Kobieta kontra mężczyzna
Sandra opowiada INTERIA.PL o swoim przeboju "Kiedy proszę".
- Czasem trudno zdobyć się na miłość, kiedy druga osoba zawodzi. Wtedy pierwszą reakcją jest złość i łzy, nie ma miejsca na zrozumienie. O tym opowiada mój pierwszy singel "Kiedy proszę".
Przypomnijmy, że w utworze pojawia się poznański raper Peja.
- Poznałam go około rok temu na moim kameralnym koncercie w Poznaniu - opowiada nam Sandra.
- Jego pierwszą reakcją po usłyszeniu tego utworu były słowa: "Chcę do tego nagrać". Tak powstała wizja dialogu, małej kłótni subiektywnych odczuć: naprzeciw siebie stanęły żal i smutek, gniew i brak porozumienia między kobietą i mężczyzną.
- Uważam, że dwa style tworzenia (mój i Peji) - jakże różne od siebie - dały efekt idealnego uzupełnienia w tym właśnie utworze. Ucieszyłam się na jego chęć udziału w nagraniu, ponieważ lubię go i szanuję jako człowieka, a przede wszystkim jako artystę - indywidualność na polskim rynku muzycznym.
"Kiedy proszę" zapowiada debiutancki album "Wszystko albo nic", który ma się ukazać w październiku.
- Moja płyta zawiera 12 utworów. Tytuł nawiązuje do mojego podejścia do życia, czyli spełniać stopniowo swoje marzenia i niczego nie żałować, nie oglądać się za siebie, żyć odważnie i brać wszystko albo nic.
A jakie brzmienia znajdą na "Wszystko albo nic"?
- Moją muzykę można określić jako połączenie brzmień neo r'n'b i hip hopu z odrobiną soulu, choć nie chciałabym zamykać jej w jakieś ramy... Jestem otwarta na różne gatunki, jeśli tylko dana muzyka jest ambitna i niesie ze sobą jakiś głębszy przekaz.
- Płyta układa się w pewną historię, spójną całość, jednak utwory są zróżnicowane, nie zamykają się w jednej konwencji. Są więc piosenki szybsze, imprezowe, bądź z ostrzejszym bitem, są też te bardzo romantyczne i nastrojowe. Myślę, że każdy znajdzie w tym jakiś sens, być może odnajdzie też cząstkę siebie.
- Przede wszystkim chcę się dzielić swoją pasją tworzenia z innymi ludźmi, pokazać im swój świat. Bo tylko przez muzykę potrafię wyrazić siebie - nie widzę innego sposobu na życie - mówi na koniec Sandra.