Recenzja Gwen Stefani "This Is What The Truth Feels Like": Same wątpliwości

Iśka Marchwica

Gwen Stefani bardzo chciałaby być jak Madonna - trochę tak wygląda, trochę tak śpiewa, trochę się tak zachowuje.... Ale kompletnie brakuje jej muzycznego wyczucia. Nic dziwnego, że największe triumfy święci w zespole No Doubt, bo w wersji solowej Gwen Stefani to "only doubts".

Gwen Stefani na "This Is What The Truth Feels Like" chciałaby być jak Madonna, ale jej nie wychodzi
Gwen Stefani na "This Is What The Truth Feels Like" chciałaby być jak Madonna, ale jej nie wychodzi 

Najlepsze nowe dwa utwory, po wątpliwym sukcesie albumu "The Sweet Escape", nie weszły na nową płytę Gwen Stefani. A szkoda, bo "Baby Don't Lie" i "Spark the Fire" mają jakiś muzyczny wyraz, nawet jeśli zapożyczony od wspomnianej Madonny i trochę Anji Garbarek (ta psychodela w teledyskach...). Skoro drugą płytę Gwen mogła skonstruować z odpadów po pierwszej i kilku piosenek nagranych przed i po urodzeniu dziecka, to czemu tym razem zdecydowała się na karkołomne wydzierganie aż siedemnastu nowych utworów? Naprawdę, do trzeciego solowego krążka wystarczyłyby udane single z 2014 roku i może dwie-trzy nowe kompozycje. Może wtedy byłyby bardziej przemyślane, bardziej napakowane znaczeniem, melodią, tekstem, aranżacją... Tym wszystkim co nazywamy "muzyką".

Niestety "That Is What The Truth Feels Like" do muzyki daleko - to złożone z identycznych klocków produkcje, jedne lepsze, drugie gorsze, ale wszystkie niemal identyczne. Nadzieję na ciekawy album dało promujące wydawnictwo "Misery" - Gwen pokazała tu możliwości swojego wokalu, produkcja też znalazła jakiś ciekawszy pomysł na brzmienie, a nawet na rozwój piosenki (większość z siedemnastu numerów jest zbyt krótkich, żeby się rozwinąć do czegokolwiek). Niestety słuchając całej płyty przekonujemy się, że tak już zostanie - to samo tempo, ten sam bit, ten sam wokal.

Gwen niczym nie zaskakuje, a co gorsza - nic nie pokazuje. Nawet w pachnącym stylistyką Aguilery "Where Would I Be?" Stefani bezpiecznie trzyma się elektroniki, jakby nie chciała dać się ponieść klimatom retro. Troszkę więcej zadziorności ma "Red Flag" z rapowanymi fragmentami, w których Gwen chce chyba przypomnieć swój wizerunek niegrzecznej dziewczyny z No Doubt. Dobrze zapowiadają się też podparte brudnym basem "Obsessed" - to jeden z tych numerów, których bezczelność i wykrzykiwany refren świetnie sprawdza się w warunkach koncertowych.

Gwen Stefani jest dobrą artystką - potrafiła zaczarować nas na wiele lat swoim charakterystycznym wokalem w No Doubt - wprowadziła do rockowego zespołu nieco szaleństwa i kobiecej figlarności. Niestety nie można jej za to kochać bezwarunkowo zawsze, kiedy zaproponuje kolejną piosenkę o temperaturze co najwyżej letniej. Swoją trzecią solową płytą Gwen Stefani udowadnia, że jest dobrą wokalistką, performerką i ma charyzmę, a nawet fantazję. Zmysłu muzycznego jej jednak brakuje i nawet cały sztab producentów z Pharrellem Williamsem na czele nie zrobi ze słabego materiału hitu.

Gwen Stefani "This Is What The Truth Feels Like", Universal Music

3/10