Jan-Rapowanie "Bufor": powrót z podróży [RECENZJA]

SBM, Newonce, sold-outy i kanapa u Wojewódzkiego. Szybko to się wszystko u Janka potoczyło, więc tym bardziej szacuneczek. Mimo to było wielu, którzy w niego wątpili, a najlepszym argumentem dla niedowiarków będzie "Bufor" - najbardziej kompletna płyta rapera.

Okładka albumu "Bufor"
Okładka albumu "Bufor"materiały prasowe

Doskonale rozumiem te milionowe liczby w streamingach i oczekiwanie instagramowej gawiedzi na każdy album z Nocnym, ale nie można było oprzeć się wrażeniu, że Jan-Rapowanie, trochę taka bardziej wyluzowana dziesiąta woda po kisie..., znaczy Taco Hemingwayu, ciągle szukał swojej tożsamości na majku. Ale... było jednak w tym coś, co przyciągało i pozwalało mieć nadzieję na projekt, który w końcu pozwoli Jankowi stać się raperem, a nie młokosem bawiącym się w rap. Trzeba było czekać na "Bufor", który zamyka usta wszystkim wątpiącym, w tym również i mi.

W takiej "ŁAWCE Z CHŁOPAKAMI" Jan-Rapowanie wpierw sprytnie przywołuje Martynę Jakubowicz, po czym kilkukrotnie nawiązuje do Andrzeja Zauchy (świetnie napisany wers "Mieszkam nad barem dla samotnych dam / Czasem zejdę tam na drinka, ale wracam sam", oklaski nie tylko za follow up). W "JESTEM STĄD" uświadamia, że już nie ma różnicy między Warszawą a Warszawką, a i rzuca kilka wersów, których wartość można mierzyć linijką truskulu - "Tak jak Paolo Maldini się nie ruszam nigdzie / Chociaż życia nie pokolorował Disney" (ponowne nawiązanie, tym razem do Pezeta, jednego z hip-hopowych guru dzisiejszego bohatera).

No i te "anioły" z fantastyczną Misią Furtak, które udowadniają, że polski raper potrafi napisać dobry, uniwersalny i przede wszystkim niepokryty lukrem numer o uczuciach, a jak wszyscy wiemy, zadanie dla naszych chłopaków łatwe to nie jest.

Żeby jednak nie było tak różowo, trafiają się momenty, kiedy Janek wpada w dziwne rejony i styl stara się górować nad treścią. Taka "ParabolA" wydaje się tak samo zgrabnie napisana jak zapis tytułu utworu, jednak przemyślenia pokroju "Ty w*** się, że masz egzamin lub że ten twój szef to j*** śmieć / Mnie w***, że ludziom rosną paznokcie albo że muszą jeść" lepiej zostawić wraz z rachunkiem za kawę na Zbawixie. Albo dosadny "POŻYJEMY ZOBACZYMY", w którym wulgaryzmy, zamiast potęgować emocje, wydają się nienaturalne i wtrącane na siłę.

I nie tylko tam, bo przekleństwa trochę zaburzają satysfakcję ze słuchania "Buforu", podobnie jak niektóre refreny - no nie da się wytrzymać przy "Kluczach do miasta". Jednak, żeby było sprawiedliwie, nośne i dobre też tu występują, chociażby w przebojowym "TRYBIE SAMOLOTOWYM" czy "Szymku Smorągu".

Różnie bywa z gościnnymi występami. Kinny Zimmer ze swoją absolutnie nieznośną manierą w głosie w "LAXJFK" zwyczajnie irytuje, a nie ubarwia kawałek. Do solówki czasu coraz mniej, a obawy coraz większe. Z Krakowem i Warszawą bratać próbuje się stołeczno-radomski duet Kaz Bałagane i KęKę. Pierwszy idealnie trafia w czas rosnących stóp procentowych z "Wybudowałeś dom, powiedzą 'to kawalerka' / W dodatku na kredyt i patodeweloperka", drugi zamyka się w domu z rodziną i w jednej zwrotce streszcza całe "To tu".

Bezbarwnie wypadają Paluch i Sokół w "Kluczach do miasta" - znów jest tu trochę ścieżki od zera do bohatera, a w gratisie dostajemy osiem gwiazdek rysowanych w pięciogwiazdkowych hotelach. W bonusie jest openerowo-namiotowe kombo w "boję się", w którym z wizytą wpada Kortez. Spokojnie, nie na wokalu, a na beacie i to całkiem przyjemnym, w którym trąbka krzyżuje się z mocno akcentowaną perkusją i basem.

Ciekawe i równie dobrze jest z pozostałymi podkładami, bo to głównie one niosą Jana-Rapowanie. Nie to, żebym coś miał do zarzucenia Nocnemu, bo ten jest przecież znakomitym i uniwersalnym producentem, co potwierdza również i tutaj swoim "spokójduchaimitacjązbroi", ale urozmaicenie "Buforu" kilkoma ksywkami wyszło raperowi na dobre.

Da Vosk Docta w elektronicznej "Paraboli" umieścił delikatnie zaakcentowaną gitarę, natomiast w "ŁAWCE Z CHŁOPAKAMI" Matheo przejmuje ona główną rolę i stanowi idealny grunt pod melorecytację gospodarza. "mały Świat" Pedro swym wokalnym samplem godzi niu- i truskulowców, a "anioły" Kize zapraszają do świata ambientu i dream-popowej formuły. Muzyka jest zróżnicowana i co ważne - na bardzo wysokim poziomie.

Chwilowa przerwa od nagrywania i odcięcia się od pełnej sukcesów rzeczywistości wyszła Janowi-Rapowanie na dobre. Ci, którzy czekali na "Bufor", zostali wynagrodzeni dojrzałym materiałem, z którym mogą się utożsamiać w wielu aspektach. Znacznie więcej zyskuje ta grupa, która nie miała żadnych oczekiwań i czyściła klawiatury na kolejne internetowe szydery - dla nich "Bufor" jest nie tylko pstryczkiem w nos, ale i dowodem na to, że Jan w końcu wykorzystał swój potencjał.

Jan-Rapowanie "Bufor", SBM Label

7/10

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas