Reklama

Elton John opłakuje zmarłego przyjaciela

Elton John bardzo przeżywa śmierć członka swojego zespołu Boba Bircha. Z basistą łączyła go długoletnia przyjaźń.

56-letni basista został znaleziony martwy w swoim domu w Los Angeles w środę (15 sierpnia) rano. Na głowie miał śmiertelną ranę od postrzału. Jak dotąd ustalono, że najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.

Robert Wayne Birch grał z brytyjskim gwiazdorem od 1992 roku. Elton John zdradził teraz, że byli dla siebie bliscy jak rodzina. Poza tym nazwał Bircha "jednym z najlepszych muzyków" z jakimi miał do czynienia.

"Jestem zdruzgotany i zszokowany z powodu śmierci mojego przyjaciela i współpracownika Boba Bircha. Moje serce jest przy jego żonie Michele, jego synu Jonathanie i całej rodzinie. Bob był dla mnie jak rodzina" - powiedział załamany Elton John.

Reklama

"Był członkiem mojego zespołu przez 20 lat, zagraliśmy wspólnie ponad 1400 koncertów. Był jednym z najlepszych muzykow z jakimi pracowałem, przez wszystkie nasze wspólne lata nie zagrał fałszywego dźwięku. Nie znajduję słów by opisać tragedię jego śmierci i tego, jak bardzo go kochałem. Niech spoczywa w spokoju" - dodał Elton John.

Czytaj także:

Basista Eltona Johna odebrał sobie życie

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Przyjaciele | basista | Elton John | nie żyje | żałoba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama