Recenzja Lady Gaga "Joanne"
Iśka Marchwica
Dzieje się coś ważnego w świecie show-biznesu i wielkich gwiazd muzyki. Alicia Keys rezygnuje z makijażu, Mel C nagrywa "jak jej się podoba", nie oglądając się na krytyczne komentarze, Sia tańcem opowiada o rozterkach egzystencjalnych, a Lady Gaga zrzuca wszystkie swoje maski i prezentuje gołą, ziemistą, naturalną "Joanne". Coś się dzieje i jest to dobre.
Już współpracą z Tonym Bennettem, legendą amerykańskiego jazzu, Lady Gaga zasugerowała, że w jej życiu i karierze dużo się zmienia. Artystka kojarzona nie tylko z wielkimi popowymi przebojami, ale też z kontrowersyjnymi kostiumami, maskami i uniemożliwiającym poznanie jej naturalnych rysów twarzy makijażem, dwa lata temu odsłoniła swoje serce. Wykonując klasyczny jazz, piosenki takie, jak "Cheek to Cheek", "Nature Boy" czy "Lush Life" nie można schować się za kabaretkami i szalonymi perukami. Trzeba czuć i całą duszę włożyć w swój głos. Współpraca z Tonym Bennettem, opracowanie najpiękniejszych klasyków, skupienie się na muzycznych korzeniach i własnym głosie musiały być dla Gagi wyzwalające. Teraz, po czterech autorskich albumach, Stefania Germanotta pokazuje nam się w roku swoich 30. urodzin z materiałem, w którym wreszcie naprawdę ją słyszymy.
Czy "Joanne" zachwyci fanów Lady Gagi? Ciężko powiedzieć. Nie ma tu właściwie nic z "typowej Gagi" - ani chwytliwych refrenów, ani ambitnej elektroniki, ani aranżacyjnego szaleństwa. Nie ma nawet zabawy głosem na granicy wytrzymałości, co tak zachwycało nas w przebojach artystki sprzed lat. Germanotta skomponowała piosenki o bardzo amerykańskim brzmieniu - rockowe, oparte na elektrycznych i klasycznych gitarach i wbijającym się w mózg rytmem perkusji. Piosenki, w których tematy bolesne, życiowe przemyślenia, niezadowolenie, ból, nawet rozdarcie, wychodzą na pierwszy plan. Nawet, gdy Stefania się bawi, jak w porywającym tanecznym "A-Yo" z chwytliwą klaskanką, czy singlowym “Perfect Illusion", jest to zabawa podszyta buntem, ranami, walką o siebie. Głos wokalistki, jak nigdy brzmi świeżo, naturalnie i zdecydowanie.
I "Joanne" Lady Gaga uciera nosa wszystkim krytykom - śpiewać umie i pary w płucach ma naprawdę sporo. Żeby się o tym przekonać, warto sięgnąć po deluxe’ową wersję "Angel Down" - surową, nie złagodzoną smyczkowym akompaniamentem i dzwoneczkowymi akordami, które dodają wersji podstawowej lirycznego charakteru. "Angel Down - Work Tape" wręcz bije słuchacza po uszach brzydotą, wściekłością i szczerzeniem zębów.
Trudno więc nie nazwać "Joanne" albumem soulowym, bo chociaż może nie znajdziemy we wszystkich utworach typowych dla soulu elementów, to biorąc pod uwagę nazwę gatunku, nastawionego na "duszę", "Joanne" jest soulowe na wskroś. Soul wyziera z towarzyszących Lady Gadze chórków, z jej głosu - zaskakująco"“czarnego", odważnego, skaczącego po rejestrach i barwach - z rockowych prostych aranżacji, a nawet z jazzowych ("Come To Mama") i bluesowych (porywający, rozwrzeszczany, dziko-zachodni "John Wayne") wtrętów. Dla mnie bomba.
Stefani Joanne Angelina Germanotta trafiła do wielkiego bębna międzynarodowego przemysłu muzycznego prawie dziesięć lat temu. Piosenkami "Paparazzi" i "Poker Face" błyskawicznie wdrapała się na szczyt i tam, na jednej nodze, od 2008 roku balansuje. Czy jednak już od pracy nad solowym debiutem, pod pseudonimem "Lady Gaga" czuła, że jej sława i wizerunek są kruche i łatwe do zniszczenia, jak sceniczne dekoracje? O to trzeba by pewnie zapytać samą Stefanię. Zapewne jej stroje, jej maski, jej piosenki odzwierciedlały stan ducha i przekonania. Trudno jednak, aby dziewczyna o tak ogromnym muzycznym geniuszu, gwiazda która rozbłysła własnym światłem nagle i sama z siebie, do końca kariery trzymała się jednego toru. "Joanne" to zmiana ogromna, ale potrzebna. Zmiana, dzięki której i Germanotta staje się bardziej sobą i my możemy ją wreszcie poznać, bo im bliżej jest siebie, tym mniej w jej muzyce, zachowaniu i wizerunku jest szaleństwa. To materiał, który ma szansę coś wartościowego dać muzyce, a nie tylko być podkładem do klubowych imprez.
Lady Gaga "Joanne", Universal Music Polska
9/10