Reklama

Tymek "Odrodzenie": Interes się kręci, jak po**bany [RECENZJA]

“Na tym krążku, kiedy wyjdzie, nie będziesz wiedział, co brać najpierw - stylówę czy nawijkę” - no faktycznie, dzieje się tyle, że trudno to objąć naraz. Sam autor to trochę ułatwił, wypuszczając "Odrodzenie" po kawałku, w formie trzech EP-ek ("Król życia", "Romantyk" i "Niespokojna dusza"). Ale gdy już przychodzi do oswojenia się z efektem końcowym, 21 - częściową całością, okazuje się, że mimo lekkiego chaosu, to działa bardzo dobrze .

“Na tym krążku, kiedy wyjdzie, nie będziesz wiedział, co brać najpierw - stylówę czy nawijkę” - no faktycznie, dzieje się tyle, że trudno to objąć naraz. Sam autor to trochę ułatwił, wypuszczając "Odrodzenie" po kawałku, w formie trzech EP-ek ("Król życia", "Romantyk" i "Niespokojna dusza"). Ale gdy już przychodzi do oswojenia się z efektem końcowym, 21 - częściową całością, okazuje się, że mimo lekkiego chaosu, to działa bardzo dobrze .
Okładka płyty "Odrodzenie" Tymka /

Album "Odrodzenie" miał być odcięciem od dotychczasowego wizerunku Tymka. Tymka hulaki, imprezowicza, no i Tymka rapera. Przejście wyszło płynnie i teraz nie ma już sensu klasyfikowanie. Z korzyścią dla muzyki. 

Okazuje się bowiem, że Tymek we współpracy z Wojtkiem Urbańskim jest w stanie stworzyć bardzo eklektyczny pop. Nie irytujący nadmiarem wątków i tropów, często zaskakujący rozwiązaniami kompozycyjnymi.

Samo zaś "Odrodzenie" pędzi na zbicie karku, z przerwami na momenty refleksji, w których odzywa się w Tymku melancholik. Choćby w kawałku "List", "Mów mi tak" czy "Odurzony". A jak już znowu pędzi, to jest szaleńczo jak w numerze "Klakson", czasem smoliście jak w "Pokrzywach", a czasem lżej jak w numerze “Pończochy". 

Reklama

Przytrafiają się momenty jazzujące, jak "San Francisco", przywodzące na myśl zadymiony klub nocny, a nawet delikatne przygrywki do grunge'u, jak w "Bywam ludzki". Zresztą tych odniesień do rozmaitych gatunków jest o wiele więcej, wyłapywanie ich to całkiem fajna zabawa.

Ale niezależnie od klimatu, Tymek pakuje w piosenki proste linijki, proste słowa, krótkie refleksje, nie ma kombinowania, bo i nie trzeba. "Interes się kręci jak my, interes się kręci jak po**bany".

Przy okazji zaś Tymek na Odrodzeniu" pokazuje, że jest całkiem sprawnym wokalistą. Nonszalancko opowiada o swoim stosunku do kariery i sławy, śpiewa, krzyczy, czasem wręcz lamentuje ("Deszcz"), prezentując całą gamę możliwości.

Dla Tymka poszukiwania, różnorodność, eksperymenty to nie środek, tylko cel. Zupełnie, jakby akuratnym określeniem jego twórczości było "work in progress". W związku z tym pojawia się nadzieja, że w przyszłości będzie jeszcze ciekawiej, może niekoniecznie bardziej eklektycznie, bo to w zupełności wystarczy.

Tymek "Odrodzenie", Kayax

7/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tymek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy