Pohamuj entuzjazm!

Cradle Of Filth "The Manticore And Other Horrors", Mystic Production

Cradle Of Filth: Jak zrobić omlet nie rozbijając jajek?
Cradle Of Filth: Jak zrobić omlet nie rozbijając jajek? 

"Zachowaliśmy i urozmaiciliśmy ducha tego zespołu, tchnąwszy w niego coś, co z dumą przyznaję, morduje jak bezwzględny sku*****" - przekonywał przed premierą albumu "The Manticore And Other Horrors" Dani Filth, wokalista i lider brytyjskiego Cradle Of Filth. Mimo, jak zawsze w takich przypadkach, grzmiących deklaracji, dwa słowa znów cisną się na usta - pohamuj entuzjazm!

Zgodnie z kompletnie niezrozumiałą zasadą i wbrew postulatywnemu mordowaniu dźwiękiem, również i tym razem 10. album Cradle Of Filth promował teledysk do, tradycyjnie, najmniej reprezentatywnego numeru tej płyty - gotycko-łzawego "Frost On Her Pillow". To mniej więcej tak, jak nastawienie się na seans grozy w rodzaju "Hellraiser" Clive'a Barkera, a otrzymanie "Nieustraszonych pogromców wampirów" Polańskiego. Zamiast spodziewanego strachu robi się cokolwiek śmiesznie.

"The Manticore And Other Horrors" nie jest jednak, wyjąwszy ów zabieg skierowany do wielbicieli "Zmierzchu" i "Monster High", albumem skazanym na potępienie, sumując niemal wszystko, co przez ostatnie 20 lat oferował nam zespół rodem z Suffolk. Mamy tu więc stylistyczne zróżnicowanie, balansowanie pomiędzy, z jednej strony, melodyjną klasyką heavy metalu, rozbudowanymi orkiestracjami, gotyckim klawiszowym nastrojem, z drugiej - doommetalowym ciężarem, deathmetalowymi blastami, surowością black metalu, thrashową agresją, a nawet odrobiną radykalnego punk rocka i grindu spod znaku rodzimych luminarzy z Napalm Death. Już sam fakt, iż wszystkie te elementy zgrabnie łączą się w całość zasługuje na słowa uznania. To trzeba umieć.

Z black / deathmetalową nawałnicą spotykamy się już w "The Abhorrent", w którym w otoczeniu syntetycznych smyczków blasty rozdaje się pełnymi garściami. Tej pierwotnej siły nie brakuje też w "Manticore" (z innowacją w postaci nieco bliskowschodniej melodii) czy "Huge Onyx Wings Behind Despair", w którym początkowy elektro-klawisz zdaje się być zmyłką, tempo tej kompozycji jest bowiem zawrotne.

Zwrot w stronę thrashu odnajdujemy w "For Your Vulgar Declaration", nie gorzej wypada też "Pallid Reflection", w którym wielogłosowe harmonie, chóry i kobiecy wokal uzupełniają sporą melodyjność całości, mającą swe źródło w New Wave Of British Heavy Metal. Kościelne organy i katedralne chóry zaznaczają swą obecność w "Illicitus", przechodząc udanie w riffowe pojedynki i zgrabne tremolo spod palców Paula Allendera. Zwieńczona brzmieniem organów, prowadzona dźwiękami fortepianu jest także zamykająca płytę, klasycyzująca "Sinfonia".

W warstwie wokalnej popisowo wypada zwłaszcza "Succumb To This" - jeden z najlepszych utworów na płycie, w którym Dani Filth - do spółki z Lucy Atkins - operuje wszystkim, czym obdarzyła go natura: od szeptów i recytacji, przez rasowy growling, po firmowe aberracyjne piski.

Najlepszym przykładem stylistycznego amalgamatu jest za to "Siding With The Titans". Rytm wybijany miejscami na punkową modłę, symfoniczna "epickość" w guście Therion czy Dimmu Borgir, teatralność i obrazowość Arcturus. Z tego nie da się zrobić spójnej całości. A jednak!

Mimo niezaprzeczalnej solidności tej płyty, głównym jej mankamentem jest jednak brak większego zaskoczenia. Bo choć mamy tu do czynienia z powrotem do bardziej ekstremalnych dźwięków, muzycy Cradle Of Filth zachowują się trochę tak, jak bokser, który po zaaplikowaniu przeciwnikowi serii atomowych ciosów, zamiast skończyć nokautem, wchodzi w klincz, a z taką taktyką wygrać można jedynie na punkty. Żeby przypadkiem nie wystraszyć słuchaczy mniej odpornych na ekstremalność; zrobić omlet nie rozbijając jajek - tego nie udało się jeszcze nikomu. Z tej perspektywy, mające się tu odbywać "mordowanie jak bezwzględny sku*****" jest grubą przesadą.

6/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas