Recenzja B.R.O "Nowy Rozdział": Regresywne hip hopolo
Co łączy rapera B.R.O z piłkarzem Marcinem Krzywickim? Wcale nie obecność w social media. Lata temu mieli dobre perspektywy, a obecnie fatalna forma zmusza obu do ciągłej zmiany klubów.
Futbolowe porównania jeszcze się tutaj pojawią, ale zacznijmy może od najważniejszego, czyli od... hip hopolo. Patrząc z perspektywy czasu to wcale nie było takim złym zjawiskiem, jak o nim mówili i nadal mówią. Kilka dobrych numerów przecież się trafiło. Dlaczego o tym wspominam i co ma z tym wspólnego "Nowym Rozdziałem" B.R.O?
Okazuje się, że bardzo dużo. Słabe melodie, infantylne teksty, zerowe replay value, które w swoim zamierzeniu miało być nie tylko teoretyczne, podobnie jak "hitowość" tego materiału. Czy naprawdę jest tak źle? Tak, i kolejnej legalnej płyty niedoszłego piłkarza nie ratują całkiem przyzwoite umiejętności na mikrofonie. Kiedyś naprawdę solidnie się zapowiadał, więc co mogło się popsuć po drodze?
Nie wiem jakim piłkarzem był B.R.O w młodości (reprezentował barwy Startu Otwock i Polonii Warszawa), ale jeśli tak słabym, jak wersach pokroju "Nagrywają tu swoich ziomków, jak w kadrze Francji Karim Benzema" w tytułowym numerze to wcale się nie dziwię, że coś się nie udało. Z kopaczami jednak jest tak, że o wiele łatwiej jest im złapać ponownie formę i nie tylko dlatego, że zdarza im się grać co tydzień.
Odniesień do piłki nożnej jest tutaj zdecydowanie za dużo i z tego co naliczyłem, to udało się raptem raz z bardzo celnym "Ty za bardzo ziomuś jesteś tutaj dla mnie wczuty / Coś jak piłkarz z rakiem, bo najlepsze masz przerzuty" w... "Zlatanie". W tym samym numerze pojawia się również nieświadoma autoparodia pokroju "Gdzie nie gram rozpier*alam jak Zlatan", która sprawiła, że nawet zdarzyło mi się uśmiechnąć. Różnica między B.R.O a Ibrahimovicem (wiem, dramatyczne porównanie) jest jednak taka, że raper raczej średnio poradził sobie w poprzednich labelach, a szwedzki piłkarz wszędzie był gwiazdą, nawet w Barcelonie, mimo różnych głosów.
Znęcać się dalej? Nie, nie ma sensu, bo jeśli będę chciał posłuchać dobrych polskich hiphopowych numerów, odwołujących się do piłki nożnej to włączę sobie "Futbol" Mezo i Dużego Pe, a nie wywody warszawskiego MC. Co w takim razie mamy dalej? Ciężko w to uwierzyć, ale jest jeszcze gorzej i w pewnych momentach człowiek zaczyna doceniać fenomen niesławnego "hip hopolo". Ckliwe i wręcz discopolowe melodyjki dla dwunastolatek z apogeum żenady w "Tylko z tobą" - "Nawet kiedy jest źle, są gorsze dni / Nie wiem czy to deszcz, czy twoje zły / Będę tylko z tobą" - to tak na poważnie? Bartas i Ignac mają godnych następców.
Rodzina, hejterzy, wybujałe ego i wiara we własne umiejętności, czyli monotematyczność i monotonia z masą bezsensownych porównań i pustych wersów. Dałoby się to przeboleć, gdyby teksty B.R.O podane były na fajnych beatach, ale z tym... jest jeszcze gorzej. O tym jak zrobić fuzję discopolowych hitów z quasi hiphopowymi bangerami najlepiej zapytać samego rapera, bo ta sztuka udała mu się nawet nieźle. W jego produkcjach jest tak źle, plastikowo i sztucznie, że szkoda poświęcać kolejnych stuków klawiszy. Sytuacji nie ratują nawet dwa dobre podkłady, do których B.R.O ręki nie przyłożył. SoDrumatic i Euri to jednak trochę za mało...
Dwa pytania na koniec: "po co" i "dla kogo"? Na pierwsze nie potrafię znaleźć racjonalnej odpowiedzi, co do drugiego to nie mam już żadnych wątpliwości. Dla nikogo, ale ode mnie wlatuje jeden punkcik za pytanie zadane samemu sobie w "Kurtynie" - "Czy to jeszcze rap, czy błazenada?". Naprawdę trzeba mieć sporo dystansu do siebie.
B.R.O "Nowy Rozdział", Step Records
2/10