Piosenka "Koko Euro spoko" poruszyła publicystów i polityków
Kto by pomyślał, że wybór przeboju reprezentacji Polski na Euro 2012 wywoła tak ożywioną, ogólnonarodową debatę?
Po zwycięstwie zespołu Jarzębina podczas środowej gali TVP rozgorzała wielka dyskusja na temat "Koko Euro spoko". Wypowiedziały się największe tuzy publicystyki, a nawet sam premier (choć lakonicznie). Specjalnie dla was zebraliśmy ich opinie.
"Brukselka i burak powinny być w Polsce pewnej równowadze. 'Utwór', a właściwie 'twór' 'Koko Euro spoko', czy jakoś tak, zdecydowanie ją narusza. Można nie przepadać za brukselką, ale żeby od razu walić z gwinta hektolitry soku z buraków?" - metaforycznie pyta Tomasz Lis na łamach swojego portalu.
W swoim cotygodniowym felietonie dla INTERIA.PL sprawę "Koko" poruszył także Rafał Ziemkiewicz. Jego opinia, jak łatwo się domyślić, jest diametralnie odmienna od oceny Tomasza Lisa.
"Kolegom i koleżankom kręcącym nosem na werdykt esemesujących telewidzów pozwolę sobie zadać jedno pytanie: a któraż to z dziesięciu zaprezentowanych propozycji na turniejowy hit bardziej zasługiwała, waszym zdaniem, na to, by 'promować w Europie polską kulturę' (bo i takie wyjaśnienie, po co ten 'oficjalny hit', znalazłem w sieci)?! No, która?" - napisał ten znany publicysta.
Entuzjastycznie, choć nie bez nutki sarkazmu, piosenkę Jarzębiny przyjął Dariusz Rosiak z "Rzeczpospolitej".
"Słowa proste jak polna droga pod lasem, każdy kibic zrozumie, o co chodzi i jeszcze jak to jest zaśpiewane! Gdyby polscy piłkarze zagrali na poziomie chociaż zbliżonym do niebywałego artyzmu pań z Kocudzy, to o wyjście z grupy jestem spokojny. Teraz wszyscy myślą, że napiszę jakieś bardzo śmieszne zdanie, z którego wyniknie, że to wszystko niby ironia, a sama piosenka obciach. Obciach to by był, gdyby wygrały Wilki (powinniśmy poważnie rozważyć wprowadzenie ogólnopolskiego zakazu rozpowszechniania piosenki 'Idziemy na mecz') albo Feel" - czytamy w "Rzepie".
Pozytywnie na tę całą hecę zapatruje się Robert Sankowski z "Gazety Wyborczej".
"Głównie w kategoriach żartu jest sens mówić o sukcesie Jarzębiny. Głosując na 'Koko Euro spoko', część naszego narodu pokazała, jak wygląda jej poczucie humoru. Teraz inna część narodu, lamentując nad tym wyborem, udowadnia, że tego poczucia nie ma wcale" - zauważa Sankowski.
Sprawę skomentował również eurodeputowany SLD Wojciech Olejniczak.
"Lubię folklor, ale piosenka 'Koko Euro spoko' to niestety strzał w stopę. Mówiąc w skrócie, piosenka ma się nijak do sportowych emocji. Jej melodia rzeczywiście wpada w ucho, ale nie sądzę aby porwała polskich kibiców. Ten utwór może skutecznie promować wiele imprez, ale nie piłkarskie mistrzostwa Europy" - narzeka polityk.
Dużo bardziej powściągliwie wypowiedział się w temacie "Koko" premier Donald Tusk.
"Nie leży w kompetencji rządu ustanawianie hitów. Znam tylko ten dość osobliwy tekst, to 'koko'.... ale może tak musi być? No nie wiem... ma być optymistycznie" - miotał się przygwożdżony przez dziennikarzy premier.
Zobacz Jarzębinę w akcji: