Wszyscy tworzymy rozrywkę
Manic Street Preachers - Postcards From A Young Man, Sony Music Polska
Muzycy walijskiego tria prowokacyjnie zapowiadali, że ich dziesiąty studyjny album będzie zarazem ostatnim skokiem na listy przebojów, tudzież metalową wersją muzyki Motown. Choć te zapowiedzi mogły wywołać konsternację, to sam album "Manicsów" już nie.
Przypomnijmy, że niecały rok przed premierą "Postcards From A Young Man", ukazał się - to już pewne, bo czas przystemplował ten werdykt - jeden z trzech najważniejszych i najlepszych albumów Manic Street Preachers. Na "Journal For Plague Lovers" zespół odkurzył teksty zaginionego przed 15 laty i uznanego za zmarłego Richey'a Edwardsa - człowieka uosabiającego gniewną, rewolucyjną postawę wczesnych "Manics". Dla zespołu nagranie tamtej płyty było zadaniem o ciężkości i gęstości ołowiu. Efektem była płyta równie znakomita, co i mroczna. "Postcards From A Young Man" to przy "Journal For Plague Lovers" jasna strona księżyca.
Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności, nie dziwię się, że zespół postanowił rozrzedzić atmosferę tamtej sesji albumem tym razem uderzającym pastelowymi kolorami, euforyczną przebojowością i pogodnym ciepłem. Punktem styczności z mrocznym poprzednikiem jest cecha, która spaja wszystkie albumy "Manicsów": nie wyciszona już od 20 lat zawziętość. Bez względu na to, czy zespół nagrywał płyty słabsze ("Lifeblood"), czy ocierające się o wielkość ("Holy Bible"), zawsze potrafił przekazać słuchaczowi dawkę nieposkromionej energii.
Na "Postcards From A Young Man" buntownicza werwa Walijczyków została przywdziana w zaskakujące uniformy. O ile w repertuarze zespołu sekcja smyczkowa od czasów sztandarowego "A Design For A Life" nie jest niczym zaskakującym, tak samo zresztą jak niezwykłe ucho zespołu do chwytliwych melodii (już od prehistorycznego "Motorcycles Emptiness"), to gospelowe zaśpiewy w kilku utworach (m.in. kompozycja tytułowa czy "The Future Has Been Here 4 Ever") mogą spowodować napięcie łuków brwiowych. Podążając tropem zaskoczeń, dla niektórych szokującym wyda się partia basu Duffa McKagana w "A Billion Balconies Facing the Sun". Poza byłym muzykiem Guns N' Roses, "Manics" zaprosili mocniej przystające do alternatywnej tradycji postacie, takie jak John Cale ("Auto-Intoxication") czy Ian McCulloch ("Some Kind of Nothingness").
Choć z zapowiadanej - z przymrużeniem oka - ofensywy na radiowe playlisty niewiele wyszło, to jednak "Postcards From A Young Man" to mocna deklaracja niesłabnącego potencjału zespołu, który wszystko już widział i wiele doświadczył. Dlatego nie dziwi go na przykład dominująca obecnie "cywilizacja" telewizyjnych konkursów talentów. Tekst "All We Make Is Entertainment" nie pozostawia żadnych wątpliwości: "All we make is entertainment/ It's so damn easy/ And inescapable" ("Wszyscy tworzymy rozrywkę/To takie cholernie łatwe/ Nie da się tego uniknąć"). To z jednej strony gorzki komentarz do pauperyzującej się kultury masowej, a z drugiej świadomość wartości brandu Manic Street Preachers, której nie skruszą nawet zmieniające się z kalejdoskopowym pośpiechem mody i trendy.
7/10