Samotność długodystansowca
Ian Brown "My Way", Universal
20 lat po słynnym debiucie The Stone Roses były wokalista tego zespołu komponuje piosenkę z myślą o Rihannie. I - wywołując zgorszenie gitarowo-alternatywnych ortodoksów - umieszcza jej numer na własnej płycie!
"Stellify" to kompozycja-symbol, utwór ostatecznie grzebiący wszelkie związki Iana Browna z indierockową, gitarową formułą. Piosenka napisana dla Rihanny, która zamiast do gwiazdki pop ostatecznie trafiła na "My Way", gdyż... zbyt podobała się Ianowi Brownowi. Trudno nie przyklasnąć decyzji wokalisty, bo "Stellify" to jego najlepszy numer od czasów słynnego "F.E.A.R.". Można tylko fantazjować, co by było, gdyby amerykańska wokalistka jednak wzięła piosenkę na swój warsztat. "Umbrella 2"?
Słuchając "My Way" można również - i już tylko - pofantazjować na temat comebacku The Stone Roses. Po tym, co Brown wyśpiewuje na temat byłego kolegi z zespołu, gitarzysty Johna Squire'a, wątpliwie by ci dżentelmeni ponownie stanęli razem na scenie. W utworze "Always Remember Me" Brown mruczy w stronę Squire'a: "To były dni, gdy mieliśmy wszystko", dodając zaraz: "A teraz są czasy, gdy mam o wiele więcej". Pojawia się również sugestia, że gitarzysta stał się dzikusem i odludkiem. To najmocniejszy cios w byłego kolegę od czasu "Deep Pile Dream" z debiutu "Unfinished Monkey Bussinnes", w którym Brown oskarżył kolegę o zachłanny apetyt na kokainę ("60 dollars bags") i próżność ("cheap limousine"). Rozdział w życiu Iana Browna pod tytułem "Kamienne Róże" został więc ostatecznie zamknięty?
Paląc za sobą mosty, Brown z manchesterską arogancją patrzy w przyszłość. "To co najlepsze jeszcze przede mną" - śpiewa w "For the Glory". "Wciąż mam mile i mile do przebiegnięcia" i "marzenia do spełnienia" - przekonuje w "Marathon Man". Czasami jednak charyzma i artystyczny egoizm przynoszą zawstydzające efekty. Jak w "My Own Brain", który to tytuł jest "anagramem mojego imienia". Niewinna zabawa słowami czy bezrefleksyjne zapatrzenie w siebie, charakterystyczne dla artystów z północnej Anglii?
Przesłuchanie "My Way" przez osobę znającą jedynie płyty The Stone Roses może skończyć się ciężkim szokiem. To płyta zbudowana na mocno hiphopowych patentach, wyraźnie inspirowana dokonaniami Dr Dre czy Timbalanda. A nawet "Thrillerem" Michaela Jacksona, o czym mówił sam Ian Brown. Zresztą wokalista w wywiadach stanowczo podkreśla, że nie interesuje go muzyka gitarowa. Zaskakujące słowa, jak na ikonę indie rocka, prawda?
Wydawałoby się, że po nagraniu czegoś tak wybitnego jak "The Stone Roses", Ian Brown mógłby spocząć na laurach lub nieudolnie próbować dorównać arcydziełu. Wokalista wybrał jednak trzecią opcję. "Jestem maratończykiem, spróbuj mnie złapać" - śpiewa w "Marathon Man", biegnąc już od 11 lat własną, autorską, odartą z sentymentów ścieżką. Ja biegnę za nim, zadając sobie wciąż pytanie, ile jeszcze udanych płyt musi wydać Brown, byśmy przestali o nim mówić jako o byłym wokaliście The Stone Roses?
8/10