"What a Wonderful World" była kompletną klapą w ojczyźnie Armstronga. Doceniono ją dopiero po latach
W latach 60. był przebojem numer jeden w Wielkiej Brytanii. Dekadę później rozkwitł we Włoszech, aż wreszcie w latach 80. znalazł się na listach przebojów w Stanach Zjednoczonych. Przez dwadzieścia lat pozostawał niezauważony, aż wreszcie stał się kultowym przebojem. Utwór uznawany za jeden z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek napisano. Historia piosenki "What a Wonderful World" Louisa Armstronga jest zadziwiająca!
Louis Armstrong to legendarny nowoorleański wokalista oraz utalentowany trębacz. Pomiędzy 1923 a 1967 r. nagrał wiele utworów, uwielbianych przez słuchaczy, jednak to "What a Wonderful World" stało się jego najbardziej rozpoznawalnym przebojem. Piosenka była najlepiej sprzedającą się w jego długiej karierze, a dziś uznawana jest za kultową.
Zobacz również:
- Jej debiut podbił listy przebojów. Dziś Lisa Stansfield niemal całkiem zniknęła
- W Polsce była wielką gwiazdą. Zmarła w zapomnieniu i biedzie
- Ponad połowę życia spędziła na scenie i jest ewenementem na skalę światową. Diana Krall kończy 60 lat
- Rozstawali się i ponownie schodzili w nieskończoność. Dlaczego związek Justina i Seleny nie przetrwał?
W latach 20. Armstrong był jednym z pionierów jazzu. Minęło trochę czasu zanim jego muzyka przedostała się do mainstreamu. W latach 60. Wreszcie udało mu się dostać na popkulturowe listy przebojów. Singiel "Hello Dolly" zajął pierwsze miejsce na liście Billboard Hot 100 oraz zdobył prestiżową nagrodę Grammy. Jednak dopiero utwór "What a Wonderful World" przyniósł muzykowi światową sławę.
Piosenka odbiegała brzmieniowo od tego, co wcześniej tworzył Armstrong. Była popową balladą, uchwyconą w melancholijnym nastroju. Chrapliwy głos wokalisty rezonował z ludźmi na całym świecie, a tekst pełen nadziei sprawiał, że słuchacze wzruszali się do łez.
Kto napisał piosenkę "What a Wonderful World"? Powstała z myślą o trudnej sytuacji w USA
Utwór "What a Wonderful World" został napisany w 1967 r. przez George’a Davida Weissa wraz z George’em Douglasem. Tekst piosenki miał być swoistym antidotum dla ludności Ameryki. W latach 60. w USA narastało wiele społecznych problemów, a muzycy starali się stworzyć hymn ku pokrzepieniu serc. Podobno nagranie utworu z początku zostało zaproponowane Tony’emu Bennettowi, lecz ten nie podjął się wyzwania. Zamiast niego do kompozycji został zaproszony Armstrong.
Sesje w studiu nagraniowym nie obeszły się bez problemów
Louisowi Armstrongowi bardzo spodobała się kompozycja i był gotowy ją nagrać. Zupełnie inne zdanie miał Larry Newton, prezes ABC Records. Rzekomo nie znosił tej piosenki od pierwszego przesłuchania i zabronił jazzmanowi nagrania jej. Armstrong mimo to potajemnie zabrał się za utwór. Po koncercie w Las Vegas w 1967 r. nagrane zostały jego wokale, wraz z orkiestrą na żywo. Nie obyło się bez przeszkód - w nagraniach przeszkadzały głośne gwizdy przejeżdżających pociągów towarowych, które uchwyciły studyjne mikrofony.
Nie był to jedyny problem, z jakim zmuszony był zmierzyć się wówczas Armstrong. Potajemne sesje nagraniowe artysty wyszły na jaw, gdy Larry Newton niespodziewanie pojawił się w Las Vegas, chcąc wykonać promocyjne zdjęcia trębacza. Prezes ABC Records próbował przeszkodzić w dalszych nagraniach, lecz bezskutecznie. Został zamknięty poza studiem, przez co mocno się zdenerwował. Później zemścił się, odmawiając promowania singla, gdy ten został wydany na amerykański rynek.
Piosenka była klapą w ojczyźnie Armstronga. Europejczycy natomiast docenili kompozycję
W ojczyźnie Armstronga piosenka nie mogła liczyć na promocję. Skutkiem tego były bardzo niskie wyniki sprzedażowe. Utwór nie odniósł sukcesu w USA, lecz w innych miejscach na świecie stał się wielkim przebojem. "What a Wonderful World" pokochali Europejczycy. Kompozycja zajęła pierwsze miejsce na listach przebojów w Wielkiej Brytanii, a także Austrii.
W 1970 r. Louis Armstrong nagrał reedycję swojego wielkiego przeboju. Do piosenki dograł mówione intro, które do dziś dogłębnie porusza słuchaczy. "Wydaje mi się, że to nie świat jest taki zły, ale to, co z nim robimy" - słyszymy na nagraniu.
Utwór odnosi niebywałe sukcesy nawet po śmierci Louisa Armstronga
W 1988 r. utwór zyskał nowe życie, wracając na listy przebojów, za sprawą pojawienia się w ścieżce dźwiękowej do filmu "Good Morning, Vietnam". Wreszcie został doceniony również w ojczyźnie jazzmana. Jedenaście lat później został wprowadzony do Grammy Hall of Fame. Niedawno zdobył także wyróżnienie Organizacji Recording Industry Association of America - pokrył się pięciokrotną platyną. Od pierwszego wydania w 1967 r. oryginalne nagranie kompozycji zostało sprzedane w USA w liczbie ponad 5 milionów egzemplarzy.