Conrado Yanez o finale "Must Be The Music": Były nerwy
Po wygranej Conrado Yaneza w dziesiątej edycji "Must Be The Music" pojawiło się sporo komentarzy, że o zwycięstwie Filipińczyka zadecydowała bardziej jego wzruszająca historia.
Wygrana Conrado Yaneza nie jest niespodzianką, bo od momentu powrotu do "Must Be The Music" widać było, że jest on ulubieńcem widzów, jurorów i prowadzącej Pauliny Sykut-Jeżyny. Poruszający się o kuli 55-letni Filipińczyk od dawna mieszkający w Polsce (tu ma rodzinę: żonę i trójkę dzieci), w pierwszej edycji muzycznego show Polsatu w finale przegrał jedynie z grupą Enej, która wówczas startowała do imponującej kariery. Już wówczas miłość deklarowała mu Kora, która pozostała wierna tym uczuciom do dziesiątej edycji.
"Pan jest jedyny i niepowtarzalny, od pierwszej chwili wszyscy pana kochają" - stwierdziła Ela Zapendowska na castingu. "Nie miałbym nic przeciwko, żeby on wygrał ten program" - tak już po pierwszym występie Conrado Yaneza powiedział Piotr Rogucki.
Budzący pozytywne emocje wokalista serca publiczności podbija dobrze znanymi utworami: w tej edycji zaśpiewał "Green, Green Grass Of Home" Toma Jonesa (casting i finał), "Never Tear Us Apart" INXS (półfinał) oraz "What a Wonderful World" Louisa Armstronga (dogrywka w finale). Tym ostatnim utworem czarował już w pierwszej edycji "Must Be The Music".
"Po 10 edycjach wydawało mi się, że potrafię sklasyfikować artystów, ale Conrado stworzył własną kategorię" - z uznaniem mówił Adam Sztaba. "Ma pan głos nadzwyczajny, to jest dar. Ale ma pan też niezwykłą kulturę śpiewania" - stwierdziła Kora.
- Na początku bardzo się denerwowałem. Nie mogłem spać, nie mogłem jeść, ale teraz mam nadzieję będzie wszystko ok - mówił Interii łamanym polskim Conrado po ogłoszeniu wyników. Wokalista na każdym kroku podkreśla, że dziękuje wszystkim, bo najwyraźniej do końca nie był pewien, czy uda mu się osiągnąć sukces.
Wcześniej Conrado deklarował, że jego marzeniem jest odwiedzenie dawno niewidzianej rodziny na Filipinach. Teraz jego żona Magdalena opowiadała, że chcieliby mieć restaurację, w której Conrado mógłby śpiewać.
W nagrodę za wygraną w programie Conrado otrzymał 100 tys. zł i prawo do występu podczas Sylwestrowej Mocy Przebojów (w tym roku w Katowicach), a także dodatkowo wartą 100 tys. zł kampanię promocyjną w RMF FM. Część internautów uważa, że Filipińczyk nie powinien wygrać, krytykując zachwyty jurorów i brak własnego repertuaru wokalisty (w finale dominowali wykonawcy z własnymi utworami). "Jak zwykle wygrała łzawa historyjka a nie muzyka" - to tylko jeden z przykładowych komentarzy.