Polacy odcięci od iTunes
Pod presją Brukseli koncern Apple zgodził się zrównać ceny sprzedaży muzyki w swoim sklepie internetowym iTunes. To dobra wiadomość dla mieszkańców Europy Zachodniej, ale nie dla Polaków, gdyż nadal nie będą oni mogli korzystać z tego popularnego serwisu.
Należący do Apple iTunes nie traktuje tak samo wszystkich Europejczyków. Przede wszystkim, wbrew samej idei ponadgranicznego internetu, podzielił swój sklep na rynki krajowe: Brytyjczycy mogą kupować pliki tylko w serwisie brytyjskim, francuscy internauci we francuskim itd. System rozpoznaje internautów dzięki ich kartom kredytowym, pozwalając płacić np. w serwisie belgijskim jedynie użytkownikom kart wydanych w Belgii. Co więcej, Apple stosuje różne ceny - inne w strefie euro, a inne w Wielkiej Brytanii, Danii czy Szwecji.
To nie spodobało się Komisji Europejskiej, która w pierwszej połowie roku rozpoczęła dochodzenie w sprawie możliwego łamania unijnych zasad konkurencji przez Apple, podejrzewając nawet zmowę koncernu z wytwórniami muzycznymi. Do koncernu należy około trzy czwarte rynku plików muzycznych w internecie.
W środę, 9 stycznia, KE ogłosiła zwycięstwo w sporze o ceny. Koncern zobowiązał się bowiem do obniżenia cen w brytyjskim iTunes, które były wyższe niż w strefie euro (79 pensów, czyli w przeliczeniu ok. 1,30 euro za piosenkę, zamiast 0,99 euro).
"W ten sposób konsumenci, którzy ściągają pliki, będą mogli korzystać z prawdziwie jednolitego rynku" - cieszyła się unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Jej rzecznik Jonathan Todd ujawnił, że to osobista rozmowa pani komisarz z szefem Apple Steve'em Jobsem doprowadziła do rozwiązania sporu i zapowiedzi obniżenia cen w iTunes dla Brytyjczyków w ciągu pół roku do 99 eurocentów w przeliczeniu.
Na tym Komisja Europejska postanowiła zakończyć swoje postępowanie.
A co z obywatelami takich krajów jak Polska, pozbawionymi własnego serwisu iTunes i odciętymi od jego zagranicznych wersji? Zapowiadając postępowanie przeciwko Apple, KE mówiła, że podział rynku na segmenty krajowe i uniemożliwianie dostępu do iTunes obywatelom wszystkich krajów UE to niedozwolona dyskryminacja.
"Niestety nie możemy nic z tym zrobić" - przyznał w środę Todd. Komisja Europejska nie doszukała się bowiem zmowy Apple z wytwórniami muzycznymi. Przeciwnie, w wyniku postępowania uznała, że "struktura sklepu iTunes jest ustalona przez Apple z uwzględnieniem specyfiki poszczególnych krajów w zakresie ochrony praw autorskich", do czego koncern ma pełne prawo.
"Komisja bardzo popiera rozwiązanie, które pozwalałoby wszystkim konsumentom kupować na iTunes bez żadnych ograniczeń, ale jest świadoma, że niektóre firmy i organizacje działające na rynku wciąż stosują licencje, które utrudniają iTunes prowadzenie sklepów dostępnych dla europejskiego konsumenta gdziekolwiek w UE" - głosi komunikat.
Po prostu niektóre wytwórnie zastrzegają, że ich produkty mogą być dostępne jedynie w wybranych krajach - co jest w pełni zgodne z unijnym prawem.
Innymi słowy, KE uznała, że ze względu na masowe darmowe (czytaj: pirackie) ściąganie plików z internetu w niektórych krajach Apple ma prawo ograniczać dostęp do poszczególnych wersji iTunes. Polacy będą mogli więc zacząć korzystać z serwisu, kiedy koncern otworzy jego polską wersję. A to nastąpi, kiedy Apple uzna, że wystarczająco wielu Polaków będzie skłonnych płacić za ściąganą z internetu muzykę i całe przedsięwzięcie będzie miało sens ekonomiczny.
Po ogłoszeniu decyzji KE szefowie Apple mogli odetchnąć z ulgą - w przypadku stwierdzenia naruszenia zasad konkurencji, koncernowi groziły grzywny sięgające 10 proc. obrotów.