Od współpracy tego trio minęło już 10 lat. "FourFiveSeconds" to dzieło Rihanny, Kanye'go Westa i Paula McCartneya
Nie da się ukryć, że 2015 rok stał się okresem wyjątkowo kultowym dla pojmowania muzyki popularnej. To właśnie tego roku na szerszą skalę wybił się The Weeknd z "Can't Feel My Face", Drake dropnął viralowe "Hotline Bling", Hozier chciał do kościoła, a Ellie Goulding wstrzeliła się w nakręconych fanów filmu "Pięćdziesiąt twarzy Greya" z utworem "Love Me Like You Do". W styczniu, właśnie we wspomnianym 2015 roku, na świat wyszła również współpraca artystów, których nikt nigdy wcześniej nie posądzał nawet o chęć kolaboracji.

"FourFiveSeconds", czyli współpraca Rihanny, Kanye'go Westa i Paula McCartneya, miała swoją premię 10 lat temu. Utwór szybko podbił listy przebojów, a to wszystko za sprawą nietypowego połączenia jego twórców.
O czym jest kultowe "FourFiveSeconds"? Trio tłumaczy
Hybryda zadziorności Rihanny, zachowawczości Paula i surowego wokalu Westa złożyła się na piosenkę idealną pod względem struktury. Perfekcyjnie wykreowana warstwa wizualna przypomina, jak ważne jest poczucie nieprzekombinowanej estetyki.
Głos Rihanny w tym kawałku ordynarnie przyprawia słuchacza o ciarki. Artystka flirtuje ze znakomitą techniką wokalu - świadomie operuje głosem, lecz pozostaje przy tym niesamowicie subtelna. Razem z Westem prowadzi dialog żalu i niezgody. Duet wciela się w postaci kipiące wściekłością oraz przemienia nieład ludzkich zachowań w sferę ciężką do interpretacji.
Rihanna i Kanye obawiają się, że mogą zostać niepostrzeżenie wykorzystani. Nie mówią wprost, o jaki aspekt życia im chodzi, co powinno uświadamiać, iż nie ma to kompletnie znaczenia. Dzięki temu odbiorca przygarnie kawałek przesłania, który jest mu najbliższy i skonfrontuje go z prywatnymi historiami. Właśnie na tym polega transparentność utworu "FourFiveSeconds" - zapewne każdy może przywołać sytuację, w której poczuł, że uprzejmość została odebrana jako przejaw słabości.
"FourFiveSeconds" to konflikt pozorów, odliczanie do wybuchu gniewu, uparta manifestacja prawdy tudzież stawianie granic. Postać Rihanny pragnie nie tyle konfrontacji, ile samej prowokacji do działania. Kilka sekund dzieli ją od emocjonalnej eksplozji, jednak pojedyncze pokłady cierpliwości tonują porywczość.
Paul McCartney, czyli niekwestionowana ikona muzyki, podsyca komizm kompozycji. Warstwa liryczna skupia się na napięciu, zaś akustyczny format utworu wspomaga minimalistyczną produkcję. Treść jest burzliwa, a instrumentalny wkład McCartneya spokojny, delikatny i stonowany.
Zobacz również:
- Diddy usłyszał kolejne zarzuty. Szokujący akt oskarżenia liczy 64 strony
- Dawid Kwiatkowski zaprosił ich na chrzciny swojego przyszłego dziecka. "Granie bez pasji jest niewybaczalne"
- Ten występ w Opolu zaskoczył wszystkich. Tak narodziła się gwiazda lat 80.
- Miuosh w "Must Be The Music": Jak się odezwę, to ta telewizja się sama robi