Violetta, Ula, Basia, a teraz Tatiana?
O wydanym właśnie albumie Tatiany Okupnik zrobiło się głośno głównie z tego powodu, że piosenkarka zdecydowała się nagrać i wydać płytę w Wielkiej Brytanii, a jej singel zaprezentowała stacja BBC. Była wokalistka Blue Cafe nie jest zresztą pierwsza polską artystką, która rzuca się na głębokie wody zachodnich rynków fonograficznych.
Tatiana Okupnik zarzeka się, że do reanimacji kariery na Wyspach Brytyjskich zmusiła ją ignorancja polskich rozgłośni radiowych, które nie chciały grać solowych piosenek wokalistki. Nawet tych nagranych z takimi postaciami muzycznego show-biznesu, jak Wyclef Jean czy Fabolous.
"Byłam święcie przekonana, że te piosenki były dobre i robiłam, co mogłam, aby wypromować je polskich mediach. Jednak promowane nie były. Za granicą te kawałki się spodobały i dzięki temu teraz współpracuję z Brytyjczykami" - przekonywała w rozmowie z serwisem PAP Life.
Współpraca okazała się owocna, a na początku kwietnia tytułowy singel "Spider Web" został zaprezentowany w "Chris Evans Breakfast Show" w BBC 2 - największym radiowym show Wielkiej Brytanii. Jak przekonuje artystka, żaden polski wykonawca nie miał na Wyspach tak spektakularnego wejścia.
Tatiana w rozmowie z INTERIA.PL zwraca uwagę także na inne aspekty zagranicznej kariery:
- To nie wydarzyłoby się bez dwóch cech mojego charakteru: konsekwencji i wytrzymałości. To nie działo się tak, że Tatiana poleciała do Wielkiej Brytanii i tam zaczęli ją grać. To naprawdę była ciężka praca i przecieranie sobie ścieżek. Wcale nie było różowo. Zresztą do dzisiaj zdarzają się takie sytuacje, że dziennikarze czy ludzie z branży nie chcą zapoznać się z moim albumem, bo jestem wykonawcą z Europy Wschodniej - powiedziała nam.
Tatiana Okupnik lub odpowiedzialni za promocję albumu "Spider Web" współpracownicy piosenkarki najwyraźniej uznali, że polskim rynku muzyki pop nagranie płyty zagranicą i prezentacja promującego album singla w brytyjskiej rozgłośni radiowej to wydarzenia aż takiej rangi, by uczynić z nich okręty flagowe reklamy wydawnictwa. Nie umniejszając sukcesu wokalistki, Tatianie jeszcze daleko do zagranicznych tryumfów, jakie stały się udziałem wielkich polskich wokalistek.
Smooth jazz zza Żelaznej Kurtyny
Wschodnioeuropejskie pochodzenie o którym wspominała Tatiana Okupnik - i dodatkowo trudne do wymówienia nawet dla Polaków nazwisko - nie przeszkodziło Basi Trzetrzelewskiej w osiągnięciu bezdyskusyjnego sukcesu poza granicami kraju. Pochodząca z Jaworzna, a mieszkająca na co dzień w Londynie, wokalistka wciąż pozostaje najpopularniejszą polską artystka na świecie. Do tej pory rozeszło się aż 10 milionów egzemplarzy albumów Basi, a płyty "Time and Tide" czy "London Warsaw New York" osiągnęły w Stanach Zjednoczonych, największym muzycznym rynku na świecie, status Platyny. To wyniki, który długo nie zostanie poprawiony przez żadnego polskiego wykonawcę. O ile w ogóle.
Śpiewająca m.in. w Alibabkach i wspomagająca Perfect Basia wyemigrowała w 1979 roku do Stanów, by po dwóch latach przenieść się do Wielkiej Brytanii. Tam artystka wraz z zespołem Matt Bianco trafiła na szczyty listy bestsellerów za sprawą debiutanckiej płyt formacji "Whose Side Are You On?". Ponad półtora miliona sprzedanych kopii albumu nie powstrzymało artystki przed przeprowadzką do Ameryki, gdzie jej solowy sukces przyćmił niewątpliwe osiągnięcia z grupą Matt Bianco. Za sprawą wymienionych wyżej albumów, a także kolejnych bestsellerowych wydawnictw Basia zapracowała nie tylko na sukces komercyjny i szacunek krytyki, ale dorobiła się również wiernej grupy fanów. Także w Azji i przede wszystkim Japonii. A ten kraj to przecież czwarty największy muzyczny rynek na świecie. W Europie poza Polska i Wielką Brytanią kompozycje Basi pokochali również Francuzi, gdzie płyty wokalistki osiągały status Złota za ponad 100 tysięcy sprzedanych egzemplarzy.
"It's Basia", czyli Basia w przeboju "Time and Tide":
Seks-bomba z Polski z atomowym głosem
O prawdziwie międzynarodowej karierze można powiedzieć w przypadku Violetty Villas. Dysponująca najwyższym kobiecym głosem o czterech oktawach wokalistka była nazywana nie tylko "seks-bombą z Polski", ale - jak przypomina Witold Filler w książce o błyskotliwym tytule "Tygrysica z Magdalenki" - w prasie francuskiej i amerykańskiej artystkę określano mianem "głosu ery atomowej" oraz "białym krukiem wokalistyki światowej". Jej pierwsze zagraniczne występy w Paryżu 1966 roku zebrały więcej niż entuzjastyczne recenzje. "To głos prawdziwie zadziwiający, nie chce się wierzyć jego sile i skali" - napisała gazeta "L'Humanité". Dzięki sukcesowi we Francji, Violetta Villas z otrzymała zaproszenie do Ameryki. Tam przez kilka sezonów była gwiazdą rewii "Casino de Paris", w której prezentowała swym wspaniałym głosem piosenki, arie operetkowe i operowe w... dziewięciu językach!
Artystka otarła się również o Hollywood, gdzie zaproponowano jej wieloletni kontrakt. Niestety, ze względu na chorobę matki, Violetta Villas musiał wrócić do Polski. Kolejne próby podboju Ameryki miały się nijak do sukcesu z 1967 roku, chociaż w 1988 roku, przed wyborami prezydenckimi, artystkę w restauracji "Orbit" odwiedził wiceprezydent USA George Bush, zapraszając ją do występu w Białym Domu.
Violetta Villas w rozławionym przez Franka Sinatrę klasyku "Strangers in the Night":
Odkryta na nowo na... Filipinach
Znakomicie na rynku amerykańskim poradziła obie również Urszula Dudziak, która ostatnio podbiła poziom popularności w Polsce za sprawą udziału w telewizyjnym show "Bitwa na głosy". Artystka, która w 1973 wyjechała do Nowego Jorku i występowała niemal w całej Ameryce i Kanadzie, została doceniona za swoją pracę i talent już 6 lat później, kiedy to "Los Angeles Times" mianował ją "wokalistką roku 1979". Poza nagraniem kilkudziesięciu albumów, Urszula Dudziak współpracowała z takimi tuzami sceny jazzowej i popowej, jak Herbie Hancock, Dizzy Gillespie, Clark Terry, Ron Carter, Wynton i Branford Marsalis, Gil Evans, Bobby McFerrin czy Sting.
Niespodziewany renesans popularności Urszuli Dudziak nastąpił w 2007 roku, kiedy to pochodząca z 1976 roku piosenka "Papaya" stała się wielkim przebojem w... w Azji i Ameryce Południowej, po tym jak kompozycję na nowo odkrył prezenter radiowy z Filipin. Na potrzeby utworu Azjaci wymyślili charakterystyczny taniec Papaya Dance. W 2008 roku o sukcesie "Papaya" i "Papaya Dance" informowała cieszący się spora oglądalnością program "Good Morning America" stacji ABC. A co chyba najbardziej intrygujące, Papaya Dance tańczy między innymi filipińska armia podczas przerwy w musztrze.
W lewo zwrot i "Papaya Dance":
To wykonanie hymnu...
Gdy Edyta Górniak w 1994 roku oszołomiła eurowizyjną Europę piosenką "To nie ja", wydawało się że drzwi do międzynarodowej kariery stanęły dla utalentowanej wokalistki otworem. W Polsce piosenkarka, za sprawą drugiego miejsca w Dublinie oraz sukcesu bestsellerowego albumu "Dotyk" (nakład ponad pół miliona egzemplarzy!), szybko stała się mega gwiazdą. To zachęciło decydentów EMI International do podpisania z Edyta Górniak kontraktu na wydanie aż pięciu albumów na świecie. Nad pierwszym z nich, zatytułowanym po prostu "Edyta Górniak" (1997), piosenkarka pracowała z samym Christopherem Neilem, producentem odpowiedzialnym za sukcesy Celine Dion. Płyta pilotowana singlami "When You Come Back To Me" ("Top Ten" w Portugalii) czy "One & One" nie odniosła jednak spodziewanego sukcesu. Nic dziwnego, że EMI International bez żalu rozstało się z wokalistką, która zagraniczną karierę postanowiła kontynuować pod skrzydłami wytwórni Virgin Germany. Wydana w 2003 roku anglojęzyczna wersja albumu "Perła" (jako "Invisible") okazał się komercyjna katastrofą, a nakład albumu, pomimo sukcesów w Norwegii (status Złotej płyty) i Portugalii (status Srebrnej płyty), był dziesięciokrotnie niższy od płyty "Edyta Górniak". Z tego powodu label Virgin Germany postanowił rozstać się z artystką.
Jeżeli jesteśmy już przy międzynarodowych dokonaniach Edyty Górniak, to nie sposób nie wspomnieć o niesławnym wykonaniu przez gwiazdę hymnu narodowego podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Korei i Japonii w 2002 roku. Delikatnie mówiąc, interpretacja "Mazurka Dąbrowskiego" została przyjęta z mieszanymi uczuciami. Sugerowano nawet, że to z powodu śpiewu Edyty Górniak polscy piłkarze zostali upokorzeni na boisku przez reprezentację Korei Południowej. Patrząc na zdziwione miny niektórych zawodników przysłuchujących się hymnowi, jak Piotr Świerczewski czy Jacek Bąk, można rzeczywiście odnieść wrażenie, że nasi piłkarze mogli zostać delikatnie wybici z równowagi.
Edyta Górniak i "Mazurek Dąbrowskiego":
Pati Yang z płytą roku
Po wyjeździe z kraju karierę na Wyspach Brytyjskich kontynuowała również Pati Yang (naprawdę Patrycja Hilton, z domu Grzymałkiewicz). W Londynie artystka poznała producenta i kompozytora Stephena Hiltona (obecnie mąż Patrycji), który na koncie ma współpracę między innymi z Depeche Mode, Massive Attack, Moloko, Pet Shop Boys, Pulp. Bliskim współpracownikiem męża Pati Yang jest David Holmes, uznany kompozytor muzyki filmowej. Dzięki tym koneksjom polska wokalistka miała swój udział w skomponowaniu ścieżek dźwiękowych do takich filmów, jak "Buffallo Soldiers", "Co z oczu, to z serca", "Ocean's Eleven: Ryzykowna gra" i "Ocean's Twelve: Dogrywka". To nie jedyne soundtrackowe dokonanie Pati Yang. Artystka miała również wkład w powstanie muzyki do filmu z serii o przygodach agenta Jamesa Bonda "Jutro nie umiera nigdy". Autorem całej ścieżki dźwiękowej jest David Arnold.
Równolegle Pati Yang wraz z Stephenem Hiltonem kontynuowała pracę nad własną twórczością. Efektem tego są dwa anglojęzyczne albumu nagrane w słynnych londyńskich Air Studios: "Silent Treatment" i "Faith, Hope + Fury". Artyści w 2007 roku nagrali również album " Experiments In Violent Light" pod szyldem FlyKKiller, o którym "The Sunday Times" napisał, że to "najlepsza psychodeliczna, pokręcona, soulowa płyta roku". O albumie ciepło napisał również opiniotwórczy tygodnik "NME". Dodajmy, że nad wydaną właśnie płytą " Wires And Sparks" Pati Yang pracowała z Joe Crossem, producentem odpowiedzialnym m.in. za brzmienie popularnego także w Polsce duetu Hurts.
Światowa produkcja Pati Yang:
Jak widać, sukcesy zagraniczne niekoniecznie muszą oznaczać występy w polonijnych klubach w Ameryce czy też dla licznej polskiej emigracji na Wyspach Brytyjskich. Nie trzeba ich również utożsamiać z PRL-owskimi wojażami gwiazd po "zaprzyjaźnionych krajach", które przecież zawsze odbierano jako niesamowite tryumfy polskiej piosenki. Przykłady - jakżeż skrajne - Basi czy grających ekstremalny metal grup Vader i Behemoth, o których tu nie napisaliśmy z oczywistych względów, pokazują, że talent podparty ciężką pracą i chęcią osiągnięcia celu pozwala na przeskoczenia nawet takiej przeszkody, jak muzyczna prowincjonalność naszego kraju.
Artur Wróblewski