​Recenzja Tom Odell "Wrong Crowd": Dobra wróżba

Na songwritera roku 2014 musiało przyjść to, co nieuniknione - czas na udowodnienie słuszności decyzji jury przyznającego nagrody Ivor Novello. Tom Odell nagrał drugi album, zatytułowany "Wrong Crowd" i pokazał jasno i wyraźnie - pisać piosenki to on umie.

Delikatne kompozycje stają się jednym ze znaków rozpoznawczych jego twórczości.
Delikatne kompozycje stają się jednym ze znaków rozpoznawczych jego twórczości. 

Odell nie wygląda na takiego, który obraca się w złym towarzystwie, jak bohater opowieści z tytułowego singla. Na pewno nie jeśli chodzi o wybór ludzi, którzy pomagają odpowiednio wykorzystać jego talent. "Wrong Crowd" powstał między innymi przy udziale Andy’ego Burrowsa, perkusisty znanego z The Razorlight i współpracy z Tomem Smithem z Editors, czy Ricka Nowelsa, o którym za chwilę.

Aż chciałoby się słyszeć więcej utworów takich jak "Concrete", w którym mocny soulowy wokal Odella jest na swoim miejscu. Ta pościelówa, choć mowa w niej o łóżku z betonu, w dodatku bez skrawka prześcieradła, zjada na śniadanie kilka innych wolniejszych, balladowych utworów z tej płyty. Podczas gdy "Concrete" kipi emocjami: gniewem, pragnieniem, energią, "Somehow" niemiłosiernie ciągnie przewidywalną linię melodyczną. Na szczęście finał przynosi odkupienie w postaci rozwinięcia motywu smyczkowego, który stopniowo się wycisza.

Innym słabszym punktem jest "Magnetised" - dość zadziwiające przejście w dance'owy hit wprawia w lekką konsternację. Na "Wrong Crowd" dzieje się sporo, nie zawsze do końca dobrze. Na szczęście tych słabszych momentów nie jest za wiele i dość łatwo o nich zapomnieć.

Tytułowy singel powstał na spółkę z człowiekiem współodpowiedzialnym za takie cudowności, jak  "Falling Into You" z repertuaru Celine Dion. Tym razem Nowels w duecie z Odellem napisali rewelacyjny utwór, który ciężko wypuścić z głowy. Mowa oczywiście o tytułowym "Wrong Crowd".

Tom OdellZak HusseinGetty Images

Delikatne kompozycje, w których Odell wyważa poszczególne frazy z precyzją i uwagą, stają się jednym ze znaków rozpoznawczych jego twórczości. Przykład - "Sparrow", w którym Odell kusi się o falsetowy popis. Trudno przejść obojętnie obok takich mocarzy jak zawadiacki i rozkołysany "Still Getting Used To Being On My Own", tu wokal Odella, w towarzystwie zespołu i wieloosobowego chóru, brzmi po prostu potężnie.

Jeszcze jednym nadgniłym jabłkiem w tym koszu jest "Silhouette". Rozpoczyna się efektownym smyczkowym, niemalże filmowym wstępem, myślisz sobie: zapewne kolejna ballada, cóż mogłoby pójść nie tak? Ano to, że po wstępie do głosu dochodzi niemiłosiernie radosna i nieco banalna melodia, niepotrzebnie upstrzona efekciarskimi klawiszami. Na słowa "someone that I used to know" pojawia się delikatny uśmieszek.

Na szczęście kilka nadgniłych jabłek nie psuje całego zbioru, zdecydowanie bardziej dojrzałego niż poprzedni. Numer dwa w dyskografii Toma Odella to dobra, przemyślana, dopracowana i niezwykle obiecująca wróżba na przyszłość.

Tom Odell "Wrong Crowd", Sony Music7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas