"Nie mam zamiaru dłużej czekać". Gitarzysta Mike Spreitzer opuszcza szeregi DevilDriver

Bartosz Donarski

Po 20 latach wspólnego grania Mike Spreitzer postanowił odejść z kalifornijskiej grupy DevilDriver. Co stało za decyzją amerykańskiego gitarzysty?

Mike Spreitzer po 20 latach rozstał się z DevilDriver
Mike Spreitzer po 20 latach rozstał się z DevilDriverGary Wolstenholme/Redferns via Getty ImagesGetty Images

Mike Spreitzer, który od 2023 r. udziela się także we własnym pobocznym projekcie Verona On Venus, poinformował o rozstaniu się z DevilDriver w mediach społecznościowych. Głównym powodem opuszczenia szeregów kalifornijskiej formacji okazują się niemrawość jej poczynań w sferze koncertowania, działanie na pół gwizdka i nieodparta tęsknota 43-letniego gitarzysty z Santa Barbara za powrotem do bycia muzykiem na pełen etat. To jednak nie wszystko.

"Po 20 latach grania na gitarze w DevilDriver uznałem, że czas pójść własną drogą. Od około 2014 roku DevilDriver zaczął stopniowo przypominać pracę dorywczą. Grafik koncertowania nie jest już taki jak dawnej, a mi zależy na tym, by znów stać się muzykiem na pełen etat. Dodatkowo, samo stworzenie mojego projektu pobocznego spotkało się ze sporym sceptycyzmem ze strony konkretnego osobnika, przez co sytuacja ta stała się dla mnie wyjątkowo kłopotliwa" - kolejny powód rozstania z DevilDriver wylicza Mike Spreitzer.

DevilDriver bez gitarzysty. "Brakuje mi zapachu klubów i okropnego smrodu toalet w europejskiej spelunie"

"Odkąd skończyłem sześć lat, chciałem grać w metalowym zespole i spędzać większość życia w autokarze z przyjaciółmi, podróżując z miasta do miasta. Zjawiasz się na miejscu, rozstawiasz graty, występujesz, wyjeżdżasz i od nowa. Tęsknię za relacjami z zespołem i ekipą techniczną. Brakuje mi mojego koja. Tęsknię za poranną kawą z kimkolwiek, kto zechce mi towarzyszyć. Tęsknię za graniem przez cały dzień na gitarze w garderobie przed koncertem. Tęsknię za śmianiem się każdego dnia do rozpuku z resztą chłopaków. Brakuje mi letnich festiwali i spotykania się z przyjaciółmi z innych zespołów, z którymi odbywałem trasy przez ostatnie dwie dekady. Brakuje mi zapachu klubów i okropnego smrodu toalet w europejskiej spelunie. Ponad wszystko jednak, tęsknię za wyrazem radości na twarzach, gdy pięknie dajemy wszystkim wycisk" - czytamy w oświadczeniu amerykańskiego gitarzysty.

"Cierpliwie czekałem, aż DevilDriver znów stanie się zespołem w pełnym wymiarze. Rozumiem, że od 2019 roku musieliśmy mierzyć się z poważnymi problemami, nad którymi nikt nie mógł zapanować, co spowodowało wstrzymanie koncertowania. Mieliśmy pandemię, nagłe wypadki w rodzinie i kłopoty zdrowotne, którymi należało się zająć. Ale problemy te zaczęły się w 2019. DevilDriver działał na pół gwizdka na długo przed tym niefortunnym łańcuchem zdarzeń. Nie mam zamiaru czekać dłużej w domu, aż to w końcu stanie się pracą na pełen etat" - postanowił Spreitzer.

"Chcąc wykorzystać okres przestoju, powołałem do życia Verona On Venus, który nigdy nie miał być dla mnie ważniejszy od DevilDriver. Jedynym sposobem koncertowania tak często, jakbym sobie tego życzył, jest funkcjonowanie Verona On Venus na pełnych obrotach, albo ewentualna możliwość dołączenia do innego zespołu" - swoje plany na przyszłość kreśli Amerykanin.

"Do wszystkich fanów DevilDriver - kocham was całym sercem. Jesteście jednymi z najbardziej oddanych ludzi, których poznałem. Wasza żywiołowość to najjaśniejsze światło w moim życiu. Napełniliście moją duszę radością. Jestem dozgonnie wdzięczny każdemu z was i nigdy nie zapomnę o waszym niezachwianym poświęceniu. Życzę Dezowi, Jonowi, Aleksowi i Davierowi wszystkiego co najlepsze" - dodał Mike Spreitzer.

DevilDriver - amerykańska potęga groove metalu

Przypomnijmy, że Mike Spreitzer, który w DevilDriver pełnił funkcję gitarzysty prowadzącego, dołączył do popularnej grupy z Santa Barbara w Kalifornii w 2004 roku. Muzyk jest także współautorem szeregu utworów ze wszystkich albumów, które od tamtej pory nagrał w barwach DevilDriver, czyli "The Fury Of Our Maker's Hand" (2005 r.), "The Last Kind Words" (2007 r.), "Pray For Villains" (2009 r.), "Beast" (2011 r.), "Winter Kills" (2013 r.), "Trust No One" (2016 r.), "Outlaws 'Til The End: Vol. 1" (2018 r.), "Dealing With Demons Volume I" (2020 r.) i "Dealing With Demons Volume II" (2023 r.).

Spreitzer był drugim muzykiem z najdłuższym stażem w szeregach DevilDriver z pogranicza groove metalu i metalcore'u po odejściu wszystkich oryginalnych członków grupy prócz wokalisty Deza Fafary, który powołał ją życia w 2003 roku (początkowo pod nazwą Deathride) w następstwie rozpadu swojej macierzystej formacji Coal Chamber (wskrzeszonej po raz trzeci w roku 2022). Nowym przedsięwzięciem Mike'a Spreitzera jest projekt Verona On Venus, który założył pod koniec 2023 roku. "Popular Delusions", debiutancki album Verona On Venus, ujrzał światło dzienne w styczniu tego roku.

Wbiła trenerów „The Voice of Poland” w fotele!TVP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas