Nu-gaze, czyli nowe spojrzenie na stare obuwie
The Big Pink "A Brief History Of Love", 4 AD
"Krótka historia miłości" to tak naprawdę wycinek z historii brytyjskiej muzyki niezależnej z lat 80. i 90., z przypisami w postaci syntezatorowych akcentów. Wiadomo, w 2009 roku bez nich ani rusz.
The Big Pink to londyński duet, który przed wydaniem choćby nuty został mocno zestresowany przez BBC, bo obarczony tytułem jednej z największych nadziei 2009 roku. Swoje dołożył, odkrywający co tydzień nowych The Libertines, magazyn "NME", który obciążył zespół nagrodą dla najlepszych debiutantów. Podkreślam, że to również stało się jeszcze przed wydaniem "A Brief History Of Love"! Grupa na szczęście dla wytrzymała ciśnienie oczekiwań, co samo w sobie jest już osiągnięciem.
"A Brief History Of Love" to album sięgający do brzmień spopularyzowanych lata temu przez My Bloody Valentine, Jesus And The Mary Chain czy Swervedriver. Jednak noise'owy shoegaze The Big Pink (dziennikarze wynaleźli już nowy termin: nu-gaze) dodatkowo przesycony jest syntetycznymi i rytmicznymi ciekawostkami. W połączeniu z brzmieniem gitar sprzed blisko dwóch dekad, przypomina to momentami dokonania zapomnianej, świetnej formacji Jesus Jones. Na szczęście The Big Pink dostrzegają świeże trendy w muzyce elektronicznej. Trudno jednak, by było inaczej, gdy mieszka się w stolicy Zjednoczonego Królestwa. I tak mega-przebojowe "Dominos" (na bank jeden z indie-hitów 2009) łaskocze basem wyjętym z dubstepowego klubu, a "Love In Vain" brzmi jak The Velvet Underground z syntezatorami. Kulminacyjny punkt albumu w postaci "Velvet" pulsuje braindancem, a następny "Golden Pendulum" zaskakuje prawie 2stepową rytmiką. Kolejny hit, jakim bez wątpienia będzie "Tonight", bije podprogowym basem. Takich smaczków jest sporo, dlatego zalecam zapoznanie się z "A Brief History Of Love" za pośrednictwem słuchawek. Bo nie wszystkie niuanse z różowej ściany dźwięku da się wyłapać poprzez ścianę hałasu dnia.
"A Brief History Of Love" świetnie dokumentuje trendy panujące w 2009 roku na brytyjskiej scenie alternatywnej. To kolejny udany album, który bezczelnie czerpie z przeszłości (patrz: The Horrors czy La Roux). Dobrze się tego słucha, płyta pewnie zostanie ze mną na dłużej, ale po latach i tak wrócę do klasyków. Natomiast tym, którzy nie wiedzą od czego zacząć głębsze szperanie w historii, polecam genialną kompilację "Creation Records: International Guardians Of Rock'n'Roll 1983-1999". Tam znajdziecie wszystko co istotne w temacie shoegaze/noise/indie. W oryginale.
7/10