytając moment, kiedy rap opuszczał hip-hop na rzecz nowego trapu, łączącego modę, nieujarzmione emocje, próbującego każdej muzyki jednocześnie.

Reklama

Rozrzucona na single, mixtape'y i kanały social media kariera miała zaledwie kilka klasycznych albumowych zwieńczeń. I właśnie ma kolejne, cztery lata po pierwszej. Co nowego? Właściwie nic. Thugger - w chwili premiery siedzący w więzieniu - przekonuje, że "tryb samolotowy" to dla niego nie ustawienie telefonu, to styl życia. Gość nawija, że ma "kieszenie pełne białych ludzi" i ma się wrażenie, że nie tylko o twarze na zielonych banknotach tu chodzi. Sporymi fragmentami "Business is business" brzmi jak reklama Rolls Royce'a.

Słychać było sporo narzekań, że to nie płyta, a dzieło zbiorowe pod kuratelą Metro Boomina. Nie do końca się zgadzam, ale nawet jeśli, to Metro wykonał tu co najmniej dobrą robotę wykonawczą. Goście spisali się znakomicie, wtopili w całość albo przeciwnie - zapewnili utworom niezbędny kontrast, bo bez stricte rapowego wejścia 21 Savage'a (to młody typ, ale na tle gospodarza prezentuje się jak z innej epoki) "Want me dead" miałoby połowę tej siły, a luz i gry słów Drake'a"Oh You Went" przychodzą dokładnie wtedy, gdy patent na kawałek zaczyna się przejadać.

Niesprawiedliwe jest chwalenie "Business..." za wszystkich poza głównym podpisanym. Traperzy wypalają się błyskawicznie (co w Polsce odczuwamy szczególnie boleśnie), a tu od pierwszych momentów, od chwili, gdy zręczna melodia zaczyna się unosić na fali basu w "Parade on Cleveland", a w "Money on the Dresser" twórca do wtóru organów rodem z wozu z lodami bawi się dopowiedzeniami, dośpiewywankami, swoją pozą i manierą (składające się na rzeczony "drip" z leadu), słychać, że Thuggerowi się chce.

Nie tylko mu się chce, ale przede wszystkim - umie. Na przykład pisać zabójcze, błyskawicznie zapadające w pamięć refreny takie jak ten w "Gucci Grocery Bag". Sprzedać całkiem przejmującą, osobistą historię w świetnie pojechanym chrypą "Went Thru It"  (wers o uratowaniu świata w sukience jest kwintesencją tego przewrotnego artysty). Objawić się w "Hoodie" jako niezrównany melodysta z uzależniającym flow, który wbrew pozorom umie napisać. Idealnie przeskoczyć od trzymania w górze zapalniczki do bujania tyłkiem ("Global Access" z kapitalnym intro Nate'a Ruessa).

Nie chcę kłamać, że jest tu świeżość chociażby z "Jeffery", gdzie Young Thug był Wyclefem na miarę czasów, w których rolę Fugees pełnią Migos. Nie chcę twierdzić, że twórca przekona nieprzekonanych - monotonne i wtórne pod każdym względem "Hellcat Kenny" (gościnnie Lil Uzi Vert) albo prawie cztery minuty męczącego zapętlenia w "Mad Dog" mogą zrazić nawet entuzjastów. Kto jednak nie lubi pochopnych sądów i dziadowania pod tezę, powinien usłyszeć jak w "Cars Bring Me Out" (gościnnie Future) rap wygrywa z trap'n'b; jak w "Abracadabrze" (gościnnie Travis Scott) gospodarz wjeżdża lekko i błyskotliwie przyznając, że diamenty tak dają po oczach, że nie zobaczysz go jak duszka Kacpra. Trzeba puścić sobie "Jonesboro", gdzie na rzewnym pianinie, dosiadając mało akurat przekombinowanego rytmu, Thugger serwuje się sauté. Sam kiedyś się krzywiłem, niemniej on nieprzypadkowo znalazł się na szczycie i nieidealne, acz bardzo przyjemne w odbiorze, odpowiednie na lato "Business is Businness" pomaga to zrozumieć.

Young Thug "Business is Business", wyd. YSL / 300 / Atlantic 

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Young Thug | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy