Recenzja Krzysztof Zalewski "Złoto": Złoty chłopak na ciężkie czasy
Tomek Doksa
Parę lat temu Krzysztof Zalewski coverował "Obracam w palcach złoty pieniądz" Perfectu, a dziś sam jest już złoty. Na razie tylko na okładce swojego nowego albumu, ale za chwilę także na liście płytowych bestsellerów. I na przekór ciężkim czasom.
Zaproponuj mi jakąś dobrą polską płytę, z nieprzekombinowanym, rockowym graniem i nieoderwanymi od rzeczywistości tekstami. Gdybym był złośliwy, podsunąłbym w odpowiedzi na taką prośbę nowy materiał Virgin i Dody, ale bądźmy poważni - na rynku, także tym polskim, wychodzi dzisiaj sporo fajniejszej muzyki, której warto poświęcić chwilę cennego czasu.
"Złoto" Krzysztofa Zalewskiego błyszczy (nie tylko okładką) na jej czele, i choć zestawianie jego płyty z "Choni" nie jest zbyt fortunne, to jednak zabieg był celowy - trzeba mieć nadzieję bowiem, że miłośnik gitarowego grania, który zastanawia się, czego tu dziś posłuchać, zamiast produktu muzycznie wtórnego sięgnie po album właśnie Zalewskiego. Widownię ci artyści mają oczywiście różną, ale zbłąkanych owiec nigdzie nie brakuje. A zamiast ślepo błądzić, muzycznie lepiej się "ozłocić".
W tym akurat Zalewski pomaga już od pierwszych minut - "Miłość, miłość" to jeden z lepszych numerów o relacjach damsko-męskich ostatnich miesięcy i z potencjałem na radiowe Top 10, następny w kolejce "Chłopiec" ma z kolei w sobie więcej zadziorności niż kilka - pozwólcie na jeszcze jedną szpilę - "Dód" razem wziętych. Wszystko tu jest z głową zagrane i poukładane, Zalewski i towarzyszący mu muzycy stawiają na sprawdzone patenty, ale w tej prostocie drzemie ogromna siła.
W warstwie lirycznej natomiast Krzysztof zaskakuje bezpośrednim przekazem i trzeźwą oceną codzienności, czego najlepszym owocem "Uchodźca" i "Polsko" - dwa zaangażowane numery, których starsi koledzy po fachu mogą Zalewskiemu tylko pozazdrościć. To zresztą interesujące, jak bardzo dojrzale wypada ten trzydziestolatek na tle mainstreamowego rockowego podwórka. W telewizji i radiu dominują dinozaury fałszujące o pierwszej miłości, a na płycie "Złoto" młody wciąż przecież chłopak próbuje pytać o drugiego człowieka i pomaga walczyć z poczuciem niepokoju. Mało przyjemne tematy? No cóż, w takich przyszło nam żyć czasach.
Ale Krzysztof nie wszystko widzi w ciemnych barwach: "Oddam ostatnie obuwie za twój dotyk" - śpiewa z Natalią Przybysz w "Jak dobrze". Bo koniec końców to płyta, mimo że nie zawsze optymistyczna w treści, to jednak na swój sposób bardzo pozytywna i dająca nadzieję. Nie tylko na to, że kolejną Zalewski pewnie znowu nas zaskoczy.
Krzysztof Zalewski "Złoto", Kayax
8/10