Peja/Slums Attack "HIP_HOP_50": Wspomnienia jak wybroczyny [RECENZJA]
Poznański weteran w formule "około 30 minut muzyki, ciekawi goście i bity Magiery" sprawdza się dobrze. Takie prezenty na 50-lecie hip-hopu chce się dostawać.
Trzydzieści lat aktywności to dużo na każdej scenie. Na polskiej scenie hip-hopowej, na której rewolucje są tyle spóźnione, co gwałtowne, to niemal wieczność. Gatunek odkręcił się o 180 stopni, odbiorca nadal jest przede wszystkim młody. Przetrwać w tych warunkach, przy tych dzikich polaryzacjach, utrzymać swoją pozycję i siebie w kręgu zainteresowania, to sport ekstremalny.
Pionierzy obierają różne taktyki. Najlepiej wydaje się działać ta Sokoła, który nie zasypuje internetu co chwila swoimi nagraniami i nie ma kontrowersyjnej opinii na większość tematów. Peja jej nie wybrał - nagrywa dużo i regularnie, komentuje sporo. Nasuwają się zatem pytania - czy po trzech dekadach i ponad trzydziestu pozycjach w dyskografii ma jeszcze w muzyce coś od powiedzenia? I czy robi to tak, żeby chciało się tego słuchać?
No więc uspokajam, Ryszard nie przynudza. Patrzy z ironią na przemysł ("światowe życie, ciepła wódka, stare sushi"), rozbrajająco przyznaje, że bycie chuliganem mu się po prostu nie opłaca. Odruchowo wywołuje szacunek jako ten, który dużo przeżył, dużo widział, jeszcze więcej słyszał - liczne hermetyczne aluzje do spuścizny hip-hopu ucieszą wtajemniczonych tak, jak cieszyły wcześniej. Raper specyficzny głos i akcentowanie przekuł w zaletę dawno temu, teraz walczy o to, by mocno podstawowy flow nie był jednostajny, żeby coś się działo. I w kwestii melodii słowa dzieje się wystarczająco, by rapowanie nie okazało się trajkotaniem. Nie wyeksploatowała się też chemia z producentem, Magierą, bez którego "Na legalu?" nie byłoby przełomem i który "Sykusia" wspiera często.
"HIP_HOP_50" układa się w opowieść o przemianie chłopca w mężczyznę. To rzecz jasna klisza. Sarkanie na degenerację kultury to też klisza, tym bardziej irytująca, że może oni (zawsze są jacyś oni) są "tak umoczeni, że z kołnierzyków biel wcięło", ale i raper święty nie jest, zdarzały mu się i niedorzeczne, koniunkturalne kooperacje i żenująca aktywność medialna. Na szczęście spojrzenia wstecz są bezpretensjonalne, a "super przyjemne wspomnienia jak wybroczyny" potrafią słuchaczowi dać w ucho. Ryszard nadal jest miłośnikiem hip-hopu w większym stopniu, niż miłośnikiem Ryszarda, czego o wielu hip-hopowych kombatantach nie da się powiedzieć.
Magiera jest wszechstronny i w tej wszechstronności swobodny. Daje tu więcej niż werbel niczym strzał pośród mroku, czy bas warczący jak pies. Udało się plażowe, rozmyte "Caracas", melodyjny, prawie piosenkowo budowany (akordy!) "To ten joint" czy kalifornijskie, sprężyste, nafaszerowane hi-hatami "Hej Lejdis". Nie wyszło chyba tylko "Powiedz", które wydaje się przekombinowane w aranżacji i pozszywane z nieprzystających elementów. Kiedy do krainy pianin i pogłosów wjeżdża refren Szczyla, pod spodem odzywa się dęciak, robi się dziwnie.
Jeszcze dziwniejszy jest refren Kabe w utworze "Jumana". Zaskakuje rytmiką, robotycznością i barwą bliższą Kalemu. Reszta gościnnych występów jest już trafiona. Intruz, Koneser, Brzos i Badys rzucają krwiste, pisane przez niełatwe życie zwrotki, które siedzą w utworach. Gandi Ganda daje z kolei zaskakujące świadectwo dojrzałości. Ograniczeń warsztatowych nigdy już raczej nie przeskoczy, ale przemyślał swoje wersy, są przystające i wyważone.
Zapamiętam z "HIP_HOP_50" gry słów odnośnie Wildera i Fletchera w "To nie jest hip-hop", uśmiechnę się przy cierpkich "Puszczam więcej tracków w miasto niż Sokół konfetti w ludzi" czy "Widzę, że się super bawisz jak Paluch u Paczesia". Docenię, że nikt tu ulic oraz nierówności społecznych nie zapomniał, te morały pokroju "spoko kino Tarantino, bo to nie twoja krew" bądź bezlitosne konstatacje "Chłopaki nie płaczą, chłopaki się wieszają". Taki - czyli nakręcony, obrazowy i błyskotliwy, z niespodziewanym dystansem do siebie do pary z racjonalnym oglądem - Peja, to dobry Peja. Ale żebym miał apetyt na zapowiedziany już zaraz pełnowymiarowy album? Niekoniecznie.
Peja/Slums Attack "HIP_HOP_50", RPS Enterteyment
7/10