Ewelina Flinta powraca: Potrzebowałam czasu
Po długiej nieobecności w mediach Ewelina Flinta planuje wrócić z nową płytą. "Potrzebowałam odpocząć i nabrać dystansu" - tłumaczy PAP Life wokalistka.
"Doszłam do takiego momentu, kiedy miałam ochotę po prostu się schować. Potrzebowałam odpocząć od show-biznesu i nabrać do niego dystansu. Teraz, po tylu latach obserwacji, jak to wygląda z boku, czuję się dużo mądrzejsza. Mimo że nie pojawił się nowy album cały czas grałam koncerty, więc kontakt z publicznością trwał nieprzerwanie" - mówi Ewelina Flinta.
Dyskografia 35-letniej wokalistki obejmuje dwie płyty: "Przeznaczenie?" (2003) i "Nie znasz mnie" (2005). Później finalistka "Idola" nagrała m.in. duety z Arturem Gadowskim i Łukaszem Zagrobelnym (przebój "Nie kłam, że kochasz mnie" z filmu "Nie kłam kochanie").
Od dłuższego czasu pojawiają się informacje, że już wkrótce możemy spodziewać się nowego albumu Flinty. Szczegółów wciąż jednak brak.
"Materiał na płytę powstaje, właściwie już jest. Natomiast już teraz mogę zaprosić na koncert z okazji dnia kobiet 'Lejdis Tango' - tango, które uwielbiam, bo jest krwiste, charakterne i pełne emocji. Podczas tego specjalnego koncertu zaśpiewam wraz z Anną Ozner, Maciejem Miecznikowskim, Marcinem Kołaczkowskim. Zatańczą również mistrzowie Anna Iberszer i Piotr Woźniak. O aranżacje utworów zadba Hadrian Tabęcki z zespołem Tango Attack. Ta muzyczna uczta odbędzie się w Teatrze Studio Buffo 7 i 8 marca" - zaprasza Ewelina Flinta.
Finalistka "Idola" zdradziła, że nie wyobraża sobie po raz drugi wystąpienia w tego typu programie, nawet w roli jurorki (dostała takie propozycje).
"Mam wewnętrzny opór przed publicznym ocenianiem ludzi. Nie jest to łatwe, bo na scenę wychodzą przeróżne osoby, zazwyczaj bardzo wrażliwe. Kiedy mówi się coś mniej przyjemnego, można takiego wrażliwca nawet zniszczyć. Tym bardziej, że widzi to cała Polska" - tłumaczy.
"Cieszy mnie fakt, że poziom rośnie i rzeczywiście jest coraz więcej świetnie śpiewających młodych ludzi i nie chodzi mi o umiejętności techniczne, ale raczej szczere emocje. Jednak programów jest za dużo i pojawia się problem, jak się potem wybić. Rynek muzyczny jest już bardzo nasączony uczestnikami tego typu programów. Z drugiej strony widać coraz większą grupę artystów, którzy idą innymi ścieżkami i omijają telewizję. I bardzo dobrze. Ich autentyczność wzrasta" - dodaje.