SBB na początku lat 70. znaczyło "Szukaj, Burz, Buduj". Teraz ten skrót można rozwinąć jako "Szybko, Bezpiecznie, Bez rewelacji".
Śląskie trio po reaktywacji na początku tej dekady imponuje rozmachem i regularnością. Oprócz specjalnych wydawnictw (jak choćby gigantyczna, 22-płytowa "Anthology 1974-2004"), często z niepublikowanymi materiałami, albumów koncertowych i DVD SBB dostarcza także premierowe płyty. "Blue Trance" to piąty album od czasu "Nastrojów" z 2002 roku, a czwarty w ostatniej pięciolatce - "Szybko".
"Bezpiecznie", bo Józef Skrzek i Apostolis Anthimos wspierani przez węgierskiego perkusistę Gabora Nemetha nie kombinują dla usatysfakcjonowania zawsze kręcących nosami krytyków. Po prostu grają to, co im w duszy od dawna gra - mocnego rocka (hendrixowski "Red Joe" niestety wieje nudą) z elementami rocka progresywnego, jazzu (słyszany przede wszystkim w brzmieniu gitary Anthimosa), tęsknego bluesa rodem z przybrudzonego węglem Śląska i góralszczyzny spod samiuśkich Tater ("Doliny strumieni").
"Blue Trance" od poprzedników - "Iron Curtain" i "The Rock" - różni przede wszystkim łagodniejszy ton, lekko nostalgiczny (zapadający w uszy "Pamięci czas", "Szczęście jak na dłoni"). Apostolis, tak jak i na "Iron Curtain", dwukrotnie prezentuje swoje instrumentalne, free jazzowe miniaturki ("Karida Beach", "Muśnięcie Kalimby"), które spokojnie mogłyby się znaleźć na jego solowej płycie zatytułowanej nomen omen "Miniatures".
W oczy niestety aż kole kiczowata okładka, kompletnie nieoddająca zawartości płyty. Dziwią cienie aż pięciu osób, a kolorystyka tęczy przywołuje trance - ale ten taneczny, rodem z klubów, w których rządzą DJ-e pokroju Paula van Dyka czy Tiesto. Brrr!
Trójka doświadczonych muzyków tradycyjnie imponuje lekkością grania, wzajemnie wspiera się w każdej nucie, rozumie się w lot. A czasem aż by się prosiło o drobne wybicie z rytmu, sprawiające, że uszy zastrzygą z zaciekawieniem. Perfekcja bywa nudna.
6/10