Recenzja Lady Gaga & Tony Bennett "Cheek to Cheek": Siedzi Gaga za nogawką

Paweł Waliński

Płyt z oldiesami znowu cała masa. Chwilę temu pisaliśmy o nowym albumie Barbry Streisand. Teraz z podobnym materiałem atakuje Lady Gaga wespół z... samym Tonym Bennettem.

Tony Bennett i Lady Gaga: Zaskakujący duet
Tony Bennett i Lady Gaga: Zaskakujący duet

Zainteresowanie Gagi śpiewaniem takiego repertuaru wytłumaczyć można bardzo prosto. Amerykańskie gwiazdy i gwiazdki muzyczne młodego pokolenia, wykonywanie standardów (najchętniej u boku oryginalnych wykonawców owych) uznają za nobilitację, a występy - kotletowe przecież - po kasynach w Las Vegas wcale nie są dla nich synonimem obciachu. Dzisiejszy bling tęsknie patrzy na bling z przeszłości. Co raz to więc któryś wokalista lub wokalistka podpina się pod kogoś w wieku swoich rodziców, albo dziadków i wydaje płytę ze standardami. Mieć to w portfolio to już jakaś konieczność. Bardziej intrygujące jest to, że Bennett, facet przecież stateczny i wiekowy, decyduje się współpracować z "babą od mięsa".

Oficjalna wersja mówi, że oboje artyści chcieli zwyczajnie przybliżyć młodym pokoleniom muzykę Gershwina, Portera, Kerna i Berlina. Na ile to szczere, a na ile opcja zarobkowa - nieważne. Dobrze, że takie albumy wychodzą, bo to przecież fantastyczna muzyka i doskonała szkoła pisania fenomenalnych linii melodycznych. I warto, by każdy miał o niej pojęcie. W zestawie naprawdę same szlagiery. Sęk tylko w...

Sęk w Gadze. Słyszeliśmy już wielu młodych śpiewających z old timerami. Old timerzy mogą nie porywać warunkami wokalnymi, choćby z racji wieku, mają jednak tę niedzisiejszą lekkość, to niedzisiejsze mistrzostwo artykulacji. Są fachowcami co się zowie. Przy takich fachowcach szansę mają albo inni fachowcy, albo wokaliści obdarzeni przez naturę niesamowitymi wprost możliwościami. Gaga tymczasem radzi sobie zaledwie sprawnie. Pozbawiona rozbuchanej produkcji nie czuje się mocna. W górkach niedomaga, o prawdziwych wokalnych szarżach nawet nie myśli, bo wie, że skończy jak książę Poniatowski w nurtach Elstery. Stoi sobie Bennett, rzuca wielki cień, a za nim mała Gagunia, skryta za udem, kurczowo trzymająca bennettowską nogawkę. Jedna z najodważniejszych popowych tupeciar jest o taaaaaaka maleńka. Niestety.

Lady Gaga & Tony Bennett "Cheek to Cheek", Universal

6/10

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas