Metronomy "Love Letters". Niewykorzystany potencjał (recenzja)

Mika Aleksander

Zwiastujące czwarty album Metronomy single "I'm Aquarius" i "Love Letters" zapowiadały porywającą płytę. Brytyjczykom zabrakło jednak kreatywności - stworzyli dzieło atrakcyjne, ale nierówne.

"Love Letters" Metronomy to dzieło atrakcyjne, ale nierówne
"Love Letters" Metronomy to dzieło atrakcyjne, ale nierówne 

"Love Letters" jest kontynuacją drogi, który Metronomy obrali trzy lata temu wydając "The English Riviera". Zrezygnowali wtedy z imprezowych klimatów z drugiej płyty na rzecz mieszanki złożonej z wyrafinowanej elektroniki, z charakterystycznymi retro organami, miejscami podszytej subtelnym disco, i utrzymanego w wolnych tempach popu. Nowy album - utkany z takich właśnie analogowych brzmień - jeszcze mocniej podąża w stronę kontemplacyjnych nastrojów.

Refleksyjna tematyka nie zdominowała jednak muzyki. Ckliwe "I'm Aquarius" i "The Upsetter" zaskakują nieoczywistymi dla tego typu atmosfery rozwiązaniami: pierwszy - chórkami i hipnotycznym bitem, drugi - "kwasowym" klimatem i gitarowym solo. Nostalgiczny "Reservoir" skrzy się elementami vintage. Zaś wykorzystanie brzmienia dęciaków w tytułowej piosence to prawdziwy majstersztyk.

Niestety na "Love Letters" znalazł się też kompozycje mniej efektowne. Nie używam określenia słabe, bo to jednak nie klasyczne wypełniacze - niektórym piosenkom po prostu brakuje przebojowości. Co gorsza, wiele intrygujących, oryginalnych pomysłów psują sami twórcy - powielanie podobnych rozwiązań i częste zwalnianie tempa sprawia, że pojawiają się mielizny.

Przypadłość tę dobrze odzwierciedla "Never Wanted": gdy gitarowe intro zostaje podbite elektroniką, numer nabiera rumieńców i intryguje, dalszego przyspieszania jednak nie ma, główny motyw niemal bezwiednie wybrzmiewa do końca. To nie tyle nuży, co rozczarowuje.

Uczucie zawodu może pojawić się także po odsłuchu całości (zwłaszcza, gdy kogoś skusiły do tego single); trudno pozbyć się wrażenia, że potencjał materiału nie został w pełni wykorzystany. Może należało nad niektórymi fragmentami jeszcze popracować? Albo wypuścić EP-kę? Skompilowana tylko z mocnych numerów znajdujących się na "Love Letters" byłaby porywająca.

Metronomy "Love Letters", Warner Music Poland

6/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas