Łamiące wyznanie Zapendowskiej. Jest coraz gorzej
Elżbieta Zapendowska zmaga się z poważnymi problemami ze wzrokiem. W jednym z ostatnich wywiadów wyjawiła, jak obecnie się czuje.

Elżbieta Zapendowska jeszcze kilka lat temu była regularną bywalczynią programów telewizyjnych, w których pojawiała się w roli ekspertki od śpiewania. Jakiś czas temu zaczęła mieć coraz bardziej poważne problemy ze wzrokiem, przez co wycofała się z większości aktywności zawodowych i rzadko pojawia się w mediach. Niedawno udzieliła wywiadu dla portalu Plejada, z którego możemy dowiedzieć się, co u niej słychać.
Stan Zapendowskiej się nie polepsza. "Nie odróżniam już chłopa od baby"
Zapendowska w rozmowie z Plejadą zaznaczyła, że mimo problemów ze wzrokiem, stara się nie tracić charakterystycznego dla siebie poczucia humoru. Pogoda ducha i dystans do trudnej sytuacji ułatwia jej codzienne funkcjonowanie.
"Jest dobrze, ale kierunek życia to już sosnowa deseczka, czyli 'piórnik'. Tak to jest w tym wieku, tylko taka droga, chociaż mówię to z uśmiechem" - wyjawiła.
Trenerka głosu wie, że jej wzrok niestety już się nie polepszy. W trakcie rozmowy przyznała, że nie jest w stanie odróżnić mężczyzny od kobiety.
"Ja tak zawsze mówię, więc nie widzę powodu, żeby mówić inaczej. Muszę mieć dystans do siebie, bo inaczej bym zwariowała. Ze wzrokiem już lepiej nie będzie. Jest, jak jest. Nie odróżniam już chłopa od baby, ale nie szkodzi, trzeba sobie dawać radę i jakoś się dokulać" - przyznała.
Zobacz również:
Elżbieta Zapendowska z trudem wykonuje proste czynności
Zapendowska w ubiegłym roku w rozmowie dla "Faktu" mówiła z kolei, że ma dziś trudności z wykonywaniem pozornie prostych czynności dnia codziennego. Gdyby nie pomoc innych - w tym asystenta Konrada - trudno byłoby jej zadbać o siebie.
"Nie widzę progów, nie widzę schodów, nie widzę niczego praktycznie. Mam swoje lata i jeszcze mi kręgosłup siada. Poza tym wie pani, jak się na publiczną osobę patrzą ludzie? 'Patrz, idzie ta ślepa ojojoj', słyszę czasami. Albo, że taka znana i nie na obcasach. Zarzucili mi, że na pogrzebie Tadzia Woźniaka przyszłam w kapciach. No myślałam, że pęknę ze śmiechu. Dobrze, że mam poczucie humoru, bo bym zwariowała" - powiedziała dla "Faktu".