Był inspiracją dla postaci Costnera w wielkim hicie. Jego wspomnienia szokują

David Roberts przez sześć lat chronił Whitney podczas jej tras koncertowych na całym świecie. Twierdzi, że był inspiracją dla filmu z 1992 roku, "Bodyguard", w którym Houston zagrała główną rolę u boku Kevina Costnera.

Kevin Costner i Whitney Houston w filmie "Bodyguard"
Kevin Costner i Whitney Houston w filmie "Bodyguard"Kasdan Pictures / Tig Production/Collection ChristophelEast News

Od policjanta do ochroniarza gwiazdy

Whitney Houston była jedną z najbardziej cenionych wokalistek swojego pokolenia. Jednak dla Davida Robertsa, byłego sierżanta policji, który został jej ochroniarzem, pierwsze spotkanie z gwiazdą nie było szczególnie emocjonujące.

"Powiedziałem: 'Whitney Houston? Kto to jest?'" — wspomina 72-latek mieszkający obecnie w Palm Beach na Florydzie.

David Roberts rozpoczął karierę w Policji w 1968 roku, a następnie dołączył do jednostki w Walii Północnej, a później do londyńskiej Met Police. W 1988 roku, pracując dla ambasady USA w Londynie, po raz pierwszy spotkał Whitney Houston. Jak wspomina, była to "wykształcona, inteligentna, młoda kobieta o niezwykłej urodzie".

Roberts szybko zyskał sympatię Whitney, a ich współpraca, pierwotnie zaplanowana na trzy miesiące, ostatecznie trwała wiele lat. David został dyrektorem ochrony podczas jej trasy koncertowej Azji. Wspominał, że Whitney była osobą łatwą do ochrony, spędzającą większość czasu w hotelowych pokojach, gdzie godzinami rozmawiała przez telefon.

Inspiracja dla "Bodyguarda"?

Podczas swojej pracy Roberts rezerwował hotele na nazwisko Rachel Marron — imienia postaci, którą Whitney zagrała w filmie "Bodyguard". Choć w filmie ochroniarz i gwiazda nawiązują romans, Roberts podkreśla, że jego relacja z Whitney nigdy nie była podszyta erotyzmem, ale jak to ujął, bardziej przypominała "relację życzliwego wujka i siostrzenicy".

Zapytany, czy byłby gotów poświęcić życie, by ją ochronić, odpowiedział bez wahania: „Oczywiście”. Zwrócił jednak uwagę na zagrożenia, jakie towarzyszyły Whitney podczas tras koncertowych.

Jednym z najbardziej niepokojących momentów był przypadek fana, który zapowiadał, że podczas koncertu w Sydney wbiegnie na scenę i zabierze Whitney "do swojej matki w niebie". Na szczęście koncert odbył się bez zakłóceń.

Whitney zapłaciła najwyższą cenę za sławę

Roberts zauważył, że nadmierna sława wiąże się z ogromnym kosztem. Whitney mogła zaznać normalności jedynie w gronie rodziny lub w hotelowych pokojach. Przyznał też, że jego własne życie prywatne ucierpiało przez oddanie pracy.

"Musiałbyś zapytać którejkolwiek z moich trzech żon, jak bardzo to wpłynęło na nasze relacje" — powiedział z przekąsem.

Whitney zmarła w 2012 roku w wyniku przypadkowego utonięcia. Była wtedy pod wpływem narkotyków, chorowała również na serce. Wkrótce po niej zmarła jej jedyna córka, Bobbi Kristina Brown.

Roberts napisał książkę "Whitney: The Memoir of Her Bodyguard", aby rozładować złość, którą odczuwa po jej stracie.

"Przemysł rozrywkowy to bestia. Zabiera młodych ludzi i eksploatuje ich do granic możliwości” — podsumował.

OchmanNewseria LifestyleNewseria Lifestyle/informacja prasowa