Reklama

Halina Mlynkova ma już zespół!

W pięknym, stuletnim teatrze im. Adama Mickiewicza w Cieszynie odbył się kolejny casting do "Bitwy na głosy". Halina Mlynkova wraz z ze swoim zespołem powalczy o 100 tysięcy złotych na szczytny cel dla miasta.

- Halina idzie jak burza. Wszystkich przyjmuje! - usłyszeliśmy zaraz po przyjeździe.

Przed przerwą na lunch 33-letnia wokalistka miała już w połowie skompletowaną drużynę. Dla Mlynkovej casting w teatrze był lekcją... asertywności.

- Bardzo trudno jest powiedzieć "dziękuję, nie ma cię". Wiedziałam, że mnie ludzie tutaj nie zawiodą, są fantastyczni. Nasze tutejsze, zdrowe płuca jednak coś potrafią - śmiała się Mlynkova w rozmowie z INTERIA.PL.

Po południu była wokalistka Brathanków przełamała się i coraz częściej zdobywała się na werdykt "na razie dziękujemy". Za chwilę jednak dodawała, że było wspaniale. Nie było w tym przesadnej kurtuazji, bo casting w Cieszynie stał na wysokim poziomie - tylu talentów nie widziałem ani w Katowicach, ani w Łodzi.

Reklama

- Urosły mi od tego skrzydła. Ci ludzie pokazali coś nieprawdopodobnego. Spędziłam tu niesamowity dzień - cieszyła się już po wszystkich przesłuchaniach główna bohaterka castingu.

W cieszyńskim teatrze usłyszeliśmy w większości dziewczyny (dominacja płci pięknej widoczna była na każdym z castingów), było sporo "czarnych" głosów, byli rewelacyjni bliźniacy, którzy mimo zachęt i nalegań reżysera Rocha Fortina mieli spory kłopot, żeby uśmiechać się do kamer.

- Jeśli się nie cieszycie, to znaczy, że nie było warto! - przekonywał Amerykanin.

Przyszła też mała, 13-letnia blondynka, która kompletnie się pogubiła. Miała zaśpiewać "Czerwone korale", ale głos uwiązł jej w gardle, na dodatek w stresie zapomniała tekstu i Mlynkova właściwie sama zaśpiewała ten utwór. Wokalistka postanowiła dać dziewczynie drugą szansę. Podeszły do fortepianu. Teraz będzie powtarzanie dźwięków. A teraz wyżej. I jeszcze wyżej. I jeszcze wyżej. Okazało się, że 13-latka ma fenomenalną skalę głosu. Nie było dźwięku, którego nie potrafiłaby wyciągnąć!

- Po tym, co było na początku, w ogóle się tego nie spodziewaliśmy, coś niesamowitego - nie mogła się nadziwić Mlynkova.

W Cieszynie każdy z uczestników miał już na wejściu bonus - znakomitą akustykę. Wokalistka była zachwycona, że przyszło jej prowadzić casting w tym miejscu.

- To wspaniały teatr, nawet sobie nie wyobrażałam, że dostąpię takiego zaszczytu, że będę mogła tutaj pracować cały dzień. Akustyka to jest jedno, a drugie to jest ta atmosfera, tu się czuje tę wyjątkowość. W ten sposób spełniają się marzenia - powiedziała nam Halina Mlynkova.

Po teatrze oprowadził nas jego dyrektor od ponad 30 lat - Andrzej Łyżbicki. Tutaj wyszywany złotą nicią afisz, tutaj zdjęcia z budowy z 1910 roku, koniecznie musicie zobaczyć nocne oświetlenie elewacji...

- My jesteśmy bardzo gościnni! Bardzo chętnie się zgodziliśmy na "Bitwę...". Dzięki temu nasz piękny, stuletni teatr będą mogli zobaczyć widzowie w całej Polsce. Został on zaprojektowany przez wiedeńskich architektów - widoczność i słyszalność jest absolutna z każdego miejsca. Nawet szept ze sceny słyszy się w dziewiątym rzędzie na drugim piętrze - opowiada INTERIA.PL Andrzej Łyżbicki.

Z Cieszyna ekipa Telewizji Polskiej jedzie od razu do Milówki, gdzie swoją drużynę kompletować będą bracia Golec. W zespole realizacyjnym da się już wyczuć wielkie wyczekiwanie - "Bitwa..." walczyć z dwoma konkurencyjnymi formatami - "The X Factor" i "Must Be The Music". Reżyser z dumą podkreślał, że występ gwiazd "Bitwy..." podczas gali rozdania Telekamer oglądało blisko 7 milionów widzów.

- Jaka będzie oglądalność programu? Wielka niewiadoma. Wiadomo, że chcielibyśmy wygrać z tamtymi... - mówi nam jeden z członków ekipy.

Michał Michalak, Cieszyn

"Bitwa na głosy" - zobacz nasz raport specjalny!

Czytaj blog "Język Elit" Michała Michalaka

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Halina Mlynkova | Bitwa na Głosy | Cieszyn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy