Lumpeksy i buty z łyżwą
Mateusz Natali
Macklemore & Ryan Lewis "The Heist", Warner Music Poland
Sukces tego duetu i 190 milionów odsłon poczwórnie platynowego singla "Thrift Shop" to dowód na to, że w dzisiejszych czasach można jednak przebić się samą muzyką, nie będąc uwikłanym w medialne gierki.
Osoby śledzące hiphopowe podziemie znały ich od dawna. Już osiem lat temu Macklemore zaznaczył swoją obecność niszowym, ale bardzo mocnym debiutem a prywatne przejścia i problemy, związane m.in. z używkami zwolniły rozwój jego kariery na dobre parę lat. Wrócił jednak silniejszy, od kilku lat skupiając coraz większą uwagę. Razem z producentem Ryanem Lewisem singlami i EP-ką przygotował grunt pod właściwy strzał.
Przełomem okazał się rok 2012. Najpierw wybór do grona talentów i nadziei w ramach XXL Freshman, następnie letnia trasa po Europie i niesamowita energia na żywo, w końcu wydane zaraz po wakacjach całkowicie niezależnie "The Heist".
Niezależnie, jednak dziś już, po kilku miesiącach, wsparte ogólnoświatową dystrybucją i medialnym zamieszaniem. Wszystko za sprawą atakującego nas z każdej strony poświęconego... lumpeksom "Thrift Shop". To jednak nie jedyny mocny moment albumu i nie jedyny przykład na to, jak wszechstronnym raperem jest Macklemore. Rozprawia się z konsumpcjonizmem, analizując poprzez wpływ butów Nike'a wszystkie młodzieńcze wzloty i upadki w "Wings", jako heteroseksualny mężczyzna odważnie staje za legalizacją związków homoseksualnych w "Same Love", otwiera się przed słuchaczem i wciąga w swój świat, rozlicza z własnym wychodzeniem z nałogów i drogę do trzeźwości w poruszającym "Starting Over" a obok tego uderza niesamowicie energicznym, radiowym wręcz "Can't Hold Us" czy opiewa zalety second-handów we "Thrift Shop".
O jego różnorodności wiedzieliśmy już wcześniej, gdy obok siebie ujmował esencję irlandzkiej mentalności i klimatu w "Irish Celebration" i rozliczał się z hiphopową gloryfikacją narkotyków i nałogów w przejmującym "Otherside". Teraz w końcu dostał jednak odpowiednią ekspozycję, pozwalającą pokazać, dlaczego w tym momencie jest w ścisłym topie najlepszych raperów świata i jednym z niewielu, którzy potrafią dziś łączyć głęboki, zaangażowany przekaz z medialną nośnością. O tę drugą dba też świetnie i różnorodnie produkujący Ryan Lewis, potrafiący zachować udany balans między klasyczną hiphopową rytmiką i melodyką a przebojowością. Raz sampluje "Otherside" Red Hot Chilli Peppers, następnym razem irlandzkie kobzy i dudy. Raz tworzy chwytliwe, porywające do tańca szlagiery, innym razem rozbudowane, dozujące napięcie aranżacje. Patos "Ten Thousand Hours" przenika się z lekkością "Thin Line" - i linia między nimi rzeczywiście jest cienka.
"The Heist" to idealny dowód na to, że hip hop wciąż żyje, ma się dobrze i kryje w zanadrzu naprawdę wiele talentów. A zarazem dowód na to, że będąc niezależnym nie trzeba zarazem być niszowym i wiecznie undergroundowym. Jedna z najlepszych pozycji roku 2012 i album łączący społecznie zaangażowaną treść z zaraźliwie przebojowym brzmieniem. Konsekwencja popłaca a oni po wielu latach terminowania na scenie podziemnej dziś w końcu mają swój czas - i to w pełni zasłużenie.
8/10