Reklama

Recenzja Legendarny Afrojax "Przecież ostrzegałem": Pozory mylą

Afrojax robi wszystko, by odstraszyć od siebie odbiorcę: mamy prowokacyjną okładkę, wulgarne, świadomie przekraczające granice dobrego smaku teksty i obskurne do bólu brzmienie. I wiecie co? To wciąż jedna z najinteligentniejszych polskich płyt ostatnich lat.

Afrojax robi wszystko, by odstraszyć od siebie odbiorcę: mamy prowokacyjną okładkę, wulgarne, świadomie przekraczające granice dobrego smaku teksty i obskurne do bólu brzmienie. I wiecie co? To wciąż jedna z najinteligentniejszych polskich płyt ostatnich lat.
"Przecież ostrzegałem" to krążek, którego błyskotliwością można obdzielić kilkanaście płyt spod znaku polskiego rapu /  /

Nagranie "Przecież ostrzegałem" przez dłuższy czas wydawało się niemożliwe. W końcu Afro Kolektyw po zrealizowaniu genialnego "Połącz kropki" poszedł w stronę klasycznej formy piosenkowej, a lider zespołu, Michał "Afrojax" Hoffmann, nie dość, że zrezygnował z rapu na rzecz śpiewu, to znacznie nam spoważniał. Słuchacze podzielili się więc na dwie grupy: pierwsza w pełni akceptowała "Piosenki po polsku", widząc w albumie rozwinięcia pomysłów, zasygnalizowanych już na "Połącz kropki", druga zaś tęskniła za klimatem, znanym ze starszych nagrań. Udział Afrojaxa w #Hot16Challenge [wariacja na temat Ice Bucket Challenge; raperzy umieszczali w internecie filmy, na których nagrywali po jednej zwrotce, a następnie nominowali kilku artystów do zrobienia tego samego - przyp. red.] i rozpad Afro Kolektywu przyczynił się do zrodzenia najbardziej bezkompromisowej persony w historii polskiego hip-hopu, Legendarnego Afrojaxa.

Reklama

Pamiętacie wers Joki "Dwudziesta trzecia/dzień jak Kukuczka zleciał"? Na "Przecież ostrzegałem" tego rodzaju linijka byłaby jedną z lżejszych. Dostaje się tu ulicznym raperom, ich grzecznym słuchaczom, osobom żywym i martwym, pracownikom urzędów, korporacjom, dzieciom... Dosłownie wszystkim. A głównie Afrojaxowi, któremu dystansu do siebie mogłoby pozazdrościć większość artystów (którym zresztą też się tu dostaje). Łatwo zniechęcić się do tej płyty, bo takiego zalewu wersów o genitaliach i fekaliach nie było nawet na "Płycie pilśniowej" - debiutanckim krążku Afro Kolektywu, do którego pod względem humoru nowej produkcji najbliżej. Tylko czy Afrojax z tamtych czasów pozwoliłby sobie na napisanie tak kontrowersyjnego tekstu jak "Dzieci płakały"? Nagrodą za przetrwanie jest możliwość obcowania z krążkiem, którego błyskotliwością można obdzielić kilkanaście płyt spod znaku polskiego rapu.

Raper nieustannie usypia sumienie słuchacza, by za chwilę budzić je tak, jak nigdy wcześniej nie robiła tego żadna produkcja. Jasne, wers "Wojciech Modest Amaro/miesza zupę fujarą" może wydawać się na pierwszy rzut ucha totalnie niepoważny, ale pomyślelibyście, że otwiera utwór przepełniony trafnymi obserwacjami, dotyczącymi dumy narodowej? Takie "Całujmy krzyż Jezuska", mimo prowokacyjnego tytułu, błyskotliwie traktuje o nieufności ludzi wobec siebie. Takich przykładów jest więcej. Bo nawet jeżeli sam Afrojax pisał o "Przecież ostrzegałem" jako "żenującym rapie o g...", to wyplenić inteligencji z inteligenta zwyczajnie się nie da. Poza tym, nie sposób się nie uśmiechnąć, gdy raper rzuca "Czego się boicie? Mnie? Przecież ja nawet nie potrafię się bić" czy podczas biednie brzmiącej solówki smyczko-podobnej wykrzykuje "Panie i Panowie, gościnnie O.S.T.R., wielkie brawa!".

Nie można oczywiście zapomnieć o warstwie muzycznej, za którą siedzi uznany, chiński producent Gun Wo, będący w rzeczywistości oczywiście samym Afrojaxem. To zresztą nie pierwszy tego rodzaju zabieg ze strony autora krążka - Hoffmann już wcześniej wspierał Furię Futrzaków jako szwedzki producent, Peter Bergstrand. Na "Przecież ostrzegałem" mamy do czynienia z bitami, które może w żaden sposób nie imponują, jednak swoim amigowym, nieco prymitywnym brzmieniem idealnie współgrają z warstwą liryczną. I chociaż nie można odmówić im uroku, to pełnią przede wszystkim rolę tła, wszak to osobowość Afrojaxa jako tekściarza pełni rolę nadrzędną.

Mamy do czynienia z albumem niesamowicie inteligentnym i pokazującym, że płyty nie powinno oceniać się nie tyle po okładce, co nawet po poszczególnych, wyjętych z kontekstu, wersach. Płyta Legendarnego Afrojaxa zdecydowanie nie jest pozycją dla każdego, głównie z powodu kontrowersyjnego humoru, który może odrzucać, niekiedy wręcz obrzydzać. Ale czy można mieć to autorowi krążka za złe? Przecież ostrzegał.

Legendarny Afrojax "Przecież ostrzegałem", Wytwórnia krajowa

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recenzje | Legendarny Afrojax
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy