Recenzja Foo Fighters "Sonic Highways": Dave w delegacji
Jeżeli na koncept-albumie najmniej sugestywnym elementem jest sam koncept, to znaczy, że coś poszło nie tak.
Na albumie "Sonic Highways" znalazło się osiem utworów nagranych w ośmiu różnych miastach. Na liście znalazły się Austin, Chicago, Los Angeles, Nashville, Nowy Orlean, Nowy Jork, Seattle i Waszyngton. Do nagrań zaproszono lokalnych muzyków, a kompozycje miały odzwierciedlać wpływ danego miasta na członków Foo Fighters. Aranżacje miały być inspirowane lokalnymi nurtami, a teksty, z którymi Dave Grohl zwlekał do ostatniej chwili, miały powstać pod wpływem atmosfery i historii wybranego miejsca. Premierę albumu poprzedził wyreżyserowany przez Grohla film dokumentalny wyemitowany na antenie HBO; projekt "Sonic Highways" miał więc znamiona przedsięwzięcia interdyscyplinarnego, szeroko zakrojonego - generalnie: rozmach.
Brzmiało to wszystko bardzo frapująco, ale czar pryska po przesłuchaniu albumu. W piosenkach lokalnych nurtów i odwołań po prostu nie słychać - to klasyczne brzmienie Foo Fighters, w które Dave i spółka nawet nie próbowali ingerować. Utwór przypisany do Nashville równie dobrze mógłby "reprezentować" Nowy Orlean i na odwrót. Zresztą najbardziej grunge'owy utwór na płycie - "Outside" (linia basu!) - nagrany został w Los Angeles, a nie w Seattle. Teksty, owszem, zawierają śladowe nawiązania do miast, ale na tyle ogóle, że mogą być traktowane jako opowiastki uniwersalne.
Foo Fighters objechali całe Stany, czego dowodem dołączona do albumu mapka (i wspomniany dokument HBO), ale oceniając po owocach, skuteczniejsza okazała się metoda zastosowana na "Wasting Light" z 2011 r. - ten znakomity, poprzedni album zespołu w całości został zarejestrowany w domu Dave'a Grohla, analogowo, na "setkę". Nie trzeba było jeździć w delegacje, by grać tak, jak fani Foo Fighters lubią. Nawet jeśli zapomnimy o koncepcie "Sonic Highways", to na "Wasting Light" porywających momentów było zdecydowanie więcej.
Odwieczne prawo recenzenta głosi, że poprzednia płyta była lepsza. Choć dużo w tym stwierdzeniu sarkazmu, to w przypadku Foo Fighters tak w istocie jest.
Foo Fighters "Sonic Highways", Sony
5/10