Bryan Adams: Prosto z serca

Po ponad 10-letniej przerwie do Polski powrócił Bryan Adams, który z pomocą publiczności "budził sąsiadów" na stadionie w Rybniku. Kanadyjski wokalista i gitarzysta obiecał, że na następną jego wizytę nie będziemy musieli czekać tak długo.

Bryan Adams sypał przebojami jak z rękawa
Bryan Adams sypał przebojami jak z rękawafot. Bartosz Nowicki

"Budzenie sąsiadów" (od tytułu sprzedanej w 10-milionowym nakładzie płyty Adamsa "Waking Up The Neighbours") rozpoczęło się po godz. 21, kiedy zapadł już zmrok. To akurat dobrze, bo zamiast szumnie zapowiadanych ponad 15 tysięcy widzów w poniedziałek (13 czerwca) na stadionie widać było spore pustki, szczególnie w dalszych sektorach na płycie, a w niektórych miejscach na trybunach widzów można było wręcz policzyć na palcach. Pod sceną zebrał się jednak spory tłum, który gorąco oklaskiwał gwiazdę wieczoru.

Zadanie rozgrzania publiczności w Rybniku otrzymała Kasia Kowalska. Świętująca 38. urodziny wokalistka otrzymała od zapowiadającego koncert Piotra Barona z radiowej "Trójki" czerwoną różę, a od fanów usłyszała "Sto lat".

Jubilatka zaserwowała regularny set (13 piosenek), a usłyszeliśmy mocno rockowe wersje takich utworów, jak m.in. "Spowiedź", "Antidotum", "Co może przynieść nowy dzień", "Cukierek" (ze znakomitego debiutu "Gemini"), "Coś optymistycznego", "Wyrzuć ten gniew" czy pochodzące z repertuaru Republiki "Telefony" i "Tak, tak, to ja" (te dwa pochodzące z ostatniej płyty "Kowalska/Ciechowski"). Jeden z najważniejszych głosów rocka kobiecego z lat 90. wciąż w formie.

W przypadku Bryana Adamsa słowo "gwiazda" wydaje się być trochę nie na miejscu. 51-letni Kanadyjczyk od lat urzeka swoją naturalnością chłopaka z sąsiedztwa; nie ma w nim za grosz pretensjonalności czy odstawiania fuszerki. Przez ponad dwie godziny razem ze swoim zespołem świetnie się bawił na scenie, a na samym końcu widać było, że ciężko mu się było rozstać z polską publicznością.

Bryan Adams w Rybniku - 13 czerwca 2011 r.

To była noc, którą zapamiętamy - były wielkie przeboje, sporo wzruszeń i świetna zabawa. Bryan Adams zapowiedział, że na jego kolejną wizytę w Polsce nie będziemy musieli czekać kolejnych ponad 10 lat.

fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki
fot. Bartosz Nowicki

Już od pierwszych chwil Adams zaczął sypać przebojami jak z rękawa - od "House Arrest", przez "I Need Somebody", "Can't Stop This Thing We Started", "I'm Ready"... Co utwór to hit, no i ta charakterystyczna chrypka - tego głosu nie sposób pomylić z innym. Do tego świetne, soczyste brzmienie, znakomity kontakt Adamsa z publicznością (momentalnie zaczęły się wspólne śpiewy, klaskanie w ręce i piski najmłodszych fanek) i widoczna radość z grania. Świetnie bawili się szczególnie Adams z gitarzystą Keithem Scottem (pozostali muzycy dyskretnie w tle) - ten drugi spocony, zmachany, biegający od jednego końca sceny do drugiego, ale uśmiechnięty i zadowolony.

Wydawałoby się, że mając w dorobku taki superprzebój, jak wykorzystany z filmie "Robin Hood: Książę złodziei" utwór "(Everything I Do) I Do It For You" Adams zachowa go na sam koniec, a tymczasem wokalista "wcisnął" go między rockowe petardy "Summer Of '69" i "Cuts Like A Knife". To pokazuje ile asów w rękawie ma Kanadyjczyk. Świetnie wypadł też "It's Only Love", który w oryginale Adams śpiewał w duecie z Tiną Turner. Chodziły pogłoski, że na scenie w tym utworze pojawi się gościnnie Kasia Kowalska, ale w rolę Turner wcielił się ostatecznie... gitarzysta Keith Scott.

Tymczasem za moment na scenie pojawiła się wyciągnięta z publiczności Paulina z Warszawy, która została zaproszona do duetu w "When You're Gone" (Adams śpiewał ten przebój z Mel C ze Spice Girls). Wcześniej Adams lojalnie ostrzegał, żeby się nie zgłaszać, jeśli się nie zna tekstu. Paulina sobie poradziła, a wokalista jej występ określił jako "wonderful performance".

Adams wielokrotnie podkreślał, jak ważni są dla niego fani (oddawał to choćby tytuł zagranego na bis "You've Been A Friend To Me"), cieszył się, że znów może być w Polsce i obiecał, że na kolejną jego wizytę w naszym kraju nie będziemy musieli czekać ponad 10 lat.

Na koniec został sam na scenie, jedynie z gitarą i mikrofonem, ale emocje były takie same. A tytuł "Straight From The Heart" świetnie oddaje muzykę Kanadyjczyka - prosto z serca.

"Let's Make A Night To Remember" - zaintonował gdzieś w pierwszej części koncertu Bryan Adams. Tą noc w Rybniku na pewno na dobre zapamięta kilka tysięcy osób. Ja też.

Setlista koncertu Bryana Adamsa w Rybniku:

"House Arrest"
"Somebody"
"Here I Am"
"Can't Stop This Thing We Started"
"I'm Ready"
"Thought I'd Died And Gone To Heaven"
"Hearts On Fire"
"Let's Make A Night To Remember"
"18 'til I Die"
"Back To You"
"Summer of '69"
"(Everything I Do) I Do It For You"
"Cuts Like A Knife"
"It's Only Love"
"Please Forgive Me"
"When You're Gone"
"Heaven"
"The Only Thing That Looks Good On Me Is You"
Bis:
"Run To You"
"You've Been A Friend To Me"
"Cloud #9"
"The Way You Make Me Feel"
"Straight From The Heart".

Michał Boroń, Rybnik

Czytaj także:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas