Imperium Simona Cowella

Nie ma skuteczniejszego muzycznego biznesmena od 54-letniego Brytyjczyka Simona Cowella. Juror amerykańskiego "X Factor" i brytyjskiego "Mam talent" rocznie zarabia (a właściwie wypłaca sobie) 95 milionów dolarów i jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi w show-biznesie.

Simon Cowell zyskał już przydomek Midasa show-biznesu (fot. Kevin Winter)
Simon Cowell zyskał już przydomek Midasa show-biznesu (fot. Kevin Winter)Getty Images/Flash Press Media

Od 2001 roku właściwie nie wychodzi z telewizora. Zawsze w tej samej roli - jurora. Oceniał już w brytyjskim "Pop Idol", w "American Idol", brytyjskim "X Factor", amerykańskim "X Factor", wreszcie w brytyjskim "Mam talent".

Prywatnie? Podobno świetny gość! Już dawno zrzucił maskę okrutnego jurora "Idola", bo z takiej strony dał się poznać w 2001 i 2002 roku. Dziś widzowie i koleżanki z jury - w amerykańskim "X Factor" towarzyszą mu Demi Lovato, Paulina Rubio i Kelly Rowland - Simona wręcz ubóstwiają.

Niby trochę sztywny i niedostępny, jak na Anglika przystało, ale kiedy wyszczerza śnieżnobiałe zęby i zaczyna droczyć się z Demi Lovato, trudno postrzegać go jako bufona.

Opinia publiczna na tyle przez te ponad 10 lat Simona polubiła, że wybaczyła mu nawet, iż odbił żonę swojemu kumplowi i będzie miał z nią dziecko.

Na jego pozytywny wizerunek pracuje po pierwsze empatia, jaką przez lata pracy za jurorskim stołem zdołał w sobie wyhodować (widać, że rzeczywiście zależy mu na uczestnikach, przeżywa ich wzloty i upadki), a po drugie szeroko zakrojona działalność charytatywna.

Bajecznie bogaty Simon Cowell chętnie dzieli się swoim bogactwem: współpracuje z niezliczonymi organizacjami charytatywnymi, działa na rzecz praw zwierząt, a dzieci z hospicjów zabiera na plan "X Factor".

To wszystko jest jednak tylko częścią prawdy o Simonie Cowellu. Mieszkający jednocześnie w Londynie i Los Angeles Brytyjczyk jest bowiem panem i władcą potężnego show-biznesowego imperium:

Syco Entertainment

Cowell założył Syco w 2002 roku. Podstawowy mechanizm działania firmy jest prosty: Simon-juror promuje w telewizji młody talent, a Simon-biznesmen, w ramach Syco, natychmiast podpisuje z nim kontrakt z pełnymi prawami do wizerunku. Wydaje jego płytę, autobiografię, autobiograficzny film, do tego te wszystkie kubki, koszulki itd.

Macki Syco, a co za tym idzie samego Cowella, sięgają zresztą znacznie głębiej. To właśnie Syco Entertainment jest właścicielem licencji "Mam talent" i "X Factor". Co to oznacza w praktyce? Otóż każdy, kto decyduje się na franczyzę, a więc emisję jednego z tych formatów w swoim kraju, musi odpalić Syco odpowiednią kwotę. Przemnóżcie to przez liczbę edycji tych programów na całym świecie i ból głowy gotowy...

Simon Cowell swoją maszynkę do zarabiania pieniędzy opracował do perfekcji. Wystarczy przyjrzeć się karierze One Direction, od początku przez niego sterowanej. Najpierw chłopaków z jego inspiracji połączono w grupę na planie "X Factor". Dobrano ich precyzyjnie pod grupę docelową: młode dziewczyny. One Direction w programie radzili sobie nieźle, choć ostatecznie nie wygrali. Później przyszła pora na płytę, teledyski i promocję po obu stronach oceanu. Chwyciło. Dziewczyny oszalały. Ale to przecież dopiero początek zabawy! Furorę w kinach zrobił film o boysbandzie: "One Direction: This Is Us". A w księgarniach pojawiły się już trzy (sic!) oficjalne książki o chłopakach.

Albumy swoich podopiecznych Cowell wydaje pod szyldem Syco Music. W tej współpracującej z Sony Music wytwórni swoje płyty publikują m.in. Susan Boyle, Leona Lewis, Cher Lloyd czy Olly Murs. Wszyscy zostali oni wcześniej odkryci przez Simona w jego programach.

By zrozumieć biznesowy rozmach, z jakim działa Simon Cowell, przyjrzyjmy się projektom, które promuje aktualnie, w tym miesiącu, w tym tygodniu:

- amerykański "X Factor". W Stanach trwa obecnie trzecia edycja programu. Show ostro rywalizuje o widzów z "The Voice",

- nowy teledysk One Direction: "Story Of My Life". Simon zapewnia, że jest to najlepszy klip w dorobku chłopaków,

- "One Chance": film biograficzny o Paulu Pottsie, śpiewającym operowe arie byłym sprzedawcy telefonów komórkowych; to oczywiście laureat "Britain's Got Talent" i podopieczny wytwórni Syco,

- minialbum Fifth Harmony, girlsbandu stworzonego na planie drugiej amerykańskiej edycji "X Factor"; mentorem dziewczyn był rzecz jasna Simon Cowell,

- nowy singel Jamesa Arthura, niedawnego zwycięzcy brytyjskiego "X Factor"; Simon przekonuje, że piosenka zasługuje na 1. miejsca list przebojów, nie tylko w Wielkiej Brytanii,

- nowy singel Little Mix, dziewczyn z brytyjskiego "X Factor",

- nowy teledysk Emblem3, chłopaków z amerykańskiego "X Factor",

- świąteczny album Leony Lewis,

- świąteczny singel Susan Boyle.

Ostatnio Simonowi Cowellowi udało się także podpisać kontrakt z wokalistą i instrumentalistą Labrinthem. To pierwsza od sześciu lat umowa Syco z artystą, który nie był w żadnym talent show. Imperium się rozrasta.

Michał Michalak

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas