Reklama

Bacik nie był potrzebny

Alicja Węgorzewska, jurorka "Bitwy na głosy", drżała o zespół Piotra Kupichy i płakała ze śmiechu podczas występu ekipy Nataszy Urbańskiej.

Śpiewaczka operowa, z którą rozmawialiśmy po sobotnim odcinku "Bitwy...", tak tłumaczyła odpadnięcie zespołu Michała Wiśniewskiego:

- Ludzie nie do końca utożsamiają się z piosenką, kiedy nie wiedzą, czy jest ona oryginałem, czy polską wersją.

Przypomnijmy, że drużyna z Łodzi wykonała utwór grupy Scorpions "Send Me An Angel" z polskim tekstem.

Alicja Węgorzewska obawiała się, że może zostać wyeliminowana drużyna z Katowic.

- Nie byłam do końca pewna, czy nie odpadnie Piotrek Kupicha. Podobnie jak Krzysztof Cugowski wybrał trudny utwór ("Use Somebody" Kings Of Leon - przyp.red.).

Reklama

Najlepiej jurorka bawiła się podczas występu zespołu Nataszy Urbańskiej.

- Płakałam ze śmiechu, jak było "Don't Worry Be Happy". Sama chciałam się tam przeczołgać się jako gąsienica - śmiała się Węgorzewska.

A które drużyny Węgorzewska ceni najwyżej? Te same, co Wojciech Jagielski, czyli ekipę Haliny Mlynkovej i Urszuli Dudziak.

- Halina to już jest nudna, nie oszukujmy się, w tej swojej doskonałości. Ula znowu fajnie... Ten mały chłopiec pił z jej oczu, karmił się, tańczył... to piękne, ona jest takim mistrzem, który namaszcza swoich artystów.

Operowa wokalistka jest zadowolona z jakości występów, które przychodzi jej oceniać.

- Wzięłam ze sobą bacik, ale nie było kiedy walnąć w stół, bo poziom był bardzo wysoki - podsumowuje Węgorzewska.

"Bitwa na głosy" - zobacz nasz raport specjalny!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Alicja Węgorzewska | Bitwa na Głosy | TVP | Halina Mlynkova
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy