"Must Be The Music": Kto wygra 10. edycję programu?
Tradycyjnie przed finałem “Must Be The Music" bawimy się w typowanie, kto wygra muzyczny program Polsatu.
W finale jubileuszowej, dziesiątej edycji "Must Be The Music" (niedziela, 22 listopada) wystąpi siedmiu wykonawców: czwórka z nich awansowała dzięki zajęciu pierwszego i drugiego miejsca w obu półfinałach (za sprawą głosów oddanych przez telewidzów), pozostała trójka to laureaci dzikich kart od słuchaczy RMF FM i fanów "Must Be The Music" na Facebooku (dwie). Zwycięzca programu otrzyma 100 tys. zł i prawo występu na Sylwestrowej Mocy Przebojów, która w tym roku odbędzie się w Katowicach.
Poza finalistami w programie zobaczymy gościnny występ Bryana Adamsa z dwoma utworami z nowej płyty "Get Up" (w tym "Brand New Day").
Obecna edycja to kolejne potwierdzenie już tezy, że do programów typu talent show coraz szerszą ławą idą wykonawcy z dorobkiem płytowym, często mocno obecni w branży, nieraz z licznymi nagrodami na koncie. Dla nich występy w telewizji są elementem promocji swojej twórczości, przypomnieniem się szerszej publiczności.
Uczestnicy w finale tradycyjnie już zaśpiewają te same utwory, co podczas odcinków castingowych.
Bubliczki (szanse na wygraną: średnie)
Wcześniejsze edycje pokazały, że laureaci dzikich kart nie liczą się w finałach i tak zapewne będzie w przypadku laureata wybranego przez Radio RMF FM. Choć trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Bubliczki mogą pochwalić się ponad 8,3 tys. fanów na Facebooku.
"7-osobowa grupa hulaszczo-muzyczna z kaszubskim rytmem i zachodniopomorskim zadęciem" od 2007 miesza bałkańską energię, spontan i żydowską aurę z polską i kaszubską treścią. Grając na największych scenach world music w Polsce i zagranicą. W dorobku mają płyty "Opaa!" (2010) i "Trubalkan" (2013), a na castingu zaprezentowali utwór "Nalejmy wina" zapowiadający trzeci album.
"Jazda bez trzymanki, wszystko się zgadza" - powiedział Piotr Rogucki. "Świetny aranż, ale wykonać to - brawo, naprawdę, światowymi muzykami jesteście" - doceniał Adam Sztaba. Dodajmy, że w piątej edycji "Must Be The Music" Bubliczki dotarły do półfinału.
Hope (szanse na wygraną: duże)
"Gwarantujemy mocarny finał" - deklarują muzycy poznańskiej grupy.
Ośmioosobowa formacja swoją twórczość określa mianem "porn nu metal", a w dorobku ma m.in. występ przed wielotysięczną publicznością na Dużej Scenie Przystanku Woodstock 2012. W listopadzie 2014 r. ukazała się płyta "da best of", z której pochodzi prezentowany w półfinale utwór "Go(Giv)Ahead". Na casting zespół przygotował własną wersję przeboju "Ice Ice Baby" Vanilla Ice.
"Jesteście najlepszym zespołem hiphopującym jaki tutaj był, życzę wam, żebyście do finału doszli. Genialni!" - nie miała wątpliwości Kora. "Siła w umiejętnym miksie" - dodał Adam Sztaba podczas castingowego odcinka. Na obu etapach grupa zgarnęła po cztery razy "tak".
Do finału ekipa awansowała dzięki dzikiej karcie od fanów "Must Be The Music" na Facebooku, zbierając ponad 50 proc. głosów. Do tej pory w historii programu ani razu nie zdarzyło się jednak, żeby nagrodę zgarnął laureat dzikiej karty. Hope obok Buliczków ma największą grupą fanów na Facebooku wśród finalistów - ponad 8 tys.
Jackpot (szanse na wygraną: średnie)
Kameralny duet Jackpot ze Szczecina tworzą wokalistka Kasia Buja (która uczyła się śpiewu na warsztatach u Eli Zapendowskiej) i Maciej Kazuba (gitara elektroklasyczna), którzy parą są także prywatnie. W programie wykonali własne wersje "Prośba do twoich ust" Kayah (casting) i "Kiedy mnie już nie będzie" Seweryna Krajewskiego (półfinał) za każdym razem budząc zachwyt jurorów i widzów.
"Piękny wokal, smaczne to wszystko " - zachwycała się Ela Zapendowska.
W październiku duet wydał debiutancką płytę "Historie wielkiej wagi" z autorskimi wersjami piosenek m.in. Ewy Bem, Grażyny Łobaszewskiej, Hanny Banaszak, Kabaretu Starszych Panów, Seweryna Krajewskiego i Kayah. Para pracuje też już nad kolejnym, tym razem własnym albumem, który otrzyma tytuł "Historie lekkiej wagi".
The Lions (szanse na wygraną: średnie)
Awans tej formacji do finału był miłą niespodzianką dla jurorów, bo żaden z nich nie wskazał na ten zespół łączący reggae, soul, jazz czy r’n’b. Pod nazwą The Lions grupa działa zaledwie kilka miesięcy, ale jej początki sięgają 1997 roku. Największe sukcesy na scenie reggae’owej odnosiła pod nazwą Lions Vibrations (pięć płyt, kilkaset koncertów). Zmiana nazwy związana jest z odejściem charyzmatycznej basistki i wokalistki Jahgi, współzałożycielki zespołu.
Teraz na froncie występuje wrocławska wokalistka Natalia Lubrano, którą szersza publiczność może pamiętać choćby z "The Voice of Poland", a na koncie ma płyty z grupą Miloopa, występy z Andrzejem Smolikiem, Renatą Przemyk i z projektem Fox Box.
W składzie The Lions występują też uznani muzycy, jak choćby trębacz Adam Milwiw-Baron, znany także z m.in. Pink Freud i Piotr Baron Quintet, prywatnie brat Barona z Afromental, saksofonista Karol Gola (m.in. Pink Freud, Jazzombie) i gitarzysta Szymon Chudy (StarGuardMuffin, współpraca z Bethel i Chilli Crew). W zespole na saksofonie altowym gra także żona Adama - Magdalena.
"The Lions to nasza wielka muzyczna rodzina. Zespół, w którym poznałem moją żonę. Zespół, przy którego muzyce wychowują się moje dzieci "- zdradza brat Adam Milwiw-Baron.
Iza Kowalewska (szanse na wygraną: duże)
Kolejna profesjonalistka z cenionym dorobkiem w finale. 38-letnia wokalistka ma w dorobku dwie solowe płyty: "Diabeł mi ciebie dał" (2013) i "Nocna zmiana" (2015). Właśnie wypuściła EP-kę zapowiadającą trzeci album, której zwiastunem jest wykonana w półfinale piosenka "Los jak zegar". Poza tym z grupą Muzykoterapia nagrała dwie płyty, współpracowała z m.in. Noviką, Fiszem, Emadem, Enveem i grupą Jamal.
"Pani wygar jest nieustannie piękny, bardzo lubię takie niezidentyfikowane miksy. Kocham, kocham, kocham" - chwalił Adam Sztaba w stylu Kory. Inni jurorzy też rozpływali się w zachwytach: "Zjawiskowo fantastyczna" (Kora), "Miałem dreszcze na plecach" (Piotr Rogucki).
Moose The Tramp (szanse na wygraną: małe)
Laureat dzikiej karty od fanów "Must Be The Music" na Facebooku to pięcioosobowa grupa z Gdańska, określająca swoją twórczość jako indie/post rock.
"Muzyka zespołu wynika z wewnętrznej potrzeby tworzenia, a koncerty stanowić mają katalizator dla dobrej energii i katharsis, oczyszczenie ze złych emocji. Jako, że - cytując mistrza Francesco Zappę - pisanie o muzyce jest jak tańczenie o architekturze. Tę krótką notatkę o zespole kończymy szybkim sygnałem holotropowym w kierunku odbiorców, miłości życząc. Radość!" - piszą o sobie muzycy Moose The Tramp.
Obecnie grupa pracuje nad debiutanckim albumem we współpracy z producentem Wojtkiem Noskowiakiem (m.in. Saluminesia, Cats On The Sun).
W programie usłyszeliśmy autorskie utwory "Dance (As You Are)" (casting) i "Mulk" (półfinał). W tym drugim występie ekipa dostała jedno "nie" od Kory, która nie zrozumiała o czym śpiewał w języku angielskim wokalista. "Przecież jesteście Polakami" - mówiła. "To idealne miejsce dla takiego zespołu, dzięki wam" - Adam Sztaba uważa, że "Must Be The Music" daje szanse młodym grupom pokazać się przed szerszą publicznością.
Conrado Yanez (szanse na wygraną: bardzo duże)
Ulubieniec widzów, jurorów i prowadzącej Pauliny Sykut-Jeżyny. Poruszający się o kuli Conrado Yanez, 55-letni Filipińczyk od dawna mieszkający w Polsce (tu ma rodzinę: żonę i trójkę dzieci), w pierwszej edycji "Must Be The Music" w finale przegrał jedynie z grupą Enej, która wówczas startowała do imponującej kariery.
"Pan jest jedyny i niepowtarzalny, od pierwszej chwili wszyscy pana kochają" - stwierdziła Ela Zapendowska, z czym od razu zgodziła się Kora: "To prawda, kocham, kocham, kocham". "Nie miałbym nic przeciwko, żeby on wygrał ten program" - tak po występie Conrado Yaneza powiedział Piotr Rogucki.
Naturszczyk Conrado nie ma swojego repertuaru: serca publiczności podbija dobrze znanymi utworami: "Green, Green Grass Of Home" Toma Jonesa (casting) i "Never Tear Us Apart" INXS (półfinał), a w pierwszej edycji "Always On My Mind" Elvisa Presleya i "What a Wonderful World" Louisa Armstronga.
Marzeniem Conrado jest odwiedzenie rodziny pozostawionej na Filipinach, której nie widział od lat.