Ukrainian Freedom Orchestra: Muzyczni żołnierze Ukrainy [RELACJA]

To już trzecia rocznica wciąż toczącej się rosyjskiej agresji na Ukrainę. W Teatrze Wielkim w Warszawie wystąpiła Ukrainian Freedom Orchestra, która powstała bezpośrednio po pełnoskalowej inwazji Rosji w 2022 roku jako inicjatywa obrony dziedzictwa kulturowego Ukrainy. Koncert był nie tylko występem na scenie, ale także przesłaniem, z którym muzycy odbyli już trzy międzynarodowe trasy koncertowe w najbardziej prestiżowych salach, a także w niektórych z największych katedr w Europie i Stanach Zjednoczonych.

 Ukrainian Freedom Orchestra podczas koncertu w Polsce
Ukrainian Freedom Orchestra podczas koncertu w PolsceKINGA_KARPATI&DANIEL_ZAREWICZmateriały prasowe

Zespół zrzesza czołowych ukraińskich muzyków z kraju i zagranicy i jest wynikiem współpracy Metropolitan Opera, Polskiej Opery Narodowej i Ministerstwa Kultury Ukrainy. Honorowy patronat objęła Pierwsza Dama Ukrainy, Olena Zełeńska. I to właśnie ona powitała (online) publiczność na samym początku koncertu. Zaczęła od wlania słów otuchy i nadziei, podkreślając ten muzyczny symbol wolności.

Podobnie jak podczas tras koncertowych z lat poprzednich orkiestrę poprowadziła Keri-Lynn Wilson, kanadyjska dyrygentka pochodzenia ukraińskiego, inicjatorka Ukrainian Freedom Orchestra. Gdy weszła na scenę, rozbrzmiało pełne emocji wykonanie "IX Symfonii d-moll, op. 125" Ludwiga van Beethovena.

Maestra zrobiła na mnie wrażenie – nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem dyrygenta, który prowadziłby tak długi program (ponad godzinny) bez nut. W dodatku tak kierowała swoją batutą, jakby to rzeczywiście była jej broń. I poniekąd była. "Orkiestra Wolności" walczyła swoją bronią – o zachowanie kulturowego dziedzictwa Ukrainy.

W trakcie koncertu zaczął mnie zastanawiać wybór repertuaru. Skoro tematem przewodnim jest walcząca Ukraina, to można było się spodziewać dużego kontrastu – chwile grozy i spokoju. I o ile nie trzeba tłumaczyć, jak brzmi "IX Symfonia", to rzeczywiście początek był bardzo spokojny, wręcz ponury, przygnębiający, ale za to, gdy weszli soliści - Olga Bezsmertna (sopran), Nataliia Kukhar (mezzosopran), Władysław Bijalski (baryton) i Wasyl Sołodkij (tenor) - a całości wtórował Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku, powagę i mrok zastąpiono triumfalnym, finałowym wydźwiękiem. Dowiedziałem się w trakcie, że niektórzy nazywają to dzieło "Symfonią Radości" i tu rzeczywiście można przytaknąć, gdyż na scenie zobaczyliśmy dokładne odwzorowanie słynnej łacińskiej sentencji: przez ciernie do gwiazd.

Najbardziej wzruszającym, interesującym, głęboko odczuwanym momentem była finałowa kantata, tradycyjnie do słów "Ody do radości", oparta na poemacie Friedricha von Schillera, który podkreśla braterstwo i jedność. To było istne wołanie wolności, oporu i postępu przeciwko siłom ucisku. W ukraińskiej wersji zamieniono słowo "radość" na "wolność", a otwierającym słowem utworu w języku ukraińskim było "Slava", od frazy, która stała się znana na całym świecie jako okrzyk bojowy ukraińskiego oporu w obliczu rosyjskiej agresji - "Slava Ukraini!" ("Chwała Ukrainie!"). Hymn Europy na cześć pokoju zakończył się przed szczególnie symbolicznym momentem - ukraińskim hymnem narodowym w aranżacji ukraińskiego kompozytora Jurija Szewczenki.

To nie muzyka ani nie koncert zakończą tę wojnę, ale mogą wlać nadzieję nawet w najtrudniejszych czasach i złączyć ludzi ponad granicami, a "Symfonia Radości" niech taką pozostanie.

KINGA_KARPATI&DANIEL_ZAREWICZmateriały prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?