Recenzja happysad "Ciało obce": Perfekcyjny trans
Iśka Marchwica
"Jacy będziemy? Jakie wywiesimy flagi nad każdym z naszych miast? Jaki będzie nasz świat i czy w ogóle będzie nasz? I czy w ogóle będzie świat?” - takim, jakże wesołym tekstem Kuba Kawalec z zespołem happysad zapowiedzieli swoją siódmą studyjną płytę. Słowa "Nagich na mróz", nieco surrealistyczne i lekko przybijające, wzmacniane przez regularny bit gitary basowej zwiastują "stare, dobre happysad”. Ale już sporadyczne wstawki elektroniczne mówią, że możemy spodziewać się kolejnego kroku ku nowemu. Kroku, który podzieli fanów zespołu tak, jak "Jakby nie było jutra" i który pokazuje, że regresywny rock happysad to jeden z ładniejszych progresów na polskiej scenie rockowej.
happysad ma swój styl i klimacik, którego oczekuję od każdej ich płyty. Gdyby zespół Kawalca zdecydował się na nagłe zmiany, przeskoki o lata świetlne w muzycznym rozwoju i chociażby minimalne rozweselenie stylistyki, byłabym ogromnie zawiedziona. Na szczęście panowie, od co najmniej szesnastu lat (a właściwie od prawie dwudziestu, jeśli liczyć początkową działalność pod nazwami HCKF i Happy Sad Generation), utrzymują się muzycznie i mentalnie na poziomie współczesnego dekadentyzmu, w którym osiągają już pewne mistrzostwo. "
Ciało obce" jest więc na swój sposób przewidywalne, a zarazem wspaniale wciągające i zaskakujące. Bo poza tym, że happysad daje nam to, czego po nich oczekujemy, to zespół tworzy po prostu bardzo ładne i wpadające w ucho piosenki, w które - ni to ukradkiem, ni to przypadkiem - wprowadza nowe rozwiązania muzyczne. Na przestrzeni lat od "Wszystko jedno" z przebojem wszech czasów "Zanim pójdę" wielu recenzentów już to powiedziało, a ja powtórzę: happysad dojrzewa.
"Ciało obce" przykuwa uwagę już od pierwszych dźwięków. Zaśpiewane przez Qukę, niby od niechcenia, na tle zblazowanego akompaniamentu ukulele "-1" wręcz ocieka sarkazmem. Nic zresztą dziwnego, skoro piosenkę nagrano późną nocą przy ognisku (co zresztą na nagraniu doskonale słychać). Idealnym dopełnieniem tego prześmiewczego intro jest taneczna "Dłoń", której pozornie radosny charakter, podbity przesterowaną gitarą, sprytnie usypia naszą czujność. Tarantino zacierałby ręce na myśl o tym, jak tłumy na koncertach będą tańczyć i szaleć do piosenki o planowanym zabójstwie (a może samobójstwie).
Takich "dowcipów" happysad jednak tym razem nie umieściło zbyt wiele na płycie. Czy to ogólny klimat podczas procesu nagrywania, którego dokonano w stuletniej stodole w Nowym Kawkowie, czy wyjątkowe emocjonalne porozumienie pomiędzy członkami zespołu sprawiły, że "Ciało obce" jest albumem niezwykle zwartym tematycznie i poruszającym. Nowe, a właściwie bardziej uwydatnione ciągoty zespołu do mrocznego transu, brzmień wręcz smolistych i otumaniających, słychać chociażby w niemal triphopowym "Długu" czy marszowym "Idę". Ten drugi szczególnie uwagę przykuwa od połowy, gdzie zdecydowany głos Kawalca opiera się jedynie na stałej partii basu, wzmocnionej regularnym biciem bębna. Zwielokrotniony wokal nadaje kompozycji charakteru wręcz buntowniczego.
"Ciało obce" happysad to dziesięć zamkniętych historii (i jedna króciutka anegdotka), świetnie skrojonych charakternych kompozycji świadomie osadzonych w stylistyce rockowej, a zarazem pożyczających pojedyncze elementy od innych nowszych gatunków. Teksty Kuby Kawalca, jak zawsze sięgają do rozważań o egzystencji, sensie miłości czy rozwoju świata. I nawet, jeśli Quka z upodobaniem powtarza błędy językowe (jak "patrzą się", czy akcentacja na ostatnią sylabę tak dobitnie podkreślana w "Heroinie"), to ma to swój sens i jest w pełni poparte stylistyką zespołu. "Dzieliliśmy się inspiracjami, pomysłami, ale także problemami i nastrojami. Wszystko, co jest na tej płycie jest nasze, wspólne. Pewnie dlatego mamy nieodparte wrażenie, że jest to najbardziej eklektyczna, szalona, nieskrępowana, ale dalej bardzo szczera, płyta w naszym dorobku" - mówią o "Ciele obcym" muzycy happysad. I tę jedność myśli, zrozumienia w grupie, wspólnego celu na najnowszej płycie Happysad doskonale słychać.
happysad "Ciało obce", Mystic
8/10