Recenzja Guzior "EVIL_THINGS": Kwaśne piosenki na sen
Guzior ma ten sam arsenał środków, co większość raperów nowej szkoły na dorobku. Ale nikt inny go tak nie używa. W tym zmęczeniu i zmanierowaniu jest błysk. Nie ma natomiast poczucia, że czegoś nie wypada i nie wolno.
Części osób mógł imponować patologiczny performance Rogala DDL, jeszcze innym fakt, że manufaktura Palucha działa pełną parą i nie wypuszcza niedoróbek, a Dwa Sławy nadal blisko przyjaźnią się z polszczyzną. Gdybym jednak miał wskazać jedną tylko rapowaną płytę z 2017 roku, to nie miałbym wątpliwości. Byłoby to "Evil Twin" Guziora. Wrocławianin miał styl, wersy, umiał wybrać bity i skleić z utworów prawdziwą płytę. Niestety single z nowej pozycji w jego dyskografii jasno pokazały, że czas przeszły jest na miejscu. Wtórny autotune'owy zaśpiew, którego nie powstydziłby się Young Igi, Young Multi i reszta kolorowych chłopaków przeżywających swoje pięć minut Ameryki. Rozedrgane teksty prosto ze zrytej psychiki przetykane taką ilością niestrawnej megalomanii, że równie dobrze mogłyby trafić na płytę Kartky'ego. Kleiste, słodko-kwaśne bity z generatora. Co tu dużo kryć, odbiłem się jak młody Kownacki od obrony.
I zostawiłbym tę płytę, gdyby nie "Spadnie deszcz" na rezonującym, posadzonym na ciężkich bębnach, schizo-podkładzie Barto'cuta12. Guzior rapujący "Mała, szybko weszłaś z butem w moje życie, nieźle / Położyłem delikatnie cię na szczycie, nie strąć", wideo sklejone z anime "Kotonoha No Niva", refren a la Syny - to wszystko złożyło się na singel, który pozwolił poczuć ten specyficzny lot i kazał rzetelnie zająć się całym albumem. A ten z każdym kolejnym przesłuchaniem chwytał bardziej - single stały się częścią większej całości, teksty zszyły się z przesadzoną, teatralną manierą, zaś Guzior znowu urósł do rangi postaci. Ekscentrycznego rapera, piszącego hipnotyzujące piosenki na pograniczu jawy i snu. Wyalienowanego, źle prowadzącego się typa, który rzuca nieprzytomnie nihilistyczne "Mam czarne zasłony, mam martwych znajomych / I sam dla świata jestem trupem", przeskakując bez wysiłku do rozczulająco gimnazjalnego "I lubi moje brzydkie dziarki / i lubi, że nie gadam z każdym i minę mam grumpy" i nie gubiąc przy tym krztyny autentyczności. Nie będę ściemniać, wstyd mi było za siebie, bo wsiąkłem jak stary Grosicki w kasynie.
Mamy tu kameleona przybierającego różne kolory, ale wszystkie o własnym rozpoznawalnym odcieniu i żaden nie pozwala mu się zlać z tłem. Facet jest inny w "Ninjy", gdzie jedzie histerycznie i wartko, uskutecznia ten swój psychorap w wersji trzy zero, ujarzmia orientalizujący bit w trapowym kostiumie (uwaga na Szpaka, tak wyobrażam sobie Błażeja Króla na newschoolwej rapowej płycie). Jeszcze inny w "Tatuażach z Henny", gdzie muzyka to psychodeliczne new beats, ale rap idzie w stałą podaż dobrze napisanych, ciętych wersów, zdolnych przejść rygorystyczną kontrolę jakości. Albo w "Kevlarze", w którym agresywnie skomle na grime'ową już niemal modłę. Ta zdolność płynnego przeformatowywania się w ramach obranej konwencji to skarb.
Ta płyta ciut oszałamia, nie każdy zaciągnie się nią głębiej, niektórzy nie przestaną kaszleć. Jeżeli mlaszczecie z obrzydzeniem na widok samego logo QueQuality (a można taką reakcję uzasadnić, choć polecam instrumentalną płytę Tekena), i tak jej posłuchajcie. Jeżeli narzekacie na młody rap, że się tym małolatom w głowie poprzewracało (choć też bez przesady, akurat Guzior zaraz zbliży się zaraz do niebezpiecznego wieku 27 lat) i że to oni są dla autotune'a, a nie autotune jest dla nich - posłuchajcie tej płyty. Sarkacie na głupotę pokolenia YOLO na ciągłym chemicznym wspomaganiu - w Guziorze będzie łatwiej odnaleźć tego hipisa ery konsumpcji i ciuchów Supreme. Tylko uwaga, "EVIL_THINGS" z każdym kolejnym odsłuchem grozi nieświadomym powtarzaniem refrenów typu "Tylko te piski i piski, i szyszki do fifki, i mik mik, jak znikłem". Marnotrawieniem zasobów pamięci na przechowywanie bezczelnych wersów w rodzaju "To zamach na moje życie, przysięgam, na moje życie / znowu nic nie robię, znowu żyję byle jak, znowu ch**em wieje to się zapowietrzycie". Sprawdzaniem, co jeszcze wyprodukowali Wezyr, D3W i LOAA i czy do innych to też tak pasuje. Może i ten krążek jest trudniej lubić od poprzednika, ale powiedzmy to sobie dosadnie - Guzior to nowa szkoła pierwszego wyboru.
Guzior "EVIL_THINGS", QueQuality
8/10