Wybuchowa mieszanka Indios Bravos
Indios Bravos "Indios Bravos", My-Music
Indios Bravos lubi zaskakiwać swoich fanów, zwłaszcza ciągłym rozwojem i poszukiwaniem inspiracji w różnych gatunkach muzycznych. Nie inaczej jest tym razem z najnowszym albumem zespołu, który 13 marca trafił do sprzedaży i jest obecnie promowany trasą koncertową.
Tym razem zespół formacja oferuje nam album o tytule "Indios Bravos", który zapowiadany był jako najbardziej kompletne oblicze zespołu. A jak jest naprawdę?
Płyta została nagrana w Studiu S4, na tzw. "setkę", a nad realizacją muzyczną czuwał jeden z najbardziej uznanych polskich reżyserów dźwięku, Leszek Kamiński. Największą odmianą, a zarazem atutem w porównaniu do wcześniejszych płyt zespołu, był udział w procesie nagrywania albumu wszystkich członków formacji. Dzięki tej decyzji Piotra Banacha, materiał muzyczny zarejestrowany na płycie stał się bardziej kompletny.
Przede wszystkim jest na nim mniej elektroniki niż to miało miejsce na dotychczasowych albumach IB. Jednocześnie w pełni można rozkoszować się dźwiękami poszczególnych instrumentów, doceniając tym samym umiejętności wszystkich członków formacji. Pięknie bowiem prezentują się brzmienia perkusji Lecha Grochali, instrumentów klawiszowych Marcina Łuczyńskiego, gitar Piotrka Banacha i Krzyśka Saka oraz basu Ryśka Łabula. Przykładem niech będzie utwór "Nie wiem", gdzie w końcowej części piosenki (ponad 2 minuty) prym wiodą dźwięki poszczególnych instrumentów, a nie jak dotychczas bywało wokal Gutka. Tym razem na pierwszym planie są instrumentaliści, a nie wokalista.
Także w innych utworach, takich jak "A kiedy dnia pewnego", "Na początku jest najłatwiej", ten aspekt muzyki z płyty "Indios Bravos" wypada bardzo okazale i mamy do czynienia z podobną lub zbliżoną konwencją, do tej opisanej wyżej.
Nie oznacza to jednak, że wokal Gutka jest na płycie "Indios Bravos" tłem dla instrumentalistów. Nadal bowiem Piotr Gutkowski czaruje swoim melodyjnym głosem i buduje oblicze muzyczne zespołu.
Najnowszy materiał Indios Bravos to mieszanka różnych gatunków muzycznych. Już album "Peace" pokazywał, że zespołu nie można zamknąć w ramach reggae czy też "cyber reggae" jak swoją muzykę określali członkowie zespołu. Tym razem jednak formacja Piotrka Banacha pokazała w jakim kierunku kroczy. Z dawnego "cyber reggae" niewiele pozostało na albumie "Indios Bravos", natomiast sporo na nim odniesień i wędrówek ku bluesowi (utwór "Ja to Ty"), rockowych brzmień ("Na początku jest najłatwiej", "Tanie gadanie", czy też "Nie wiem"), a nawet elementów country ("Starszy pan czas").
Nie tylko jednak sam album to mieszanka muzyczna. Także poszczególne utwory są w ten sposób nagrane. Każdy z nich to elementy różnogatunkowe składające się w jedną całość. Nie jest to jednak w przypadku "Indios Bravos" swoisty, "muzyczny miszmasz", który rozbijałby całość albumu na poszczególne części. Najnowsza bowiem płyta zespołu to efekt fascynacji Piotrka Banacha wieloma gatunkami muzycznymi i właśnie te emocje oraz marzenia zostały oddane na "Indios Bravos". Całość zaś spaja rock, ku któremu Indios Bravos kroczy.
Formacja bowiem powoli odchodzi, a może nawet już odeszła od "cyber reggae", a wkracza na inną drogę, tym razem rockową. Jednocześnie w "mózgu" zespołu, czyli Banachu wciąż krąży tak wiele pomysłów na granie, że zespół próbuje sił także w innych gatunkach muzycznych, czego efektem jest najnowszy album.
Marcin Danielewski
(Listy do redakcji)
Zobacz teledyski Indios Bravos na stronach INTERIA.PL.