Reklama

Recenzja Protoje "Ancient Future": Na dziś i na jutro

Reggae gryzie ogon? Skoro tak, to słuchając nowego albumu Protoje można powiedzieć tylko jedno - smacznego i na zdrowie! To jak na razie jedna z płyt roku i dobrze, że doczekała się wydania lokalnego przed występem autora w Ostródzie.

Reggae gryzie ogon? Skoro tak, to słuchając nowego albumu Protoje można powiedzieć tylko jedno - smacznego i na zdrowie! To jak na razie jedna z płyt roku i dobrze, że doczekała się wydania lokalnego przed występem autora w Ostródzie.
Nowy album Protoje promować będzie m.in. w Ostródzie /

Już parę lat temu Protoje był nazywany jedną z największych nadziei jamajskiej sceny - i słusznie. Wychodzi z muzycznej rodziny, na wyspie znalazł właściwe autorytety, w głowie ma poukładane tak, że tylko pozazdrościć, do tego jedno oko umie kierować na przeszłość i drugie na przyszłość. Co do dwóch poprzednich krążków można się spierać, ale tylko odnośnie tego czy są dobre, czy może bardzo dobre. Przy "Ancient Future" nie ma wątpliwości - jest znakomity. Albumy Raging Fyah czy Dubtonic Kru sprawiły mi ogromnie dużo przyjemności, lecz nie słyszałem by reggae w ostatnich latach przytrafiło się cokolwiek lepszego.

Reklama

Największa w tym zasługa samego Protoje. Świetnie śpiewa, równie umiejętnie nawija, jest jednym z najlepiej piszących wokalistów jamajskich, bowiem hiphopowa staranność w konstruowaniu wersów idzie w parze z przekazem, więc jest i mądrze, i świetnie technicznie. Pamiętacie "Distant Relatives" Nasa i Junior Gonga? Ten chłopak mógłby go nagrać sam ze sobą. Jest w stanie wziąć odpowiedzialność za młodzież przypominając jej chociażby o morderstwie Petera Tosha, prawić o judaszowych srebrnikach za które sprzedano Jezusa i o tym, że moralność przegrywa z zazdrością i chciwością, ale też w osobistym numerze zapytać dziewczyny ile razy odbywają tę samą rozmowę, a w efektownej retrospekcji wspomnieć kij od szczotki robiący za mikrofonowy statyw.Jeżeli ktoś zwraca uwagę raczej na formę, to od pierwszego "Protection" dostaje głos i feeling, które łapią słuchacza i już go nie puszczają. Koniecznie trzeba posłuchać jak artysta toastuje w najbardziej dancehallowym na płycie "Sudden Flight", jak mistrzowsko przeciąga wyrazy w drugiej zwrotce "Answer to Your Name" czy jak wspina się na raperskie wyżyny w "Criminal" motając wersy i przeplatając rymy. Ta mikrofonowa wszechstronność jest w stanie wpędzić w ciężkie kompleksy.

Jasnym się staje, że gdyby nie producent Winta James, gospodarz nie błyszczałby tak jasno. Warstwa muzyczna realizuje cel przyświecający wydawnictwu - prowadzi przez historię reggae od lat 60. do teraz.  Głębia basu i moc perkusji idzie w parze z gustownym wykorzystaniem wszechobecnej tu elektroniki, paru dubowych sztuczek. Ukłony rozdawane są na lewo i prawo - od Prince'a Bustera po Zap Pow. Granice gatunkowe nie odgrywają większej roli, o samym "All Will Have to Change" pisano, że to roots i modern roots w jednym, z kolei "Criminal" jest mocno hiphopowe, "Love Gone Cold" klubowe, ska w "Answer to Your Name" cofa nas do Londynu lat 70., "The Flame" zdumiewa zaś pierwszoplanową rolą gitary. To nie są jakieś szalone, atrakcyjne przede wszystkim na papierze eksperymenty. Każdy utwór broni się jako piosenka, a "Who Knows" z niesamowitym, ultra-czepliwym refrenem Chronixxa bądź ujmująco melodyjne i harmonijne "Who Can You Call" to przeboje najpierwszego sortu.

"Ancient Future" jest płytą na tyle udaną, by uczynić z Protoje jedną z gwiazd, którą musowo należy zobaczyć na letnim festiwalu. W tym roku wystąpi w Ostródzie. Kto artysty na żywo nie widział, ten powinien nadrobić zaległości. Kto widział, temu reklamować nie trzeba.

Protoje "Ancient Future", Universal

9/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Protoje | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy