Reklama

A-ha: Będą dalej grać razem?

Członkowie norweskiego trio A-ha jeszcze niedawno zapowiadali, że grupa po trwającej obecnie trasie koncertowej zakończy działalność. Jednak sukces nowego, przebojowego albumu "Foot Of The Mountain" być może zweryfikuje plany muzyków.

Niedawno informowaliśmy, że A-ha przejdzie do historii w grudniu, po zakończeniu trasy koncertowej, promującej nowe wydawnictwo grupy. W jej trakcie zespół odwiedził również Polskę, występując 17 listopada przed publicznością łódzkiej Areny. Finalny koncert miał się odbyć 4 grudnia w Oslo.

"Zespół przestaje istnieć, ale my nie zamierzamy kończyć kariery muzycznej. Zmiana zawsze jest trudna, ale trwanie w miejscu jest pójściem na łatwiznę. Nadszedł czas, byśmy zrobili krok dalej" - napisali w oświadczeniu członkowie grupy.

Krótko potem z obozu A-ha zaczęły dobiegać informacje, że pożegnalna trasa potrwa jeszcze przez cały następny rok. Muzycy A-ha od pewnego czasu nie wypowiadają się już jednak tak kategorycznie na temat przyszłości grupy.

Reklama

"Teraz jest tyle różnych doświadczonych kapel wokoło, które się nie wycofują i dalej funkcjonują. Mogę je zrozumieć, ponieważ jeśli robiłeś coś przez tyle lat, to twoja praca stała się w końcu pasją. Wtedy trudno tak po prostu przestać. Jak długo przychodzą do głowy pomysły na piosenki, tak długo będziemy dalej nagrywać nowe albumy. Pojawiły się pewne rozbieżności w zespole. Niektórzy z nas nawet myśleli, żeby zrobić pożegnalną trasę w przyszłym roku, podczas gdy ja chciałem nagrywać podwójny album" - stwierdził w rozmowie z RMF FM gitarzysta Paul Waaktaar.

Twórcy przeboju "Take On Me" raczej niechętnie cofają się także w odległą przeszłość, kiedy stawiali swoje pierwsze kroki na muzycznej scenie. Wolą rozmawiać o nowym albumie, na którym wyraźnie wracają do swoich muzycznych korzeni.

"Żyję chwilą. Patrzę raczej na to, co teraz robimy: czy przedstawia to jakąś wartość, czy jest warte starań" - tłumaczy wokalista Morten Harket. Wtóruje mu klawiszowiec Magne Furuholmen:

"Nasz nowy album "Foot Of The Mountain" w znacznie większym stopniu bazuje na elektronicznych brzmieniach, co także odbija się na koncertach. Wielu ludzi porównuje tą płytę z poprzednimi i zauważa, że przypomina ona nasze wczesne nagrania. I mają rację. Nie robimy jednak tego, aby uchwycić tamto brzmienie. Na nowej płycie zastosowaliśmy ten sam typ instrumentarium, jakiego używaliśmy we wczesnym okresie naszej działalności. W tym sensie album jest rzeczywiście powrotem do starego brzmienia".

Optymistycznie o nowej płycie i przyszłości grupy wypowiada się także Paul Waatakewr:

"Sądzę, że to dobry zestaw piosenek. Wiesz, jeśli nas nie powstrzymacie, to będziemy je nagrywać przez następne 100 lat, więc powinniście po prostu powiedzieć: Ok., wystarczy, ale uważam, że to udany album i ludzie go polubią" - stwierdził.

Czytaj także:

Postanowili zakończyć karierę

Zobacz teledyski A-ha na stronach INTERIA.PL!

RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: A-Ha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy