​Recenzja Zbigniew Wodecki "Dobrze, że jesteś": Szkoda, że Pana nie ma

Rafał Samborski

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Pośmiertna, nieukończona za życia płyta Zbigniewa Wodeckiego? Na szczęście w tym przypadku tego typu zabieg nie oznacza skoku na kasę. Warto znać, by uświadomić sobie, jak wielką stratę poniosła polska scena muzyczna ponad rok temu.

Zbigniew Wodecki odszedł 22 maja 2017 roku
Zbigniew Wodecki odszedł 22 maja 2017 roku 

Panie Zbigniewie, i po co były te koncerty, zanim ukazała się płyta z Mitch&Mitch zawierająca nagrany na nowo materiał z debiutu? Gdyby nie ta swoista reaktywacja kariery muzycznej, pamiętaliby Pana po śmierci jako tego wiecznie uśmiechniętego starszego mężczyznę od "Pszczółki Mai". No i nie zapomnijmy jeszcze o "Chałupy Welcome To" i "Zacznij od Bacha"!

A przecież Pana twórczość była zdecydowanie bardziej rozległa, o czym "1976: A Space Odyssey" przekonywało chyba najbardziej. Trudno wszak nie zakochać się w tym tradycyjnie potraktowanym, mocno jazzującym popie. W tych romantycznych, słodkich, ale jednocześnie przemawiających sentymentem melodiach wygrywanych tradycjonalistycznym, acz bogatym instrumentarium. Nic dziwnego, że płyta chwyciła i teraz wszyscy tęsknią nie za facetem z czupryną znanym z telewizji, ale świetnym muzykiem ze zmysłem do pisania dobrych, lekkich, ale nie pozbawionych emocjonalności kompozycji. To samo przecież słychać na "Dobrze, że jesteś" i nadal brzmi tak samo świeżo.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Zbigniew Wodecki o współpracy z Mitch & Mitch
      Zbigniew Wodecki o współpracy z Mitch & MitchINTERIA.PL

      Wielka szkoda, że nie zdążył Pan dokończyć tego krążka - zresztą, dopieszczanie sprawiło, że wydany został rok i jeden dzień po Pana śmierci. Absolutnie nie chodzi o to, że nowy album sygnowany Pana imieniem i nazwiskiem to pozycja zła, ale nieobecność tego charakterystycznego wokalu w pięciu utworach na trzynaście daje się we znaki. To właśnie Pana wejścia są bowiem najmocniejszymi fragmentami. Ostatecznie okazuje się, że ten baryton, chociaż przecież na pierwszy rzut ucha nie wydaje się specjalnie silny brzmieniowo, przepełniony jest niespotykaną wręcz charyzmą. Może to wina wypełniającej go dojrzałości połączonej ze zwyczajnym ciepłem i bijącym z głosu optymizmem? W każdym razie działa to na tyle dobrze, że utwory nie tracą w żaden sposób swojej mocy, gdy w partiach wyśpiewuje Pan scatem pozbawione sensu słowa zamiast właściwego tekstu. Jasne, szkoda, że pozostała tylko ta instrukcja dla tekściarzy, by znali melodię, pod którą mają pisać swoje słowa, tylko co poradzić na to, że te momenty mają w sobie wielki urok i niespotykaną wręcz lekkość?

      Warto dodać, że ta Pana dominacja przy mikrofonie jest o tyle zaskakująca, że gości dobrano naprawdę zacnych. Kayah idealnie dopełniła brakujące momenty w "Chwytaj dzień" oraz bez problemu poradziła sobie z refleksyjną balladą "Na paluszkach". Do interpretacji znanego z Pana repertuaru "Tylko ty" w wykonaniu Kuby Banacha też trudno się przyczepić, bo członek Poluzjantów to głos dojrzały, imponujący dykcją i warsztatem. Może brakuje mu nieco szaleństwa, wydaje się nazbyt ugrzeczniony, ale w przypadku tego typu repertuaru trudno uznać to za wadę.

      A pozostali? Beata Przybytek nie bez powodu jest uznawana za jeden z najciekawszych młodych głosów jazzowych, bo czuć w wyśpiewanych przez nią frazach wielką wrażliwość muzyczną wywodzącą się z tradycji takich wokalistek jak Julie London czy Peggy Lee. Słychać momentalnie, że nadaje Pan z nią na tych samych falach, bo chemia w "Piosenka pierwszego olśnienia jazzem" jest nie do zastąpienia. Wyjątkowo dziwnie słucha się "Nie ma jak Bacharach", ponieważ barwa głosu Sławka Uniatowskiego jest tak podobna do Pana, że co bardziej chciwa wytwórnia mogłaby zatrudnić tego artystę do nagrywania kolejnych utworów sprzedawanych jako ostatnie piosenki Zbigniewa Wodeckiego. I cóż... to pokazuje też doskonale, jak wielki miał Pan wpływ na młodszych muzyków.

      Anglojęzyczny wokalista Junior Robison swoją obecnością wlewa w krążek elementy soulu i kiedy prowadzi fortepianowe "Give It A Moment" swoją niską barwą głosu, po czym ustępuje miejsca Pana scatowi, by przy końcu te dwie partie zaczęły się ze sobą łączyć, trudno nie poczuć ciarek na plecach. Nic dziwnego, że oddano muzykowi jeszcze kończące krążek "Good Night Love", idealnie wpisującego się we wrażenie filmowości - niemal czuć jak przed oczami spływają nam napisy końcowe.

      No właśnie. Bo coś się jednak skończyło, Panie Zbigniewie, wraz z Pana śmiercią, a "Dobrze, że jesteś" to takie idealne postscriptum, by uświadomić sobie, jak wielka to strata dla polskiej sceny muzycznej. Szkoda, że Pana nie ma. Tęsknimy.

      Zbigniew Wodecki, "Dobrze, że jesteś", Agora S.A.

      8/10 

      Zbigniew Wodecki (06.05.1950 - 22.05.2017)

      Zbigniew Wodecki z Edytą GórniakGrabczewskiAKPA
      Zbigniew Wodecki w programie "Taniec z gwiazdami"KurnikowskiAKPA
      Zbigniew Wodecki z Marylą ROdowiczPrończykAKPA
      Zbigniew WodeckiMikulskiAKPA
      Zbigniew WodeckiJan BieleckiEast News
      Zbigniew WodeckiWojciech StróżykReporter
      Zbigniew Wodecki z Anną DymnąARTUR BARBAROWSKI / SEEast News
      Zbigniew Wodecki i Irena SantorRAFAL MESZKAEast News
      Zbigniew WodeckiPiotr HukaloReporter
      Zbigniew WodeckiPiotr KamionkaReporter
      Zbigniew WodeckiAdrian ŚlazokReporter
      W poniedziałek 22 maja zmarł Zbigniew WodeckiJan GraczyńskiEast News
      Zbigniew WodeckiTricolorsEast News
      Zbigniew Wodecki i Ewa BemTricolorsEast News
      Zbigniew WodeckiWojtek SteinReporter
      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      0
      Super
      relevant
      0
      Hahaha
      haha
      0
      Szok
      shock
      0
      Smutny
      sad
      0
      Zły
      angry
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na