Recenzja Iza Kowalewska "Nocna zmiana": Niespodzianka roku

Tomek Doksa

Nieważne, jakie polskie płyty ukażą się jeszcze w 2015 roku. Idę o zakład, że żadna nie okaże się tak przyjemną niespodzianką, jak kolejna solówka Izy Kowalewskiej.

Iza Kowalewska na "Nocnej zmianie" przyjemnie psoci
Iza Kowalewska na "Nocnej zmianie" przyjemnie psoci 

Dwa lata temu, kiedy ukazywał się poprzedni album wokalistki Muzykoterapii, "Diabeł mi cię dał", miałem wrażenie, że Iza znalazła idealny pomysł na siebie. Kontynuowała drogę obraną z jazzującym zespołem, przy okazji naznaczając solowe utwory indywidualnym, teatralnym sznytem i jeszcze bardziej niż wcześniej podkreślając swoje fantastyczne walory wokalne. Aż tu nagle przyszła "Nocna zmiana" i z nią taki cios. Cios niezwykle zaskakujący i jak się okazuje - każący mi wszystko co do tej pory mówiłem i pisałem o Izie cofnąć. Jeszcze dwa lata temu wydawało mi się, że Kowalewska nie może brzmieć lepiej, dziś już wiem, że nie tylko może, ale i tak właśnie brzmi. Niespodzianka jakich mało, chylę przed nią czoła. I wszystkim gorąco polecam.

Oto bowiem Iza już nie tylko przyjemnie swoją nastrojową nutą buja, ale przede wszystkim - niczym dziewczyny z jej nowych piosenek - przyjemnie psoci. Głównie muzycznie, zapewne dzięki pomocy nowego producenta, Czarnego HiFi, poszerzając stylistyczny wachlarz swoich piosenek o znakomity, gitarowo-elektroniczny miks, na tle którego jej wokal nabrał zupełnie nowego wyrazu. Serio, aż sam się dziwię, że to piszę, w końcu przesłuchałem dotąd każdą płytę z Izy udziałem. Ale tak kolorowo jeszcze u niej nie było. W kilku wręcz momentach, jak w tytułowej "Nocnej zmianie kobiet", "Dziewczynie młodej-starej" czy kawałku "Dziewczyny psocą", Kowalewska brzmi jak inna osoba. Chciałbym napisać, że weselsza, pełna życia i młodsza, ale przecież - tu szybki przelot przez jej dotychczasową dyskografię - ona zawsze taką była.

Być może jest więc w tej płycie zaklęta jakaś magiczna siła. Jest też na niej - mimo wszystko - nowa Iza, częściej podrygująca do tańca i zabawy, otaczająca się też bardziej eklektyczną niż dotąd muzyką. To, co pozostało u niej niezmienione, to świetne, życiowe teksty. Skupione jak się nie trudno domyślić, na kobietach, ich codziennych porażkach i sukcesach. Na miłości, problemach i kontach tych bardziej osobistych. "Rozszalały się wiedźmy płacące / Za dżin, wino, whisky z colą dzban. Żaden barman nie zdąży tyle nalać / Ile one potrafią w gardło dać" - to jeden z lepszych na "Nocnej zmianie" fragmentów. Jeden z wielu, bo - tu kolejna miła niespodzianka - Iza sypnęła chwytliwymi tekstami jak z rękawa. Każda piosenka (no, może poza nieco odstającym od reszty nie tylko językiem "What if") zostawia po sobie w głowie coś więcej niż dobre wrażenie. A cały album - notę ze wszystkich krążków Izy ocenianych dotąd przeze mnie, zdecydowanie najwyższą. Wielkie za niego dzięki, choć "Matką Polką" przecież nie jestem.

Iza Kowalewska, "Nocna zmiana", Universal

8/10