Reklama

Trochę ponad normę

Ne-Yo "Libra Scale", Universal

Ne-Yo już na debiucie dał znać, że nie należy go traktować jak szeregowego chłopaczka od r'n'b. "Libra Scale" to płyta momentami grzechu warta, ale na dzieło życia tego twórcy przyjdzie jeszcze poczekać.

Jeżeli chodzi o czarną muzykę, to referencje Shaffera Chimere'a Smitha są właściwie bez zarzutu. Otwierał koncerty przed Johnem Legendem, współpracował ze Scottem Storchem, a jego pierwszy kontakt podpisał sam Jay-Z. Artysta tworzył m.in. dla Whitney Houston, zaś na potrzeby Rihanny i Jennifer Hudson napisał jedne z największych hitów obu pań. Pogratulować. Zresztą ta litania na początek wydaje się zupełnie niepotrzebna, wystarczyłoby właściwie wymienić tylko jego własne "So Sick".

Reklama

Miła to sprawa, że w tak wyzutej z czegokolwiek autorskiego dziedzinie uchował się facet, co piosenkę skomponuje, napisze, zaaranżuje, a jakby co, to jest jeszcze w stanie całość wyprodukować, zarapować sobie zwrotkę i zatańczyć w wideoklipie. Biorąc pod uwagę szumne zapowiedzi odnośnie tego, że "Libra Scale" ma wskazywać na fascynacje komiksem, fantastyką naukową i japońską animacją nie spodziewałem się może męskiej wersji "ArchAndroid" Janelle Monae, ale byłem zaintrygowany.

Niepotrzebnie. Koncept rozmywa się zupełnie, a w ręce słuchacza trafia materiał nie więcej niż niezły. Sporymi miejscami nudnawy, pulsuje swoim wolnym rytmem zdradzając sporadycznie ambicje autora. Jest mocno jacksonowski, co celowo słychać od początku w barwie głosu, ale i produkcji. Dobrze, że Ne-Yo wziął od mistrza również pieczołowitość w aranżacji. Warto podziwiać precyzyjne uderzenia skrzypiec, niebanalną perkusję i wprowadzaną tylnymi drzwiami melodię w "Making A Movie". Świetnie opatrzone chórkami "Know Your Name" delikatnie wpada w bossa novę i relaksuje. Kto zechce, może wychwycić sobie na przykład dęciaki schowane głęboko w "Crazy in Love". O tym, że Smith jest doświadczonym artystą, nie zaś tylko zauroczonym klasykami wanna-be najlepiej świadczy z kolei prawdziwie wielowarstwowy tort jakim jest "One in a Million". Nastrojowe brzmienie kong staje się tłem dla kapitalnie położonych na podkładzie wokali, co tworzy razem ładną, pełnowartościową piosenkę.

Szkoda, że tak wiele kompozycji tonie w zawiesistej, soulowej pulpie. Z drugiej jednak strony perspektywa większej ilości eurodance'owych kwiatków w rodzaju "Beautiful Monster" przeraża. Dobrze, że ten niemiłosierny gniot zrównoważony został "Cause I Said So", bliższemu klasycznemu disco i przynoszącemu z nerwem opowiedzianą historię.

Teksty Ne-Yo zasługują zresztą na akapit. Nie jest to ranga Eryki Badu, ale słychać, że w głowie mężczyzny zachodzą procesy nieco bardziej złożone niż w czaszkach setek laleczek od r'n'b. "Witaj w szampańskim życiu, gdzie problem jest jak bąbelek w kieliszku" - słyszymy na wstępie "Libra Scale". Jego autor pisze prosto, ale dość przekonująco, w każdym razie wystarczy, żeby pojawiły się emocje. A jeśli nie, to przynajmniej słowa przyjemnie się ze sobą lepią. "We're a hurricane / So destructive in the way that we do / A little bit insane / But she loves it just the same / And me too" - głosi jeden z refrenów. Całkiem to zgrabne. Oby kolejny krążek był rzeczywiście huraganem, a nie tylko podmuchem.

6/10

Posłuchaj płyty "Libra Scale" Ne-Yo!

Czytaj recenzje płytowe na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ne-Yo | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy