Fani Grzegorza Hyżego czekali na "Epilog" siedem lat! Płyta mogła w ogóle się nie ukazać
Grzegorz Hyży ma za sobą długo wyczekiwaną premierę trzeciego albumu. Artysta kazał swoim fanom czekać na nowe wydawnictwo aż siedem lat. Po drodze napotkał pewne przeszkody i twierdzi, że ta płyta mogła w ogóle nie powstać! "Epilog" jednak wreszcie się ukazał, zamykając pewien okres w karierze wokalisty. "Jest moją ostatnią płytą" - wyznaje gwiazdor.
Grzegorz Hyży bardzo długo trzymał swoich fanów w niepewności. Wreszcie oddał w ich ręce ukończoną płytę, zatytułowaną "Epilog". Jest to trzeci krążek w karierze wokalisty, a od wydania poprzedniego minęło aż siedem lat. Co działo się przez ten czas u Hyżego? Jego droga do ukończenia albumu była pełna wzlotów i upadków.
Zobacz również:
- Legenda rocka powraca do Polski. Gdzie wystąpi Glenn Hughes?
- Miley Cyrus wspomina swój kontrowersyjny występ. Miała zaledwie kilkanaście lat
- To było pierwsze profesjonalne zdjęcie Queen. Jak wyglądał Freddie Mercury z kolegami?
- Sylwia Grzeszczak wydała utwór o marzeniach. Teraz zdradziła, o czym sama marzy
Artysta zapowiadał "Epilog" już w 2020 r., wydając wówczas pierwszy singiel z płyty - "Król nocy". Przez kolejne lata intensywnie pracował nad pozostałymi utworami, starając się stworzyć dzieło, które słuchacze pokochają całym sercem. Trzeci album wokalisty początkowo miał ukazać się we wrześniu bieżącego roku, jednak ze względów technicznych premiera musiała zostać przełożona na październik. Wreszcie album dostępny jest w serwisach streamingowych i na sklepowych półkach, a Hyży cieszy się, że udało mu się dotrzeć do celu.
Fani czekali na jego nowy album siedem lat. Grzegorz Hyży wyjaśnia tak długi proces twórczy
W ostatnim wywiadzie z Polską Agencją Prasową wokalista wyznał, że jest perfekcjonistą, co nie ułatwiało mu pracy nad albumem. W trakcie jego tworzenia przeżywał rozterki wewnętrzne, które prowadziły do ciągłej pracy i poprawek powstałych już utworów. Na pytanie, dlaczego fani musieli czekać na "Epilog" tak długo, Grzegorz Hyży odpowiedział jasno. "Myślę, że przyczyną był przede wszystkim konflikt, który narastał we mnie, w związku z moimi wyobrażeniem, jak ta płyta miała wyglądać. Kiedy zaczynałem nad nią pracę, miałem zbudowany dokładny obraz tego, jak ma brzmieć, o czym ma opowiadać. I potem, przez różne sytuacje, które spotykały mnie w życiu, skończenie niektórych utworów zaczęło się przeciągać. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nie jestem już w stanie zamknąć tego albumu, żeby wyglądał tak, jak sobie wyobraziłem" - wyznał muzyk.
Gwiazdor jest perfekcjonistą. Chciał, żeby wszystkie piosenki na albumie ze sobą współgrały
Okazuje się, że pierwotnie Grzegorz Hyży miał zupełnie inny pomysł na powstałą płytę. W trakcie jej tworzenia doszło do wielu zawirowań, przez które efekt końcowy odbiega od tego, co założył wcześniej wokalista. W pewnym momencie miał on nawet wątpliwości, czy krążek powinien się ukazywać. Jego zdaniem nie był na tyle spójny, żeby mógł zostać uznany za ukończoną całość.
"Zależało mi, żeby pod względem inspiracji cały czas krążyć wokół lat 80. Ale z każdym kolejnym singlem oddalałem się od tego. Musiałem sam ze sobą to przedyskutować, żeby ostatecznie podjąć decyzję, że będzie to płyta różnorodna albo nie będzie jej wcale" - zdradził piosenkarz w wywiadzie z PAP Life.
"Na początku rzeczywiście pojawiały takie myśli, że jeśli nie jestem w stanie spełnić koncepcji, którą sam sobie narzuciłem i nie chcę pójść ze sobą na żadne kompromisy, to może lepiej porzucić ten pomysł i zacząć coś kompletnie innego. Powiem więcej, nawet taką próbę podjąłem i sfinalizowałem" - kontynuował Hyży w rozmowie.
Grzegorz Hyży skomponował rockową płytę. Kłóciła się z jego wizerunkiem, więc na razie schował ją do szuflady
Dzięki rozterkom, z jakimi mierzył się na swojej drodze do ukończenia "Epilogu" Grzegorz Hyży, powstała płyta rockowa. Artysta stworzył piosenki na zupełnie inny krążek, jednak na razie pozostają one w szufladzie. Okazuje się, że odbył nawet kilka spotkań w związku z ich wydaniem, jednak były zbyt radiowe i nie pasowały do wizerunku wokalisty pop. Odradzano mu skręcania w tę muzyczną stronę.
"Ja byłem znany jako gość od hitów radiowych i nie chciałem z własnej woli tego porzucić. Wolałbym, żeby odsunięcie od radia było moją decyzją, a nie że radio rezygnuje ze mnie" - podkreślił jasno Grzegorz Hyży.
Wokalista dosyć szybko porzucił pomysł wydania rockowej płyty i wrócił do prac nad "Epilogiem", dzięki czemu wreszcie udało mu się ukończyć krążek. Zamyka on pewien etap w życiu muzyka, w którym działo się dużo - zarówno prywatnie, jak i zawodowo. "Dużo się zmieniło, dziś jestem zupełnie innym artystą niż siedem lat temu, bogatszym o tysiące, a może miliony przesłuchanych dźwięków, setki zagranych koncertów. Myślę, że jestem już artystą zbudowanym i kompletnym, świadomym swojej przeszłości i teraźniejszości. 'Epilog' jest takim pięknym podsumowaniem tego, co już zamknięte" - wyznaje Hyży.
Czy "Epilog" jest zakończeniem kariery Grzegorza Hyżego? Wokalista wyjaśnia
Zwyczajowo "Epilog" oznacza koniec czegoś, ale czy dla Grzegorza Hyżego także? "Czysto technicznie rzecz biorąc jest moją ostatnią płytą" - wyznał w ostatnim wywiadzie muzyk. Prędko zapewnił jednak, że nie ma na myśli całkowitego końca kariery. Artysta nie planuje jedynie wydawania swoich kolejnych płyt w wersji fizycznej, na CD. Jego zdaniem grupa odbiorców, słuchająca jego muzyki, nie ma dzisiaj sprzętu, na którym mogłaby słuchać takowych krążków. Wśród młodych słuchaczy króluje streaming i na tym zamierza skupić się Grzegorz Hyży w kolejnych etapach swojej muzycznej przygody.