Pogo z Szopenem i wiochmenem
Dominika Węcławek
Żywiołak, "Globalna wiocha", Karrot Kommando
Nowy Żywiołak to demon zupełnie innego rodzaju - zamiast siać trwogę zasiewa ziarno wątpliwości, oko dybuka wymienia na kolorowe paciorki, a drewnianego świątka zastępuje gipsowym krasnalem. Nie każdego to cieszy.
Po przedsmaku, jakim był zaserwowany pod koniec albumu remiksowego "Nowa Mix-Tradycja" singel "Mój miły rolniku", wielu fanów żywiołakowego, biometalowego, gęstego i mrocznego grania popadło w zwątpienie. "Globalna wiocha" pokazuje, że lepiej nie będzie. Południce, latawice, wiły, leśne dziady, gołodupce i utopce, już nie kłębią się i nie kotłują w tekstach. Teraz ponoć już nie ma sensu o nich śpiewać, nowa dekada XXI wieku przynosi zupełnie inne bóstwa i o tym właśnie chce nas przekonać formacja Robertów: Jaworskiego i Wasilewskiego.
Ten album to gra. Dla jednych na nerwach, dla innych - z konwencją. Przekonuje już o tym sama wkładka wystylizowana na planszę z polami, po których można poruszać się pionkiem. W opowieści snutej przez Jaworskiego i towarzyszące mu, nowe, wokalistki - Monikę Wierzbicką i Karinę Kumorek - owym pionkiem jest Fryderyk Szopen, który powraca z zaświatów w postaci krasnala ogrodowego. W trakcie swej podróży Frycek odkrywa, że od czasu, gdy zmarł, pewne rzeczy nie zmieniły się aż tak mocno. Zwłaszcza mentalność ludzka. "Kłopot z tym obcym nazwiskiem" - wyznaje we wprowadzeniu - "więc mnie we wsi zowią Fryckiem, a we dworze paniczykiem". Jako persona non grata oprowadza nas przez kolejne krainy, które charakteryzuje groteskowo przerysowany kicz doprawiony pazurem alternatywnego brzmienia. Trzeba jednak dodać, iż jest to pazur polakierowany. Niezależnie jednak od tego, czy jesteśmy w "Moskwie", gdzie "w każdym kiosku kupuje się 'Prawdę'", a w uszach rozbrzmiewa wodewil ze szczyptą ska i kozackiej czupurności, czy odlatujemy w huczącym od sitz-polek, ballad i biesiadnego punka "Berlinie", czy też w końcu lądujemy w "Oslo", które wita nas z przytupem, trochę azjatycko (dzięki drumli), a trochę góralsko - wciąż jednak brzmi to zacniej niż niejedna wysokobudżetowa produkcja popowa.
Bez względu na to, czy gubimy się w przeciążonej od szumów, mrocznej "Sieci", czy odnajdujemy w wirze brzmiącego już orientem, choć wciąż jedna nogą jeszcze europejskiego "Istambułu", mamy nieodparte wrażenie, że choć muzyka nie jest zła, to chyba powinna powstawać pod innym szyldem. Trudno się bowiem oswoić z tym nowym Żywiołakiem - pawiem i papugą. Można go obejrzeć z dystansu, można nawet ruszyć w dzikie pogo z wiochmenem, ale żeby zatracić się w jego świecie, potrzeba by czegoś więcej.
6/10