Seal zdobył klucze do serc

- Jesteśmy w połowie naszej trasy koncertowej po Europie i już dzisiaj możemy was zapewnić, że tutaj, we Wrocławiu odbył się jej najlepszy koncert. Dzięki wam - w słowach Seala kończącego wrocławski koncert nie było cienia kokieterii. Wrocławska publiczność już od pierwszych minut porzuciła swoje siedzenia, aby być jak najbliżej idola.

Seal we Wrocławiu: Wszystko co robimy, robimy razem - fot. Maciej Kulczyński
Seal we Wrocławiu: Wszystko co robimy, robimy razem - fot. Maciej KulczyńskiPAP

18 listopada, kwadrans po 19:00, kiedy pierwsze dźwięki miksu "Crazy" zwiastowały koncert Seala, publiczność jeszcze szukała swoich krzeseł, kręciła się po sali, rozmawiała ze znajomymi. A już dwie minuty później porzucała misternie wyszukane miejsca, by znaleźć się jak najbliżej sceny. Zresztą nie wszyscy musieli się przemieszczać, bo chwilę później Seal śpiewał "Killera" stojąc na krzesłach ustawionych w połowie płyty Hali Stulecia. Sam później nazwał te miejsca stratą czasu i pieniędzy, bo naprawdę niewiele osób wysłuchało tego koncertu na siedząco.

Siedzieć po prostu nie było warto. Swoim pięknym głosem, niezwykłą charyzmą i temperamentem towarzyszącej mu na scenie "muzycznej rodziny" Seal porywał do tańca nie tylko piękne blondynki, z których wiele miało okazję na choćby uściśnięcie ręki, a nawet i przytulany taniec z piosenkarzem na scenie.

- Widzę, że przyszło tu wiele par - chłopcy z dziewczynami, dziewczyny z dziewczynami, chłopcy z chłopcami - żartował. - Ta piosenka jest dla was. Tańczcie z osobą, którą kochacie, albo chcecie kochać - namawiał zapowiadając swój największy przebój, czyli "Kiss From A Rose". I cała sala posłusznie bujała się, splątana w objęciach osób sobie najbliższych, nucąc wraz z Sealem tę balladę.

Artysta w sposób absolutny zagarnął całą salę. Nieśmiertelne soulowe przeboje w jego wykonaniu stawały się perełkami - subtelnie zaaranżowane, doskonale zagrane i - przede wszystkim - genialnie zaśpiewane. Hity jak "Let's Stay Together", "Back Stabbers" czy "Here I Am (Come and Take Me)", odświeżone i unowocześnione, nie pozwoliły nikomu usiedzieć na miejscu. W świetle reflektorów ze sceny widać było las wzniesionych rąk i kołyszące się sylwetki.

Rozczarowani mogli się poczuć jedynie ci, którzy mają w pamięci wczesnego, drapieżnego Seala. Nieudrapowanego w - bądź co bądź - nieco już wyświechtane koronki coverowych przebojów. Którzy Seala lubią za jego prowokujące składanie w jedną całość soulowo-lirycznego wokalu razem z nowoczesną elektroniką.

Seal we Wrocławiu - 18 listopada 2012 r.

Seal zdobył klucze do serc - czytaj relację z koncertu!

Wydany w listopadzie 2011 roku album "Soul 2" to kontynuacja "Soul" z 2008 r.- fot. Maciej KulczyńskiPAP
Seal ponownie złożył muzyczny hołd czasom swojej młodości, nagrywając własne wersje klasyków soulu i r'n'b - fot. Maciej KulczyńskiPAP
Na "Soul 2" znalazły się przeróbki m.in. "Let's Stay Together" Ala Greena, "What's Goin' On" Marvina Gaye'a, "Lean On Me" Billa Withersa, "I'll Be Around" The Spinners, "Love Won't Let Me Wait" The Delfonics, "Ain't Nothing But A House Party" The Showstoppers - fot. Maciej Kulczyński
"Charyzma i magnetyzm Seala oraz charakterystyczny klimat jego występów powoduje, że w nawet największej hali możemy poczuć się wyjątkowo - jakby śpiewał specjalnie dla każdego z nas" - zapowiadali organizatorzy polskiej trasy - fot. Maciej KulczyńskiPAP
Seal ma w swoim dorobku m.in. nagrody Grammy, Brit Award czy MTV - fot. Maciej KulczyńskiPAP
Brytyjski wokalista zaśpiewałswoje największe przeboje i piosenki z ostatniej płyty "Soul 2" - fot. Maciej KulczyńskiPAP
Koncertem w Hali Ludowej we Wrocławiu Seal rozpoczął pierwszą trasę po Polsce - fot. Maciej KulczyńskiPAP
Kolejne występy odbędą się w Gdyni (20 listopada, Hala Gdynia) i Warszawie (21 listopada, Sala Kongresowa) - fot. Maciej KulczyńskiPAP

Pięć utworów z trzech pierwszych płyt ("Human Being" kompletnie nieobecne) to było nieco za mało, aby przekonać wielbicieli jego wczesnej twórczości. Zresztą, reakcja samej publiczności (a właściwie jej brak) na "The Beginning" - utwór otwierający jego debiutancką płytę - dowodziła, że we Wrocławiu spotkała się "druga generacja" fanów brytyjskiego artysty.

Podczas koncertu było kilka nostalgicznych momentów, które uważny obserwator mógłby zrzucić na karb niedawnego rozstania piosenkarza z żoną, supermodelką Heidi Klum (choć to może tylko podsycanie plotek...). Po "Love Don't Live Here Anymore" dośpiewał słowa: "Straciłem ją jak głupek". Przed "Secret", w którym zresztą Seal występuje w niezwykle erotycznym teledysku z Heidi, piosenkarz tęsknym głosem wspomniał, że to utwór, który napisał dla swojej córki.

Zobacz teledysk "Secret":


Ten słodko-gorzki klimat, wydaje się, że został całkowicie pokonany przy ekspresyjnym "Crazy", a później trzech dynamicznych bisach. Przez cały koncert obowiązywała zasada wyznaczona przez jego głównego bohatera: wszystko co robimy, robimy razem.

Seal we Wrocławiu:


Na wrocławskim koncercie Seal nosił na szyi klucz. Jeśli był to klucz do jego serca, chciała go zdobyć większość kobiet zgromadzonych w Hali Stulecia. Sam Seal jednak niewątpliwie znalazł klucze do serc publiczności. Bez względu na płeć i wiek.

Seal wystąpi w Polsce jeszcze dwa razy: 20 listopada w Gdyni, a dzień później w Warszawie. Następnymi krajami na mapie jego trasy koncertowej będą: Ukraina, Mołdawia, Rumunia, Słowacja, Czechy, Francja, Belgia, Holandia i Wielka Brytania.

Agnieszka Łopatowska i Bartek Girguś, Wrocław

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas