Reklama

chillwagon "chillwagon 2.0": Słoma z kicksów [RECENZJA]

Najbardziej rozrywkowy polski kolektyw sam sobie wykreował doskonałą okazję na rehabilitację po, ekhm, średnio udanym poprzedniku. Nie aż tak tragicznym jak niektórzy sądzili, ale jednocześnie takim, którego poziom można dość łatwo przebić. A mimo to, ten zbiór cringe'owych piosenek udających nowoczesny hip hop wjechał na złe tory. Nie tylko dlatego, że szyny są złe.

Najbardziej rozrywkowy polski kolektyw sam sobie wykreował doskonałą okazję na rehabilitację po, ekhm, średnio udanym poprzedniku. Nie aż tak tragicznym jak niektórzy sądzili, ale jednocześnie takim, którego poziom można dość łatwo przebić. A mimo to, ten zbiór cringe'owych piosenek udających nowoczesny hip hop wjechał na złe tory. Nie tylko dlatego, że szyny są złe.
Okładka płyty "chillwagon 2.0" grupy chillwagon /

Rozumiem konwencję. Zabawa, megalomania, przekonanie o własnej wielkości, jajka pełne spermy i to nie tylko u Szpaka w "huśtawce". Do tego merole, porszaki i whisky starsze niż niektórzy raperzy w składzie. Grunt, że po swojemu.

Czasami drugi chillwagon to nic innego jak groteska, ale przecież niewymagająca rozrywka też może mieć swój urok. Trzeba tylko wygodnie rozsiąść w fotelu, coś sobie ugotować, iść na spacer, no cokolwiek. Pod jednym warunkiem - bez wsłuchiwania się w teksty. "chillwagon 2.0" to rapowy kabaret, zlepek wujaszkowych żartów w młodym wieku, tasowanie często przypadkowych postaci na trackach i kolejnych kopii kopii. Ekipa jest niemała, a w wielu przypadkach można odnieść wrażenie, że ciągle rapują te same osoby.

Reklama

Wózek do przodu pchają najbardziej tu wyeksploatowany Qry (ach, te przyspieszenia w "thailive"), świetnie radzi sobie ReTo (boskie i na długo pozostające w pamięci "Osiedle się zmienia tak jak zmieniam się ja / Nie zobaczę nieba tak jak w pierwszym GTA"), a ZetHa (komiczne "Kręcę blanta, robię puf, puf tak jak ojciec chillwagonu / Palę pyszny stuff od wujków, którzy wiedzą jak mi pomóc") i Borixon, mimo że płyną znacznie poniżej swojego poziomu i tak wybijają się ponad resztę.

Aha, stylówka Żabsona - "W płucach smoła, kaszel mam, no bo ciągle smażę top / Na głębokich wodach pomógł mi mój skład, a nie WOPR" w "davidzie hustlehoffie" - niepodrabialna. Ten wystarczy, że wpada z szybkimi wizytami, pokrzyczy i rozstawia towarzystwo po kątach. Znacznie gorzej jest z pozostałymi.

Zwrotka Szpaka z "huśtawek" to temat na osobny tekst, ale linijki z "power rangers" - "Nowa Violetta Villas, całe podwórko jest w psiskach" - to jej godny konkurent. Kizo potrafi rzucić taki banger, że klękajcie narody, natomiast tutaj da się go zapamiętać tylko z tego, że z gracją opowiada o szkolnych problemach i że teksty pisze rano w jacuzzi. Przynajmniej toczy cztery koła Porsche w "pierwiastkach".

Nie gorszy postanowił być olszakumpel. Śmiało rzucone "Ciekawostką mordo jest to, że nie zdałem z polaka / A dziś piszę wersety, młody polski poeta", obwieszczając przy tym wszystkim dobrym mordeczkom, że znalazł sposób na siebie. Legenda jak wielka stopa, ale bez złota na zębach, więc po wyjaśnienia zapraszam do "squo". Niemniej potencjał jest.

Można się czepiać, że raperzy z cybernetycznymi zabawkami drwią z polskiej edukacji, jej systemu, ale też ze słuchacza. Wielką sztuką jest być tak monotematycznym na 30 numerach, ale wiadomo - taka forma, niby taka idea. Ktoś w bangerowym antykwariacie przypomniał sobie o Buszu. Wpada tu bezbarwny Wojtas w "hiphopie" i swoje oporne '95 style konfrontuje z rapem ery iPada.

Cała plejada zwycięzców Chillwagon2challange to rapowy wyścig żółwi, ewentualnie pijana wycieczka szkolna. Bawią rymy pokroju "płetwala-voila" (!!!), Huawei nie iPhone", można znaleźć inspiracje dawnym Bałagane - "Robię sobie trap, gdy ty walisz koń, wow / Ty wchodzisz z portfelem, a ja z walizką, wow".

Nie ma co się dalej znęcać, bo równie mocno można ziewać przy beatach. Rap z TikToka, mimo że Borixon w "hiphopie" rzuca naprawdę niezłe "Robię polski rap, nazywany hip-hop / To nigdy nie szło tam, gdzie poszedł TikTok". Trochę paranoi dodaje "stephano kumpel" Pieruuna i "ciężko jest lekko zryć" BaHsicka, który też z "jeden jeden" udowadnia, że w 808 może być trochę nostalgii. Uderza sierpowymi "zbastuj bajerkę" Magiery. SecretRank za to jest jak Qry - wszędzie go tu pełno, a zapamiętać można z trapowego orientu w "thailive". Zbyt dużo tu tych samych patentów, melodii skleconych z paczek z tak samo szybką datą do spożycia jak paczkowane mięso.

Co za dużo to niezdrowo, ale trzeba jednak przyznać, że w tym zbiorowisku mniej i bardziej utalentowanych postaci jest jednak trochę uroku. Imprezowy i niezobowiązujący banger "jumper" sprawi, że na ścianach nie da się znaleźć odcisków palców. "benger" to upośledzony kuzyn jakiegoś Brockhampton, "squo" przywołuje wspomnienia wczesnej Three 6 Mafii (!!!). No, chyba że wsłuchamy się w tekst, czar pryska więc szybko. Aha, "nowy szlagier" byłby spoko, gdyby zostawić w nim tylko Borixona. A tak "chillwagon 2.0" to nic innego jak Qry i ZetHa z kilkoma featuringami, najczęściej przypadkowymi. Droga przez mękę, więc drogi Borixonie - trzeba pogadać z towarzystwem.

chillwagon "chillwagon 2.0", chillwagon.co

3/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chillwagon | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy